Investing.com - Po fali protestów przeciwko ograniczeniom związanym z Covid w Chinach, notowania ropy Brent i WTI są obecnie najniższe od stycznia. To skłoniło banki inwestycyjne i inne instytucje do przeglądu swoich pozycji w tym zakresie na przyszły rok
Według JP Morgan (NYSE:JPM), w 2023 r. rynek czarnego złota „pozostanie napięty” ze średnią ceną 90 dolarów za baryłkę, przy czym należy uwzględnić możliwość interwencji OPEC+ na rynku poprzez ograniczenie produkcji.
„Wojna wywołana przez Rosję – wyjaśnia bank inwestycyjny – skłoniła nas do podwyższenia naszych prognoz średniej ceny ropy Brent w 2022 roku do 104 dol. i 98 dol. w 2023 roku; ze szczytem w wys. 114 dol. w drugim kwartale 2022 roku (marzec 2022 r.)”.
Jednakże, JPM dodaje „oczekujemy teraz, że średnia cena w 2023 roku będzie niższa o 8 dolarów wychodząc z założenia, że do połowy 2023 roku rosyjska produkcja wróci do poziomu sprzed wojny”.
Generalnie, bank kierowany przez Jamiego Dimona spodziewa się, że Brent będzie kosztowała średnio „90 dol. za baryłkę w 2023 r. i 98 dol. za baryłkę w 2024 r.”.
Odmienny pogląd przedstawia konkurencyjny Goldman Sachs (NYSE:GS). W rozmowie z CNBC przeprowadzonej podczas konferencji Carbonomics zorganizowanej przez Goldman Sachs w Londynie, Jeff Currie szef ds. surowców w tym banku ostrzegł przed trzema głównymi zagrożeniami dla notowań ropy naftowej.
„Przede wszystkim dolar” - powiedział Currie; jako drugi czynnik podał „Covid i Chiny, które są warte więcej, niż cięcia OPEC w listopadzie”, czynnikiem nr 3 ma być Rosja, która obecnie gorączkowo wypycha baryłki na rynek przed nadchodzącym zachodnim embargiem, które ma wejść w życie 5 grudnia”.
Jednak zdaniem menedżera GS, perspektywy na 2023 r. „są bardzo pozytywne”, dlatego bank „pozostaje wierny swoim pozycjom, z prognozą 110 dolarów za baryłkę Brent na przyszły rok”.
„W Chinach popyt ponownie zmierza na południe. Uważam, że obecnie kluczowym problemem Chin jest ryzyko przymusowego ponownego otwarcia. Oznacza to, że z drugiej strony mogą pojawić się „samozwańcze” lockdowny i inne ograniczenia; ludzie nie będą chcieli korzystać z komunikacji publicznej, iść do pracy, a popyt będzie dalej spadał”.
Z tego powodu - według Currie - OPEC będzie musiał przedyskutować, czy „zaakceptować dalsze osłabienie popytu w Chinach, czy też nadal proponować cięcia podaży”.
„Uważam, że istnieje duże prawdopodobieństwo ograniczenia produkcji” – wyjaśnił dalej.
Autor: A.A.