Banki w USA - tym razem te naprawdę duże - mocno na minusie
Jest taki indeks jak KBW Bank (BKX), który skupia 24 największe banki komercyjne w USA. Jego notowania w sierpniu spadły o 8,8% i dokładnie wszystkie spółki wchodzące w jego skład straciły w minionym miesiącu. Największe spadki odnotował Citi Group (ponad -13%). Oczywiście, po marcowym kryzysie w sektorze bankowym (który teoretycznie nigdy nie wybuchł), gdy indeks KBW spadł o ponad 25% w ciągu miesiąca (najwięcej od pandemicznego marca 2020), strata niecałych 10% nie robi już takiego wrażenia. Ale… indeks zamknął fatalny marzec na poziomie lekko powyżej 82 pkt., natomiast sierpień zakończył się jeszcze niżej, bo na poziomie 81,50 pkt. Czy kryzys w sektorze (którego nigdy nie było) został zażegnany?
Nikt nie chce brać kredytu hipotecznego, ciekawe dlaczego?
Za słabością amerykańskich banków (i to nie tylko tych regionalnych, których nazwy w Polsce słyszymy po raz pierwszy, gdy zaczynają mieć problemy) powiązana jest też sytuacja na rynku kredytów hipotecznych. W sierpniu liczba wniosków o przyznanie kredytu mieszkaniowego spadła do najniższego poziomu od… 1995 roku.
Dywidendy w USA kontra trzydziestolatki
Od lat stopa dywidendy indeksu S&P500 była zauważalnie wyższa od rentowności 30 letnich obligacji USA. Ostatni raz obie wartości zrównały się w 2011 roku oraz na przełomie 2022 i ’23 roku. Teraz jednak, wraz ze skokowym wzrostem rentowności trzydziestolatek do okolic 2%, obligacje „odjechały” stopie dywidendy S&P500. Czy to tylko chwilowe odchylenie, czy może zmiana pewnego rynkowego paradygmatu? To się okaże, gdy stopy procentowe w USA zaczną spadać.
Rośnie dolar, WIG20 spada i odwrotnie
Odwrócona korelacja pomiędzy kursem dolara i notowaniami warszawskiej giełdy jest dostrzegalna od lat, w mniejszym lub większym stopniu. Gdy dolar rośnie, WIG20 zazwyczaj traci, a w przypadku osłabienia amerykańskiej waluty rynki wschodzące, w tym GPW i WIG20, najczęściej notują wzrosty. W przypadku WIG20 ta odwrócona korelacja była zauważalna w 129 miesiącach na 175 badanych (od początku 2009 roku), czyli przez niemal 74% czasu.
Będzie nas coraz mniej, a będziemy chcieli więcej
W połowie tygodnia GUS opublikował prognozy demograficzne dla Polski, które - lekko mówiąc - nie są zbyt optymistyczne. W scenariuszu najbardziej optymistycznym populacja naszego kraju do 2060 roku… skurczy się o 3 mln osób, czyli do ok. 35 mln. Wariant najbardziej prawdopodobny („scenariusz środkowy”) zakłada spadek populacji do 31 mln osób. A ten najmniej optymistyczny? To już katastrofa demograficzna, bo liczba ludności Polski do 2060 roku miała skurczyć się do niecałych 27 mln osób. Już teraz mamy problem z zastępowalnością pokoleń, a w przyszłości będzie tylko gorzej. Nie przeszkadza to jednak w organizowaniu referendum z pytaniem o to czy wiek emerytalny powinien zostać podwyższony.