Co stało się z chińską gospodarka po pandemii? Czy doniesienia o coraz wolniejszym wzroście Państwa Środka nie są zbytnio przesadzone? Jakie wyzwania stoją przed Chinami i jego społeczeństwem? Na te pytanie odpowiada prof. Bogdan Góralczyk, politolog, dyplomata i autor licznych książek na temat Chin.
Darek Dziduch: Jak Chiny zmieniły się po pandemii? Prof. Bogdan Góralczyk: To co rzuca się w oczy, to fakt że Chiny spowolniły w sensie gospodarczym. Oczywiście, to nie znaczy, że wzrost się zatrzymał, bo takie stwierdzenie byłoby wielką przesadą. Nie ma jednak już takiej dynamiki, jak w dwóch poprzednich dekadach. Drugie, co uderza to fakt, że obcokrajowców jest dużo mniej niż przed pandemią. Na razie turyści nie wrócili do Chin. Dość wyraźnie widać też, że Chiny „zamykają się w swoim kokonie”, robią wszystko po swojemu, ale przy jednoczesnym utrzymaniu globalizacji, która jest źródłem ich sukcesu.
Bank Światowy prognozuje wzrost gospodarczy Chin w 2024 roku na poziomie 4,4 proc., co byłoby najniższym tempem od wielu lat. Szacować można różnie, pewnym natomiast jest, że Chiny nie będą już rosły dwucyfrowo, tak jak to było przed pandemią. Gospodarka spowolniła i napotkała na wiele barier - jedną z nich na pewno jest demografia. Społeczeństwo chińskie się starzeje, młodzi ludzie nie decydują się na dzieci - do niedawna mieliśmy rządową politykę jednego dziecka, a teraz ludzie sami z siebie rezygnują z posiadania potomstwa - bo „tanie Chiny” się skończyły. Mieszkania są bardzo drogie, koszty wynajmu są bardzo wysokie - w dużych miastach, takich jak Szanghaj czy Pekin, mówimy tu o stawkach porównywalnych np. z Nowym Jorkiem. Oprócz tego Chiny mają ogromny problem z sektorem, który zapewniał praktycznie jedną trzecią PKB, czyli z rynkiem nieruchomości. Wielkie firmy deweloperskie są na granicy bankructwa, pobudowały ogromne osiedla, również na Malezji.
Do tego dochodzi jeszcze wizerunek Chin za zachodzie, który po pandemii bardzo się pogorszył. Chociażby dlatego, że na ostatnim Szczycie Pasa i Szlaku głównym gościem był Władimir Putin, który na zachodzie Europy byłby „war criminal”. To powoduje, że Chiny są coraz gorzej postrzegane na zachodzie.
Dobrze więc, że ostatnie rozmowy na linii Joe Biden Xi Jinping przebiegły pomyślnie. Doszło do przywrócenia gorącej linii między przywódcami dwóch największych gospodarek świata, zapowiedziano wznowienie zerwanych wcześniej stosunków wojskowych. Bardzo ważne jest też uzgodnienie współpracy przy rozwoju sztucznej inteligencji - każdy, kto obserwuje ten temat dobrze wie, że tak naprawdę mamy dwóch liczących się graczy w tym wyścigu technologicznym. Oprócz tego pojawiły się też uzgodnienia dotyczące polityki klimatycznej.
Ciekawostką jest też fakt, że Xî Jinping, w odpowiedzi na nienajlepszy wizerunek Chin w USA, zaprosił 50 000 Amerykańskich studentów do rozpoczęcia nauki w Chinach.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polska traci znaczenie na własne życzenie - twierdzi ekspert
Czy nastąpi nowe otwarcie w relacjach Chiny-USA? W tej chwili mamy lekką odwilż i zawieszenie ognia, natomiast zderzenie między tymi dwoma mocarstwami jest strukturalne i długoterminowe. I administracji Bidena potrzebne jest poprawienie relacji z Chinami, które wciąż są ogromnym partnerem handmlwyhm Stanów Zjednoczonych. Już nie inwestycyjnym, bo chińskie inwestycje, które przekraczały kiedyś 40-45 mld dolarów rocznie teraz są poniżej 2 mld USD. Trochę lepiej jest z inwestycjami amerykańskimi na terenie Chin.
Chiny również „próbują grać na kilku fortepianach”, a administracja Bidena potrzebuje uspokojenia relacji z Chinami na czas kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych, która już w zasadzie stratuje.
Rozmowa została zarejestrowana podczas konferencji XTB (WA:XTB) Investing Masterclass 2023. Aby uzyskać darmowy dostęp do nagrań wykładów i debat z konferencji, kliknij w link poniżej.