(PAP) Sobotnie propozycje wydatkowe Prawa i Sprawiedliwości niosą ryzyko pogorszenia kluczowych wskaźników fiskalnych, w obliczu nadchodzącego hamowania koniunktury - uważają ekonomiści. Ich zdaniem, realizacja obietnic wyborczych zamknie drogę do podwyżki ratingu Polski.
W sobotę Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało w trakcie konwencji nowe propozycje programowe. Zgodnie z nimi od 1 lipca 2019 r. świadczenie 500+ obejmie pierwsze dziecko w rodzinie, a do 1 maja wszyscy emeryci otrzymają "trzynastą" emeryturę w kwocie 1.100 zł. Dodatkowe świadczenie ma obowiązywać również w kolejnych latach.
Ponadto, jeszcze w 2019 r. ma zostać obniżona stawka PIT dla wszystkich osób pracujących, natomiast dla pracowników do 26. roku życia zostanie wprowadzona zerowa stawka PIT. W 2019 r. koszt uzyskania przychodów ma zostać co najmniej dwukrotnie podwyższony.
Koszt przedstawionych w sobotę propozycji wyborczych PiS to 30-40 mld zł w skali roku - powiedział w trakcie konwencji premier Mateusz Morawiecki.
Ekonomiści uważają, że wdrożenie obietnic wyborczych może doprowadzić do pogorszenia kluczowych wskaźników fiskalnych.
"Jeżeli w tym roku będziemy mieć deficyt na poziomie ok. 1 proc. PKB, to dodatkowy koszt o wartości ok. 2 proc. PKB zupełnie zmienia ścieżkę fiskalną w najbliższych latach. Po pierwsze, oznacza to definitywne odejście rządu od strategii stopniowego obniżania strukturalnego deficytu sektora finansów publicznych. Po drugie, nowe propozycje niebezpiecznie przybliżają deficyt sektora gg do poziomu 3 proc. PKB. Oznacza to, że przy każdym silniejszym tąpnięciu koniunktury będziemy musieli się zmierzyć z procedurą nadmiernego deficytu" - powiedział PAP Biznes Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole (PA:CAGR).
Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku, powiedział PAP Biznes, że obietnice partii rządzącej są do zrealizowania, jednak kosztem wzrostu deficytu sektora w okolice 3 proc. w 2020 r. i 2021 r. Jego zdaniem, deficyt sektora gg w 2019 roku wyniesie ok. 1,5-2 proc.
"500plus od lipca i dodatek dla emerytów to koszt około 19 mld w tym roku. 2019 fiskalnie powinien się złożyć na poziomie deficytu wyraźnie poniżej 3 proc. PKB (jeszcze z 7 mld zł zysku z NBP budżet dostanie)" - napisali z kolei na Twitterze ekonomiści mBanku.
Mikołaj Raczyński, zarządzający Noble Funds TFI, ocenił na Twitterze, że propozycje PiS de facto domykają pole do dalszej stymulacji fiskalnej.
"Należy (...) powiedzieć, że to gra va bank. Jakiekolwiek nawet małe spowolnienie gospodarcze wypycha nam deficyt powyżej 3 proc. PiS wiąże sobie również (i ewentualnym następcom) ręce odnośnie innych, niezaadresowanych tym programem, grup społecznych" - napisał Raczyński.
Zdaniem Borowskiego z Credit Agricole, ścieżka wyższego deficytu, przy spowolnieniu wzrostu gospodarczego w dłuższej perspektywie oznacza, że poziomu długu publicznego w relacji do PKB nie będzie się obniżać.
"Istnieje przy tym spore prawdopodobieństwo, że poziom ten może wzrosnąć w przypadku pojawienia się hipotetycznego cyklicznego spowolnienia" - dodał.
Zdaniem Borowskiego, zaproponowany przez PiS pakiet fiskalny zamyka drogę do ewentualnych podwyżek ratingu Polski.
"Agencje ratingowe różnie patrzą na sytuację fiskalną. Fitch na przykład przywiązuje większą wagę do relacji deficytu sektora poniżej 3 proc. PKB, a S&P do średnioterminowej ścieżki fiskalnej. Dzisiejsze propozycje fiskalne to dla agencji sygnał, że w dłuższej perspektywy sytuacja finansów publicznych w Polsce może ulec pogorszeniu w stosunku do dotychczasowych prognoz. Minimalny wniosek, jaki można z tego wysnuć, jest taki, że po dzisiejszych deklaracjach w zasadzie nie można liczyć na dalszy wzrost ratingu Polski. Wszystko będzie ostatecznie zależeć od ostatecznej ścieżki deficytu sektora finansów publicznych w dłuższej perspektywie" - powiedział PAP Biznes ekonomista.
Najbliższy przegląd ratingu Polski przez Fitch przypada na 29 marca. S&P przyjrzy się ratingowi 12 kwietnia, a Moody's 19 kwietnia.
IMPULS FISKALNY WSPARCIEM DLA PKB, GŁÓWNIE PRZEZ KONSUMPCJĘ
Ekonomiści wskazują, że nowe propozycje PiS będą wspierać wzrost PKB w krótkim i średnim terminie.
"Wpływ na gospodarkę zaproponowanych rozwiązań będzie znaczący - to bardzo duży impuls fiskalny, który podbije wzrost PKB w 2019 i 2020 r. dość istotnie. Będziemy musieli najprawdopodobniej rewidować prognozy wzrostu przynajmniej na ten rok" - powiedział Borowski.
"Jeżeli gospodarstwa domowe obecne na rynku pracy otrzymują duży transfer w sytuacji bardzo dobrych warunków na rynku pracy, to nie sądzę, by istotnie zmienił się stopień rozdysponowania tych pieniędzy. W bardzo dużym zakresie pieniądze te zostaną przeznaczone na konsumpcję. Oznacza to dość znaczące podbicie PKB w II połowie roku związane z wyższą dynamiką konsumpcji" - dodał.
POTRZEBY POŻYCZKOWE W GÓRĘ
Raczyński uważa, że przy założeniu wpłaty zysku NBP za 2018 r. do budżetu w kwocie 7 mld zł potrzeby pożyczkowe państwa zwiększą się w 2019 r. roku o 15 mld zł.
"To mało i dużo. Lokalny rynek nie ma już takiej absorbcji jak przed podatkiem bankowym, będą to musieli kupić inwestorzy zagraniczni. Od 2020 będzie jednak PPK, ale z kolei bez takiego zysku NBP. Cześć potrzeb uda się pewnie pokryć większymi emisjami obligacji detalicznych, ale to z kolei zmniejszy mnożnik fiskalny stymulusa" - napisał zarządzający na Twitterze. (PAP Biznes)