(PAP) Wzrost PKB na poziomie 3,8 proc. przyjęty w czerwcu przez rząd w założeniach do przyszłorocznego budżetu trzeba będzie prawdopodobnie skorygować - ocenił w środę wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński. Jego zdaniem kurs euro-złotego w przedziale 4,10-4,30 jest bezpiecznym poziomem z punktu widzenia zdolności konkurencyjnej gospodarki.
"(...) przy tym spowolnieniu może się okazać, że te 3,8 proc. wzrostu PKB, które prognozowaliśmy bardzo ostrożnie na przyszły rok, trzeba będzie jednak skorygować (...). Jesteśmy na początku sierpnia, złożymy w konstytucyjnym terminie wrześniowym projekt budżetu. W mojej ocenie, ze względu na tę niepewność, nieprzewidywalność niektórych zjawisk, konsekwencje, powinien być złożony pod koniec września, a nie na początku września - maksymalnie późno. Powinien być ostrożny. Takie jest moje zdanie - powinien być ostrożny i po stronie wydatków i po stronie optymizmu, bo rachunek ciągniony tego kryzysu, także grupy krajów europejskich, może być z dużą siłą oddziaływania" - powiedział Piechociński na konferencji prasowej.
Zgodnie z przyjętymi przez rząd założeniami do projektu budżetu na przyszły rok wzrost PKB ma wynieść 3,8 proc., a średnioroczna inflacja 2,3 proc.
Wiceminister finansów Artur Radziwiłł w wywiadzie dla PAP z 17 lipca informował, że MF może zweryfikować wszystkie założenia makroekonomiczne do projektu budżetu na 2015 rok, ewentualna korekta prognozy wzrostu PKB w wysokości 3,8 proc. nie byłaby jednak duża.
Piechociński zaznaczył, że region Europy Środkowo-Wschodniej będzie funkcjonował w środowisku niskich wzrostów cen.
"Gdyby nie decyzje kształtujące wpływ na ceny urzędowe, mielibyśmy w Europie Środkowo-Wschodniej już deflację. To, co dzieje się z żywnością może spowodować, że po raz pierwszy od dwudziestu kilku lat Polska i polskie społeczeństwo przyzwyczajone do tego, że walczymy z wysoką inflacją (...) będzie w nowej rzeczywistości. Po raz pierwszy w historii nasz cały region będzie funkcjonował przy stosunkowo niskich wzrostach, mimo że dużo wyższych niż w strefie euro, ale ze zjawiskiem deflacyjnym" - dodał.
"(...) chcę zwrócić uwagę, że jest jeszcze problem wartości złotego. (...) 4,10-4,30 do euro wyznacza w mojej ocenie taki bezpieczny dla zdolności konkurencyjnej prorozwojowy zakres, w którym możemy się poruszać" - dodał.