(PAP) Zapewniając, że kryzys grecki nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla USA, minister finansów Jacob Lew przyznał w środę, że jest spore, "niewiadome ryzyko" ewentualnego załamania się greckiej gospodarki. Jego zdaniem Europa osiągnie jednak kompromis.
Występując w środę w think tanku Brookings Institution, Lew powiedział, że USA bacznie przyglądają się zarówno sytuacji w Chinach, gdzie doszło do załamania cen na chińskim rynku akcji, jak i w Europie, gdzie kryzys greckiego zadłużenia grozi wyjściem tego kraju ze strefy euro. Ale zapewnił, że "nie widzi żadnych bezpośrednich zagrożeń dla dalszego wzrostu amerykańskiej gospodarki".
Powiedział, że jest w stałym kontakcie z przedstawicielami państw europejskich i jest przekonany, że Grecji i jej wierzycielom uda się osiągnąć porozumienie, które umożliwi krajowi pozostanie w euro, choć będzie to trudne politycznie. Przypomniał, że gdy negocjacje między wierzycielami a Grecją ws. dalszej pomocy zostały zerwane, na tydzień przed greckim referendum, różnice między stronami dotyczyły zaledwie "kilku miliardów euro", czyli niewiele w porównaniu ze stratami, jakie może wywołać bankructwo i wyjście Grecji z euro.
Lew podkreślił, że sytuacja jest dziś inna niż w 2010 czy 2012 roku, czyli w latach poprzedniego apogeum greckiego kryzysu, gdyż "ryzyko zarażenia" nim innych państw jest mniejsze.
Ale jednocześnie przyznał, że "jest wiele niewiadomych" i nie można przewidzieć wszystkich zagrożeń dla europejskiej i światowej gospodarki, jakie niosłoby załamanie w Grecji. "To mogłoby być geopolitycznym błędem" - dodał.
W reakcji na niedzielne referendum, w którym Grecy zdecydowanie odrzucili ofertę zagranicznych wierzycieli w sprawie dalszej pomocy, administracja USA natychmiast zaapelowała do Grecji i liderów eurolandu o kompromis, który pozwoli temu krajowi na pozostanie w unii walutowej. Prezydent Barack Obama rozmawiał w ostatnich dniach o sytuacji w Grecji z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydentem Francji Francois Hollande'm, a także premierem Grecji Aleksisem Ciprasem.
W USA dość powszechna jest krytyczna opinia, wyrażana w przeszłości także przez przedstawicieli administracji USA, zgodnie z którą program naprawczy dla Grecji zbytnio koncentrował się na polityce oszczędności (ang. austerity), a za mało na środkach promujących wzrost gospodarczy. Wielu amerykańskich ekonomistów uważa, że wierzyciele ze strefy euro powinni umorzyć Grecji przynajmniej część długu.
Taki postulat znalazł się też w opublikowanym w ubiegłym tygodniu raporcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego na temat spłacalności greckiego długu. Według nieoficjalnych źródeł w MFW na publikację raportu na trzy dni przed greckim referendum, mimo niechęci Europejczyków ze strefy euro, naciskali Amerykanie, którzy mają najsilniejszą pozycję wśród 188 członków Funduszu.
Lew powiedział w środę w Brookings, że nie jest zaskoczony wnioskami raportu MFW, iż euroland powinien dokonać pewnej restrukturyzacji greckiego długu. Ale że jest też jasne, że Grecja potrzebuje trudnych strukturalnych i budżetowych reform.
W swym raporcie MFW ocenił, że sytuacja Grecji uległa tak znacznemu pogorszeniu w ciągu ostatnich pięciu miesięcy (od kiedy władzę przejął Cipras), że kraj ten nie będzie w stanie spłacić swego długu bez znacznego umorzenia jego części. Raport MFW twierdził ponadto, że Grecja potrzebuje dodatkowej pomocy w wysokości przynajmniej 50 mld euro przez najbliższe trzy lata, w tym 36 mld od Europejczyków.
Z Waszyngtonu Inga Czerny