(PAP) Jeden z liderów antykremlowskiej opozycji, b. wicepremier Borys Niemcow ostro skrytykował podpisany 21 maja kontrakt gazowy Rosji z Chinami, wyliczając straty, jakie przyniesie on Gazpromowi i podatnikom, i pisząc wręcz o "grabieży".
Niemcow twierdzi, że w sumie na kontrakcie podpisanym podczas wizyty prezydenta Władimira Putina w Chinach straci Gazprom, rosyjscy użytkownicy gazu i podatnicy. Podkreśla, że podstawą jego wyliczeń są tylko informacje z publicznie dostępnych źródeł.
Kontrakt przewiduje dostawy 38 miliardów metrów sześciennych rosyjskiego gazu do Chin przez 30 lat. Ceny gazu nie ujawniono, podając jednak, że wpływy ze sprzedaży w ramach tego kontraktu wyniosą łącznie ok. 400 miliardów USD.
Były wicepremier wylicza, że oznacza to cenę 350,8 USD za tysiąc metrów sześciennych surowca, po czym zwraca uwagę, że Putin ujawnił, iż wartość inwestycji strony rosyjskiej, niezbędnych do realizacji kontraktu z Chinami, wyniesie 55 miliardów USD. Tak wielkie środki są potrzebne na zagospodarowanie jakuckich złóż oraz na budowę gazociągu.
Te 55 miliardów dolarów Gazprom będzie musiał pozyskać na rynku, ponieważ koncern nie ma wolnych środków - kontynuuje Niemcow swój wywód. Zakłada, że Gazprom weźmie kredyt tej wysokości, z okresem spłaty 30 lat i oprocentowany na poziomie 5 proc. rocznie, i wskazuje, że samych odsetek koncern zapłaci w sumie 40 miliardów dolarów, a wraz z ratami kapitałowymi spłaci łącznie 95 miliardów dolarów.
Następnie Niemcow zakłada, że zysk Gazpromu ze sprzedaży gazu Chinom będzie się kształtował na poziomie 15 proc. wpływów, podobnie jak w przypadku sprzedaży gazu Europie. Oznaczałoby to, że na kontrakcie z Chinami Gazprom zarobi netto 60 miliardów dolarów, co oznacza, że de facto straty na tym kontrakcie wyniosą 35 miliardów dolarów.
Niemcow przewiduje, że w tej sytuacji Gazprom będzie zwalniany z podatków, a Rosjanie będą więcej płacić za gaz. Bo przecież "Gazprom" będzie musiał pokryć straty w handlu z Chinami" - konkluduje.