(PAP) PKN Orlen szacuje koszty ewentualnego czasowego zamknięcia Orlen Lietuva na mniej niż 20 mln USD. Dodatkowo, w tym okresie koszty wynosiłyby 5 mln USD miesięcznie - poinformował w środę Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes PKN Orlen. Gdyby otoczenie makro miało się znacznie pogorszyć, spółka nie wyklucza całkowitego zamknięcia litewskiej rafinerii.
"Przy założeniu najgorszego możliwego scenariusza zakładającego, że otoczenie makro znacznie się pogorszy, jesteśmy gotowi na czasowe zamknięcie (Orlen Lietuva - przyp. PAP). Obliczyliśmy koszty takiego zamknięcia" - powiedział Jędrzejczyk podczas telekonferencji.
Poinformował, że szacunkowe koszty zamknięcia rafinerii i późniejszego jej ponownego uruchomienia to mniej niż 20 mln USD. W okresie zamknięcia ponoszone byłyby koszty na poziomie 5 mln USD miesięcznie.
"Można to porównać z prognozowaną stratą przy pogarszającej się sytuacji makro. Jeśli straty będą wyższe niż koszty czasowego zamknięcia, to podejmiemy taką decyzję. Jeśli warunki się poprawią, to zamknięcie będzie czasowe. Jeśli się jeszcze pogorszą, to następnym krokiem jest oczywiście całkowite zamknięcie" - powiedział, zaznaczając, że to na razie teoretyczne rozważania i za wcześnie na jakieś decyzje.
"Koncentrujemy się na zintegrowaniu biznesu downstream, to przyszłość dla tego biznesu" - powiedział Jędrzejczyk.
Jędrzejczyk poinformował, że lipiec w Orlen Lietuva był dość dobry i wykorzystanie mocy zostało zwiększone do 75 proc.
PKN Orlen w raporcie za II kwartał 2014 roku dokonał odpisów na Orlen Lietuva w wysokości 4,2 mld zł i Unipetrol na poziomie 711 mln zł.
Po uwzględnieniu odpisów wartość księgowa aktywów rafineryjnych grupy Orlen Lietuva wynosi 0,5 mld zł, a grupy Unipetrol 0,1 mld zł.
Spółka poinformowała, że ujęcie powyższych odpisów wpłynie na obniżenie amortyzacji w skali roku w kolejnych okresach o około 400 mln zł.
Rynek spodziewał się, że spółka dokona odpisu na Możejki, nie wiadomo było tylko, kiedy to nastąpi.
Analitycy oceniają, że odpis był większy, niż spodziewał się rynek, ale - jak zauważa Wojciech Kozłowski z Espirito Santo - to koszt nie cashowy i tak długo, jak kowenanty są bezpieczne, nie jest to problem.