(PAP) Elastyczność na rynku energii, konieczna, by zintegrować rosnącą ilość energii odnawialnej przy zachowaniu bezpieczeństwa dostaw, powinna być odpowiednio wynagradzana - ocenili we wtorek przedstawiciele GE.
"W Polsce jest już spory udział OZE, w tym ok. 5 GW w wietrze, który jest zmiennym źródłem. Potrzeba więc większego uelastycznienia systemu energetycznego. Największym wyzwaniem jest węgiel, bo bloki gazowe są ze swej natury bardziej elastyczne" - powiedział na wtorkowym spotkaniu Mariusz Mielczarek, dyrektor sektora publicznego GE w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jego zdaniem interwencje publiczne, takie jak rynek mocy, powinny być rozważane w ostateczności. Jeśli jednak byłyby konieczne, to powinny być dobrze zaprojektowane, aby przy najniższych kosztach zapewnić ograniczenie ryzyka niedoboru dostaw. Dlatego - w ocenie przedstawicieli GE - interwencja powinna być prowadzona w sposób neutralny technologicznie i kosztowo.
"W przypadku rynku mocy nie powinniśmy iść w kierunku modelu brytyjskiego, a premiować elastyczność" - powiedział Mielczarek.
Wskazał, że wspierana powinna być kogeneracja, dzięki której polski rząd mógłby osiągać trzy cele polityki energetycznej: bezpieczeństwo energetyczne, konkurencyjność oraz ochronę klimatu i środowiska.
Sławomir Żygowski, dyrektor ds. sprzedaży GE Power, poinformował, że wzrastające udziały kogeneracji w procesie produkcji energii do 25 proc. oznaczałyby zmniejszenie emisji CO2 o 15-26 mln ton rocznie.
Na potrzebę rozwoju małej kogeneracji wskazywał też prof. Władysław Mielczarski.
"W Polsce jest kilkanaście tysięcy starych ciepłowni na węgiel, często w małych miejscowościach. Warto zrobić z nich elektrociepłownie" - powiedział.
Mielczarski przytoczył wyliczenia, z których wynika, że 55 proc. krajowego majątku wytwórczego ma ponad 30 lat, a 20 proc. między 21 a 30 lat.
"Nie można tych bloków wiecznie remontować. Trzeba je zamienić na nowe, bardziej elastyczne" - powiedział.
Sławomir Żygowski z GE poinformował, że obecnie 41 proc. globalnej produkcji energii pochodzi z elektrowni zasilanych węglem, a 22 proc. z elektrowni gazowych.
Z badań GE wynika, że emisje CO2 mogą zostać zredukowane o 11 proc. ze wszystkich elektrowni węglowych i gazowych, w przypadku pełnego zastosowania istniejących rozwiązań modernizacyjnych i oprogramowania. Ponadto, istniejące elektrownie węglowe mogą być o 3,4 proc. bardziej efektywne po wprowadzeniu ulepszeń w obszarze turbin i kotłów, a 1,9 proc. poprzez zastosowanie rozwiązań cyfrowych.
Przedstawiciele wskazali, że wyzwaniem na kolejne lata będzie konieczność zamknięcia bloków energetycznych o mocy 12-15 GW, głównie ze względu na potrzebę dostosowań do unijnych regulacji środowiskowych. Poza tym, ponad 60 proc. elektrowni ma 30 lat i więcej. Biorąc więc pod uwagę przewidywany wzrost zapotrzebowania na energię nawet do 33 GW do 2030 r, pierwsze luki w dostawach energii w polskim systemie mogą zaistnieć w 2022 roku. (PAP Biznes)