(PAP) Głównym problemem warszawskiej GPW są czynniki o charakterze płynnościowym - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe TFI 2018”. Zalecają oni selektywne podejście i szukanie okazji inwestycyjnych wśród małych i średnich spółek. Ich zdaniem, do polskiego rynku akcji należy podchodzić ostrożnie.
W poniedziałek, w osiemnastej debacie z cyklu "Strategie rynkowe TFI - perspektywy, wyzwania, zagrożenia", udział wzięli przedstawiciele: PKO TFI, TFI PZU (WA:PZU), Skarbiec TFI, Pekao TFI, Franklin Templeton Investments oraz Eques Investment TFI.
„Od strony fundamentalnej wiele spółek wygląda atrakcyjnie, liczymy na to, że marże będą się poprawiały. Tempo wzrostu PKB pozostanie w Polsce solidne, jednak czynniki o charakterze płynnościowym niestety pewnie przeważą, wobec czego bylibyśmy ostrożni w stosunku do polskiego rynku akcji” - powiedział podczas debaty Andrzej Domański, członek zarządu i zarządzający funduszami Eques Investment TFI.
Domański w perspektywie krótkoterminowej spodziewa się problemów, wynikających z czynników o charakterze płynnościowym. Jak dodał, w horyzoncie dłuższym, dwu- trzyletnim, wyceny - szczególnie średnich, ale też małych spółek - mogą stanowić w tej chwili atrakcyjny próg wejścia.
"Z większymi zakupami poczekalibyśmy jednak jeszcze kilka miesięcy aż fala umorzeń przeleje się przez rynek i zepchnie wyceny na jeszcze bardziej atrakcyjne poziomy” - powiedział Domański.
W ocenie Grzegorza Zatryba, głównego stratega Skarbiec TFI, jest sporo atrakcyjnych spółek, ale najważniejsza jest selekcja. Nie jest on jednak nadmiernym optymistą.
„Mimo pewnych ryzyk w strefie euro i zamieszania na niektórych rynkach wschodzących, akcje wydają mi się najciekawszą klasą aktywów. Globalny wzrost gospodarczy nadal ma się nieźle i akcje mogą na tym najlepiej skorzystać” - powiedział Zatryb.
„Jest sporo fajnych spółek, selekcja jest najważniejsza. Niestety jeżeli cały indeks stoi w miejscu, a nawet się obsuwa, to ryzyko systematyczne potrafi +zabić+ nawet najlepsze spółki, więc nie jestem dużym optymistą” - dodał.
Zarządzający zwracają uwagę, że dobre warunki makroekonomiczne w Polsce nie przekładają się na kondycję warszawskiej giełdy.
„Jeśli chodzi o warszawską giełdę to ona swoją strukturą ma się nijak do struktury polskiej gospodarki. Nie ma bezpośredniego przełożenia między makro, a tym co się dzieje na giełdzie. Do tego dochodzi przejście Polski do rynków rozwiniętych, cały czas trwająca podaż ze strony OFE, a także coraz bardziej mgliste perspektywy PPK” - powiedział Grzegorz Zatryb.
„Obserwowany w Polsce wzrost gospodarczy nie sprzyja wszystkim. Inflacja jest niska, ale wynagrodzenia rosną bardzo szybko. To jest dobry czas dla pracowników, ale nie dla firm. To, że małe i średnie spółki nie zachowują się super dobrze, to nie jest coś, co mnie specjalnie zaskakuje. Na pewno sporo podmiotów z grupy małych i średnich ma duży potencjał” - dodał podczas debaty Michał Oleszkiewicz, zarządzający funduszem Franklin Elastycznego Dochodu w Templeton Asset Management TFI.
Jego zdaniem, trzeba znaleźć spółki, które są w stanie podwyższać swoje ceny wraz z rosnącymi kosztami i zastępować pracę ludzką kapitałem.
„Należy inwestować w akcje, ale ostrożnie i mając w pamięci to, że za nami jest 9 lat hossy. Bardzo ważna jest dywersyfikacja. W Polsce ciekawe możliwości inwestycyjne można znaleźć w sektorze spółek średnich i małych” - powiedział Oleszkiewicz.
Karol Ciuk, zarządzający portfelem Pekao TFI, zaleca selektywne podejście ukierunkowane na spółki z ekspozycją na konsumenta.
„Polska w koszyku rynków wschodzących nie do końca odzwierciedla strukturę gospodarki, więc zalecałbym podejście selektywne, szukanie przedsiębiorstw z ekspozycją na konsumenta. Raczej średnie spółki z predyspozycjami do tego, by stać się spółkami dużymi” - powiedział Ciuk.
Zdaniem Sławomira Sklindy, zastępcy dyrektora departamentu zarządzania aktywami PKO TFI, jest szansa na odrodzenie się polskiego rynku kapitałowego.
„Brak kapitału, niskie wyceny i jakościowy corporate governance, czyli przestrzeganie zasad ładu korporacyjnego, dbanie o akcjonariuszy mniejszościowych, dbanie o wartość spółki, a nie tylko jednego inwestora i nasze oczekiwania co do zmiany podejścia organów nadzorczych - to wszystko ma szanse spowodować, że ten rynek odrodzi się” - powiedział Sklinda podczas debaty.
Indeks szerokiego rynku WIG stracił od początku roku prawie 11 proc. Pozostałe indeksy, WIG20, mWIG40 i sWIG80, odnotowały w tym okresie spadki rzędu 12 proc.
„Za nami fatalna pierwsza połowa roku, dwucyfrowe spadki na praktycznie wszystkich indeksach. Wiele spółek zawiodło wynikami za I kwartał tego roku czy IV kwartał roku minionego, w szczególności tych średnich i małych. Presja płacowa, wyższe ceny surowców – to wszystko sprawia, że marże realizowane przez spółki są słabe. Z drugiej strony duży udział banków w indeksach i brak oczekiwanych jeszcze pół roku temu podwyżek stóp procentowych przez RPP sprawia, że kursy banków mocno poszły w dół” - powiedział podczas debaty Andrzej Domański z Eques Investment TFI.
„Ważniejsze jednak są czynniki o charakterze płynnościowym. Obserwujemy nie tylko wycofywanie się inwestorów zagranicznych z polskiego rynku, wywołane z jednej strony elementami – w mojej ocenie – politycznymi, ale również zmianą klasyfikacji Polski w indeksach do rynków rozwiniętych. Wobec tego ta podaż zagraniczna jest widoczna na rynku” - dodał.
Domański wskazał, że OFE również wydają się być po stronie podażowej. Zwrócił też uwagę na "duże" umorzenia w funduszach akcyjnych, w szczególności w funduszach absolutnej stopy zwrotu.
"Ta sytuacja płynnościowa wygląda źle, a czy możemy liczyć na odwrócenie tej sytuacji? Od strony płynnościowej czekają nas kolejne trudne miesiące. Słabsze wyniki funduszy napędzają kolejne umorzenia, trudno też liczyć na koło ratunkowe, jakim wydawało się być PPK – to ewidentnie odsuwa się w czasie. Inwestorów zagranicznych na polskim rynku z kwartału na kwartał jest coraz mniej” - powiedział Domański.
Sławormir Sklinda z PKO TFI przypomniał, że FTSE Russell w wyniku corocznej klasyfikacji krajów pod względem statusu rozwoju przesunął pod koniec września 2017 roku Polskę z grona rynków wschodzących do grupy rynków rozwiniętych. Nowy status Polski jako rynku rozwiniętego wejdzie w życie od września 2018 roku.
„W maju mieliśmy rebalancing w MSCI EM, związany z większą wagą Chin i mniejszą wagą innych i tylko z tego tytułu w Polsce była podaż ponad 1 mld zł, która zgniotła Polski rynek. We wrześniu FTSE robi rebalancing i Polska przechodzi do grona rynków rozwiniętych, co oznacza, że na sprzedaż trafi netto ok. 3,5 mld zł w okresie wakacyjnym. Może być ciężko. Z drugiej strony mogą być inwestorzy zagraniczni, którzy chcą skorzystać z takiej okazji, więc +Armagedonu+ nie ma co wieszczyć” - powiedział Sklinda.
Jak podano w majowym raporcie FTSE Russell, szacowany udział Polski w indeksie FTSE Russell All Cap Developed Index wyniesie około 0,154 proc. (PAP Biznes)