(PAP) Skutki fiskalne wyborczych propozycji PO dotyczących systemu podatkowego są mniej kosztowne niż propozycje PiS. O ile nie znamy jeszcze sposobu sfinansowania ubytku dochodów w propozycji PO, to w przypadku PiS oczekiwane korzyści z uszczelnienia VAT – choć pożądane - są klasycznym dzieleniem skóry na niedźwiedziu.
Przedstawione kilka dni temu przez PiS wyliczenia skutków fiskalnych propozycji podatkowych są niedoszacowane. Do najważniejszych z nich należą:
· zwiększenia kwoty wolnej od podatku z obecnych 3091 zł do 8000 zł - koszt 7,0 mld zł,
· przywrócenia dotychczasowego wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn) – 10,0 mld zł
· wprowadzenie dodatku po 500 zł na drugie i kolejne dziecko oraz na każde dziecko w rodzinach najuboższych - 13,0 mld zł.
Autorzy tej propozycji szacują, że łączny koszt netto realizacji ich obietnic kosztowałyby ok. 30 mld zł rocznie. W rzeczywistości te kwoty w przyszłości byłyby większe.
Po pierwsze, na zwiększeniu kwoty wolnej od podatku skorzystaliby wszyscy podatnicy PIT, a zatem nie tylko pracujący, ale tez emeryci i renciści. Takich płatników mamy w Polsce ok. 24 mln. Uwzględniając, że część dodatkowych dochodów wróciłaby do budżetu w postaci VAT można szacować, że podwyższenie kwoty wolnej do 8000 zł spowodowałoby ubytek netto sektora finansów publicznych w wysokości ok. 17,6 mld zł.
Po drugie, szacunki rządu w momencie wprowadzania ustawy podwyższającej wiek emerytalny wskazywały na narastające w czasie korzyści fiskalne z tego tytułu. W latach 2016-2020 skumulowane korzyści wynikające z podwyższania wieku emerytalnego były szacowane na blisko 50 mld zł, w tym w przyszłym roku ok. 6,0 mld zł, ale już w 2020 r. 13,5 mld zł.
Po trzecie, koszt dodatków dla dzieci można szacować na ok. 18,3 mld zł, bo z 22 mld zł całkowitego kosztu wypłaty tych świadczeń do budżetu w postaci VAT wróci ok. 3,7 mld zł.
W porównaniu do utrzymania status quo koszty realizacji propozycji PiS wynosiłyby od 26 mld zł w 2016 r. do ok. 44 mld w 2020 r.
Głównym sposobem sfinansowania tego ubytku składek jest propozycja większej ściągalności podatku VAT oraz wprowadzenie podatku od aktywów bankowych (0,39% - ok. 5 mld zł) i od sklepów wielkopowierzchniowych (ok. 3,0 md zł). PiS szacuje, że te działania łącznie zwiększą dochody budżetowe o ok. 70 mld zł, co oznacza, że z tytułu poprawy ściągalności VAT dodatkowe wpływy maja wynieść ponad 60 mld zł. Biorąc pod uwagę zdiagnozowane m.in. przez MFW problemy ze ściągalnością tego podatku w Polsce działania uszczelniające są na pewno niezbędne, ale skala oczekiwanych korzyści jest znacząco przeszacowana, przynajmniej w krótkim okresie. To klasyczne dzielenie skóry na niedźwiedziu. W okresie dobrej koniunktury, opartej na popycie wewnętrznym, którą obserwujemy obecnie, zazwyczaj rosną wpływy z podatków pośrednich. Jeśli – jak wskazują sondaże wyborcze – PiS będzie tworzył rząd po jesiennych wyborach, to trzeba będzie uważnie oddzielać wyższe wpływy z VAT z tytułu dobrej koniunktury od dodatkowych wpływów z tytułu lepszej ściągalności tego podatku.
Dzisiejsza Gazeta Wyborcza przedstawiła wybrane – jak sądzę – propozycje zmian podatkowych przygotowanych przez PO. Do najważniejszych należą:
· wprowadzenie 0% PIT dla osób do 30 roku życia,
· waloryzacja kwoty wolnej od podatku z 3091 do 3575,
· obniżenie stawki CIT z 19% do 15% dla firm zatrudniających pracowników na etatach.
Skutki fiskalne wprowadzenia 0% PIT dla młodych do 30 roku życia są jednak moim zdaniem większe niż przedstawiła to dzisiejsza Gazeta Wyborcza. Zgodnie bowiem z obecnie obowiązującymi przepisami składka zdrowotna nie może przewyższać zaliczki na podatek dochodowy. Po wprowadzeniu 0% PIT osoby młode nie płaciłyby składki zdrowotnej, bo nie byłoby jej od czego odliczyć. To oznacza, że osoba młoda zarabiająca 2000 zł brutto miesięcznie zaoszczędziłyby w skali roku 1326 zł na PIT i 1864 zł na składce NFZ, łącznie 3190 zł. O tyle wzrosłyby dochody netto tych osób. Obecnie mamy 3 mln osób pracujących w wieku 20-29 lat (dane Eurostatu). Ubytek dochodów całego sektora finansów publicznych z tytułu PIT i NFZ można szacować zatem na 9,5 mld zł (przy założeniu średniej pensji 2000 zł brutto/m-c). Uwzględniając, że część tych zwiększonych dochodów na rękę wróci do budżetu w postaci VAT, efekt netto wprowadzenia 0% PIT szacuję na ok. 8,0 mld zł.
Gdyby propozycja 0% PIT dla młodych weszła w życie to od 2016 r. praktycznie zniknęłaby różnica w całkowitych kosztach pracy ponoszonych przez pracodawców w przypadku zatrudniania na umowy o pracę i umowy zlecenie. Pamiętajmy bowiem, że od przyszłego roku umowy zlecenie do poziomu płacy minimalnej będą oskładkowane w identyczny sposób jak umowy o pracę.
Propozycja 0% PIT jest kierowana wyłącznie do osób młodych (