(PAP) Premier Donald Tusk wykluczył w czwartek swoją dymisję, choć nie wcześniejsze wybory parlamentarne; zaapelował o publikację wszystkich materiałów z podsłuchów. W ocenie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta działania prokuratury w redakcji "Wprost" były prawidłowe.
W czwartek wieczorem na stronie internetowej tygodnika zamieszczono ponaddwugodzinne nagranie podsłuchanej rozmowy szefa NBP Marka Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem. Jak informuje "Wprost", jest to "cała zawartość (bez cięć) pliku dźwiękowego".
W środę ABW zażądała od redakcji "Wprost" dobrowolnego wydania nośników danych z nagraniami nielegalnych podsłuchów polityków i szefa NBP. Redakcja odmówiła. W związku z tym prokuratura zarządziła przeszukanie redakcji.
Premier na specjalnie zwołanej w czwartek rano konferencji prasowej zapowiedział, że chciałby "za wszelką cenę" uniknąć takich działań aparatu państwowego, a także od niego niezależnych instytucji, które godzą w wolność słowa. Według Tuska, jeśli kryzys jest zbyt głęboki, być może jedynym rozstrzygnięciem będą wcześniejsze wybory.
Tusk poinformował, że na początku przyszłego tygodnia oceni działania Sienkiewicza w sprawie wyjaśniania tzw. afery taśmowej i podejmie "stosowne decyzje".
Szef rządu nie wykluczył też, że w piątek zostanie przedstawiona ocena działań w redakcji "Wprost". Premier poinformował, że na temat działań ABW i prokuratury w redakcji tygodnika rozmawiał z prokuratorem generalnym, szefem ABW i ministrem sprawiedliwości. "Zadając pytanie, czy działania wobec redakcji są absolutną koniecznością oraz kto podejmuje tego typu decyzje, które skazują nas na poważny konflikt między działaniem na rzecz egzekucji prawa a wolnością słowa" - podkreślił.
Premier zapewnił, że prokuratura "podejmuje działania niezależnie od władzy wykonawczej".
Jak ocenił, "w interesie rządu jest (...) jak najszybsze i pełne ujawnienie wszystkich materiałów, które zostały sporządzone poprzez nielegalne podsłuchiwanie polityków czy urzędników". Zauważył jednocześnie, że "z punktu widzenia państwa polskiego tego typu materiał może być niebezpieczny". "Rzeczą najważniejszą jest, by bez naruszania wolności słowa, bez utrudniania pracy dziennikarzy, doprowadzić do jak najszybszego ujawnienia wszystkich materiałów" - zaznaczył szef rządu.
Do aktualnej sytuacji politycznej odniósł się w czwartek prezydent Bronisław Komorowski. "Wszyscy doskonale rozumiemy, że pożaru nie gasi się dolewaniem benzyny do ognia. Pożary gasi się spokojnym działaniem opartym o fundamenty demokratycznego państwa" – powiedział prezydent. Dodał, że tymi fundamentami - oprócz konstytucji - są zasady demokracji, które mówią tyle, że jeśli pojawiają się sytuacje szczególnie trudne, to po pierwsze trzeba mobilizować władze państwa polskiego do działania.
"A jeśli to się okazuje niemożliwe do spełnienia, to wtedy trzeba odwoływać się do mechanizmu demokratycznych wyborów. Ale ważne jest to, by mieć świadomość, że te korzenie polskiej wolności, polskiej demokracji są na tyle silne, że te wszystkie kryzysy doskonale przetrwają. To nie pierwszy kryzys i nie ostatni, który będziemy razem pokonywali w ramach następnych 25 i 100 lat wolności, i w następnych wiekach" – powiedział Komorowski.
Swoją ocenę wydarzeń w redakcji "Wprost" przedstawił w czwartek po południu prokurator generalny Andrzej Seremet. Działania prokuratury ocenił jako prawidłowe.
Jego zdaniem miały one na celu zdobycie dowodu, a nie pognębienie prasy i zamknięcie jej ust. "Tajemnica dziennikarska to dla mnie jeden z fundamentów społeczeństwa obywatelskiego" - mówił Seremet. Podkreślił, że naczelny "Wprost" uniemożliwił sądową kontrolę tajemnicy dziennikarskiej. "Znajdujemy się w czymś, co można by określić mianem klinczu" - podkreślił i zaapelował, żeby "pójść po rozum do głowy" i by "pomóc prokuraturze, a nie blokować postępowanie".
W czwartek nie milkły także komentarze polityczne.
Szef PSL Janusz Piechociński powiedział PAP, że "trzeba będzie z opóźnieniem korygować" ryzykowną decyzję premiera o pozostawieniu szefa MSW na stanowisku. Wicepremier zaznaczył też, że w weekend może dojść do jego spotkania z Tuskiem.
Do zdarzeń w redakcji "Wprost" odnieśli się także politycy opozycji. Działania prokuratury i ABW naruszały zasady wolności mediów i prawo prasowe – ocenił rzecznik Twojego Ruchu Andrzej Rozenek. TR chce dymisji szefa MSW, przedterminowych wyborów i opublikowania całości materiałów z podsłuchów.
Z kolei wyjaśnień ws. wydarzeń w redakcji "Wprost" domaga się SLD. "Szybkiego wyjaśnienia wymaga, czy wczorajsze działania były zgodne z normą prawną, czy też były desperacją przechwycenia tych taśm" - powiedział wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich. "Widząc, że jest to typowy polityczny zamach, nalot na redakcję i na wolność słowa, dostrzegaliśmy też bezradność i prokuratora, i funkcjonariuszy ABW" - podkreślił.
Zdaniem politologa Radosława Markowskiego, najważniejsze jest, kto zlecił nagrywanie rozmów ujawnionych przez "Wprost" oraz dlaczego nagrania ujawniono dopiero teraz. Dr Anna Materska-Sosnowska oceniła, że prawdopodobieństwo wcześniejszych wyborów jest bardzo duże i realne wydaje się przejęcie władzy przez opozycję. Według innego eksperta, dr. Norberta Maliszewskiego przedterminowe wybory to z punktu widzenia PO działanie irracjonalne, na którym nie skorzysta żadna z partii. Jego zdaniem, zamiast tego premier powinien przeprosić i jak najszybciej zdymisjonować ministra Sienkiewicza.