(PAP) Rada Ministrów przyjęła projekt rekompensat dla branż energochłonnych - poinformował premier Mateusz Morawiecki na wtorkowej konferencji prasowej. Przyjęcie projektu pozwala na otwarcie oficjalnej procedury notyfikującej go w Komisji Europejskiej.
Pierwsze wypłaty rekompensat - za rok 2019 - nastąpią w roku 2020. Przeznaczone na nie będzie ok. 0,89 mld zł rocznie.
Na rekompensaty będzie można przeznaczyć do 25 proc. przychodów ze sprzedaży przez rząd uprawnień do emisji CO2 w roku poprzednim. W przypadku, gdy wartość wniosków o rekompensaty przewyższa pulę dostępnych środków, kwota rekompensaty pomniejszana jest proporcjonalnie dla wszystkich uprawnionych.
"To stabilne rozwiązanie, co najmniej do 2030 roku" - powiedziała na konferencji prasowej minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz.
"Nie przewidujemy, by do 2030 roku koszt CO2 był niższy niż dzisiaj, czyli będzie się wahał w okolicy 25-30 euro za uprawnienie. To oznacza, że mechanizm jest trwały i stały, powodujący obniżkę kosztów dla przemysłu, wpływający na konkurencyjność" - dodała.
Do rekompensat prawo mają mieć instalacje służące m.in. do produkcji aluminium, ołowiu, cynku, cyny, żeliwa, stali, miedzi, stopów, rud żelaza, wskazanych tworzyw sztucznych, chemikaliów nieorganicznych, wydobycie minerałów do produkcji chemikaliów i nawozów, produkcja samych nawozów i związków azotowych, papieru i tektury. W OSR szacuje się, że uprawnionych będzie ok. 300 podmiotów.
Jak powiedziała Emilewicz, zakłady energochłonne, dla których przeznaczone są rekompensaty, tworzą 8 proc. miejsc pracy w Polsce, odpowiadają za ok. 11 proc. PKB.
Aby uzyskać rekompensatę, trzeba będzie złożyć wniosek do końca marca. Decyzję o przyznaniu rekompensaty podejmie prezes URE do końca września. Od tej decyzji będzie można się odwołać do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dodatkowo, beneficjenci systemu będą musieli spełnić wymóg wdrożenia w swoich zakładach certyfikowanego systemu zarządzania energią lub bardziej kompleksowego rozwiązania.
W uzasadnieniu Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii - autor projektu - napisało, że wysokie obecnie i rosnące w przyszłości ceny energii będą miały bardzo negatywny wpływ na konkurencyjność krajowego przemysłu energochłonnego, a w przypadku firm energochłonnych, koszty energii mogą stanowić nawet 40 proc. kosztów i są kluczowym czynnikiem wpływającym na międzynarodową konkurencyjność polskiego przemysłu.
Jako główny powód wzrostów cen energii elektrycznej wskazuje się mocny wpływ na jej cenę uprawnień do emisji CO2, w warunkach gdy polska produkcja energii jest oparta na wysokoemisyjnym węglu, a rynek jest "praktycznie w całości izolowany od rynków krajów sąsiednich w związku z brakiem efektywnie działających połączeń transgranicznych i wynikającym stąd brakiem zewnętrznej presji konkurencyjnej na ceny energii".
MPiT wskazało, że ceny energii na polskim rynku hurtowym należą do jednych z wyższych w Europie i najwyższych w porównaniu do uprzemysłowionych krajów sąsiednich. W dodatku "ceny na polskim rynku znacząco odbiegają zarówno pod względem poziomu, jak i trendu, w jakim porusza się średnia cena energii elektrycznej u naszych bezpośrednich sąsiadów". W przeanalizowanym przez MPiT okresie 2015-2018 średnio ceny w Polsce były wyższe o 20 proc. od cen w Niemczech, o 23 proc. w Czechach oraz o 18 proc. na Słowacji.
Resort zwrócił też uwagę, że w innych krajach istnieją już systemy rekompensat dla przemysłu energochłonnego i np. różnica cen dla przemysłu energochłonnego w tym roku wynosiłaby 65 zł/MWh bez rekompensat w Polsce, a po ich wprowadzeniu różnica powinna spaść do ok. 27 zł/MWh.
Jak podał resort w komunikacie, przedsiębiorcy w 2019 roku będą mogli wybrać tylko jeden system wsparcia. Albo rekompensaty dla instalacji zagrożonych tzw. ucieczką emisji, albo ten wprowadzony na mocy ustawy z 28 grudnia 2018 r. dotyczącej zamrożenia cen energii w 2019 r. (PAP Biznes)