(PAP) Dotychczas stosowane modele prognostyczne dla cen w gospodarce przestały się sprawdzać, a rynki są bardzo wrażliwe na sygnały dotyczące inflacji - ocenił Valentijn van Nieuwenhuijzen, dyrektor inwestycyjny NN Investment Partners. Dodał, że wzrost inflacji może wywołać przepływy kapitału na rynku.
"Rynki są bardzo wrażliwe na sygnały dotyczące inflacji" - powiedział van Nieuwenhuijzen na konferencji.
"Wszystkie modele inflacyjne z ostatnich lat się rozpadają. Banki centralne, ekonomiści, inwestorzy, banki inwestycyjne - wszyscy myśleli, że rozumieją inflację i związki między ograniczaniem zasobów a dynamiką cen. Ale te modele nie zadziałały" - dodał.
Valentijn van Nieuwenhuijzen pełni funkcję dyrektora inwestycyjnego (Global CIO) i członka zarządu NN Investment Partners. Odpowiada – bezpośrednio i pośrednio – za aktywa o wartości 280 mld USD.
W jego opinii rynki są obecnie w trybie podążania za trendem, ponieważ nie mają dobrych modeli prognostycznych.
"Dlatego wystarczy, że pojawią się dwa wyższe odczyty, a inwestorzy bardzo się nimi przejmują. To powoduje, że rynki zachowują się niekonsekwentnie" - powiedział.
"Jednym ze skutków niskiej inflacji jest trend poszukiwania rentowności przez inwestorów, co przełożyło się m.in. na popularność pasywnych funduszy. Jeśli inflacja ruszy, jeśli pojawi się niepewność, to czekają nas przepływy kapitału" - dodał.
Zdaniem van Nieuwenhuijzena wzrost gospodarczy na świecie jest wysoki, ale już nie przyspieszy.
"Brexit wpłynie na Wielką Brytanię i kraje położone blisko niej, np. Holandię, ale z punktu widzenia światowej gospodarki nie będzie szokiem i nie spowoduje recesji. Polityczne kryzysy rzadko przekładają się na kryzysy gospodarcze" - powiedział.
"Włochy to zupełnie inna historia, dużo poważniejszy problem. EBC jest wyjątkowo mało skłonny do pomocy tym razem" - dodał.
Jego zdaniem wyjście Włoch ze strefy euro nie jest niemożliwe, ale prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest ekstremalnie niskie.
Dyrektor inwestycyjny NN IP ocenia, że obecnie wojna handlowa ogranicza się do linii Chiny-USA, choć początkowo wydawało się, że prezydent USA Donald Trump może rozpocząć konflikt ze wszystkimi większymi partnerami handlowymi Stanów Zjednoczonych.
"Dopóki nie wyjaśni się konflikt Chiny-USA, dopóty te obawy nie znikną. A to może ograniczać napływ kapitału do rynków wschodzących" - powiedział van Nieuwenhuijzen.
"Rynki wschodzące są dużo bardziej wrażliwe na zmiany światowych przepływów handlowych niż rynki rozwinięte" - dodał.
Jego zdaniem, wśród czynników ryzyka dla rynków wchodzących są także: silny dolar, wysokie ceny ropy i niskie ceny metali, wzrost stóp proc. w USA oraz czynniki specyficzne dla poszczególnych rynków jak Turcja, Argentyna, Brazylia.
Zwrócił jednak uwagę, że relatywne stopy zwrotu z akcji rynków wschodzących w porównaniu do rynków rozwiniętych są blisko najniższych poziomów od czasów kryzysu.
"Już nie jesteśmy negatywnie nastawieni do rynków wschodzących. Zajmujemy obecnie neutralną postawę" - powiedział.
"Są pewne ryzyka, ale wypatrujemy na atrakcyjne okazje inwestycyjne, które mogą się pojawić" - dodał. (PAP Biznes)