(PAP) Indeksy giełdowe w USA spadają. Na światowych rynkach panuje awersja do ryzyka z powodu eskalacji napięcia na linii USA-Chiny.
W USA główne indeksy giełdowe spadają. Dow Jones Industrial jest na minusie o 1,4 proc., Nasdaq zniżkuje o 1,05 proc., a S&P 500 jest o 0,9 proc. poniżej poziomu sprzed otwarcia notowań.
Straty o ponad 2 proc. notują sektory surowcowy oraz przemysłowy.
Dolar wyraźnie umacnia się do koszyka walut, korzystając z globalnego nastroju risk-off. Euro traci do dolara 0,37 proc., a kurs EUR/USD zniżkuje do 1,1561. Europejska waluta osłabia się, m.in. w obliczu gołębiego odbioru wystąpienia prezesa EBC. W obliczu niepewności na rynkach światowych wobec koszyka walut zyskuje natomiast jen.
Globalna awersja do ryzyka sprzyja obligacjom, szczególnie państw rozwiniętych. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek spada o 5 pb, a niemieckich o 4 pb. Francuski benchmark jest mocniejszy o 3 pb, a brytyjski o 5 pb.
W Europie na parkietach główne indeksy giełdowe notują wyraźne spadki. Euro Stoxx 600 spada o 0,7 proc. FTSE jest o 0,5 proc. poniżej poziomu otwarcia, CAC 40 zniżkuje o 1,2 proc., a DAX spada o 1,2 proc.
We wtorek uwaga inwestorów jest skupiona na relacjach handlowych między Chinami i USA oraz na wypowiedziach najważniejszych bankierów z Fed i EBC, debatujących w portugalskiej Sintrze.
CHINY ZAPOWIADAJĄ ODWET PO TYM, JAK TRUMP ZAPOWIEDZIAŁ KOLEJNE CŁA
Rośnie napięcie po tym, jak Biały Dom zapowiedział w poniedziałek rozpoczęcie prac nad przygotowaniem listy chińskich towarów o wartości 200 mld USD, na które miałyby być nałożone 10-proc. cła. We wtorek Chiny zapowiedziały ewentualny odwet.
"Jeśli Stany Zjednoczone postradają zmysły i opublikują taką listę, Chiny podejmą ilościowe i jakościowe działania" – oświadczył chiński resort handlu.
Grożenie kolejnymi taryfami jest "ekstremalną presją i szantażem niezgodnym z konsensusem osiągniętym przez strony" oraz "rozczarowaniem dla społeczności międzynarodowej" - oceniono w komunikacie opublikowanym we wtorek na stronie ministerstwa.
EBC BĘDZIE CIERPLIWY, JEŚLI CHODZI O STOPY PROCENTOWE - DRAGHI, EBC
W Portugalskiej Sintrze głos zabierają najważniejsi bankierzy centralni świata.
"Nowy forward guidance EBC jasno sygnalizuje, że pozostaniemy cierpliwi, jeśli chodzi o określenie pierwszej podwyżki stóp procentowych i że nasze podejście do kwestii dostosowywania polityki będzie stopniowe po tym fakcie" - powiedział we wtorek Mario Draghi, prezes EBC.
"Przyszłość będzie zależna od danych" - dodał prezes EBC.
Draghi zaznaczył, że po wygaśnięciu programu skupu aktywów, EBC będzie prowadził politykę przede wszystkim kanałem stóp procentowych i ich forward guidance.
Euro zareagowało na słowa Draghiego spadkami o niemal 0,5 proc.
Zdaniem rynków w gołębi przekaz Draghiego wpisał się we wtorek również Erkki Liikanen, szef Banku Finlandii oraz członek rady EBC. Liikanen podkreślił w Helsinkach, że EBC może pozostawić stopy procentowe na niezmienionym poziomie "również po lecie 2019 roku".
Wcześniej głos w Portugalii zabrał m.in Adam Lane z EBC, który wymienił szereg zagrożeń dla gospodarki eurozony, choć zaznaczył, że ryzyka ze strony handlu międzynarodowego są póki co "przytłumione". W przeciwieństwie do Draghiego, Lane zaznaczył, że EBC może koncentrować się na prowadzeniu polityki pieniężnej innymi kanałami niż za pomocą stóp proc.
Ewald Nowotny, również z EBC, powiedział natomiast w austriackim parlamencie, że spodziewa się podwyżki stóp bezpośrednio "po lecie 2019 roku".
W Sintrze w panelu udział brał m.in. również James Bullard z Fed St. Louis., który ocenił, że stabilna sytuacja inflacyjna wynika z "postępów polityki pieniężnej".
W opublikowanym we wtorek eseju Robert Kaplan z Fed Dallas broni tezy, że USA nie są obecnie wrażliwe na globalne ceny energii, ze względu na wzrost znaczenia amerykańskiej produkcji ropy z łupków.
WTI TANIEJE; BRENT DROŻEJE
Cena WTI spada o 0,8 proc. do 65,30 USD za baryłkę, a cena Brenta rośnie o 0,1 proc., do 75,40 USD za baryłkę.
Zdaniem analityków zniżkowo na ceny działają niepokoje w światowym handlu międzynarodowym i związane z tym obawy o popyt na ropę.
Cenom ropy nie pomaga też informacja podana przez rząd Libii, że po ataku paramilitarnym w rejonie Ras Lanuf, produkcja ropy w Libii spadnie, szacunkowo, o 400 tys. baryłek dziennie.
Wsparciem dla cen ropy są natomiast we wtorek kwestie podażowe.
Przedstawiciel resortu ropy Iranu poinformował w poniedziałek, że Wenezuela i Irak przyłączą się do grupy państw blokujących propozycję podwyższenia produkcji ropy, którą z kolei popiera Arabia Saudyjska i Rosja.
22 czerwca w Wiedniu odbędzie się posiedzenie krajów OPEC Plus - producenci z kartelu będą debatować, czy podwyższyć dostawy ropy na globalne rynki paliw.
W trakcie poniedziałkowej sesji na rynku pojawiły się informacje, że producenci ropy z OPEC Plus rozważają zwiększenie wydobycia o 300-600 tys. b/d ropy dziennie w ciągu kilku najbliższych miesięcy. To mniej niż proponowali wcześniej najwięksi producenci - Rosja sygnalizowała chęć zwiększenia podaży o 1,5 mln b/d, a Arabia Saudyjska o 0,5-1 mln b/d.
"Podczas gdy z doniesień mediów wynika, że możliwa jest podwyżka produkcji ropy o 300-600 tys. baryłek dziennie, to jednak nigdy nie można być pewnym wyniku posiedzenia OPEC, dopóki ono się nie skończy" - mówi Satoru Yoshida, analityk giełdowy Rakuten Securities Inc. w Tokio.
"Do tego biorąc pod uwagę ogromny negatywny potencjalny wpływ wojny handlowej USA-Chiny, sytuacja na rynkach paliw powinna być raczej uważnie monitorowana" - dodaje.
Robert Świstelnicki (PAP Biznes)