Wczorajsze dane potwierdzające odbicie naszej gospodarki w covidzie najwyraźniej przywróciły optymizm inwestorom. Euro tanieje kolejny dzień z rzędu. Analitycy coraz bardziej obawiają się interwencji NBP.
Polska waluta nadal mocna
Wczorajsze dane (pomimo tego, że nie były tak dobre, jak oczekiwali analitycy) pomogły złotemu dalej się umacniać. Dla przypomnienia: opublikowana wczoraj produkcja przemysłowa za kwiecień rosła o 44,5%, natomiast sprzedaż detaliczna o 25,7%. Dane te bez kontekstu wyglądają rewelacyjnie, co zresztą szybko podchwyciły media. Problem w tym, że to dane odnoszące się do roku wcześniej, czyli kwietnia 2020 i pierwszego zamrożenia gospodarki. Biorąc to pod uwagę, zeszłoroczne spadki w kwietniowych danych nie mogą zatem dziwić. Nie zmienia to faktu, że powrót gospodarki (po szoku, jakim były lockdowny) na stare tory nie jest czymś, co wszystkim krajom udaje się równie dobrze. Inwestorzy patrzą zatem przychylniej na złotego, trochę ignorując ryzyko interwencji NBP na rynku. W rezultacie euro spadło wczoraj do 4,48 zł i zbliża się wielkimi krokami do swoich minimów z lutego.
Odbicie na rynku ropy
Ewentualny powrót na rynki ropy Iranu, który ze względu na sankcje nie mógł eksportować surowca, wydaje się nie straszyć już inwestorów. Perspektywa ta doprowadziła, co prawda, do istotnej przeceny, ale widzimy właśnie jej korektę. Powodem jest nie tylko spadek prawdopodobieństwa samej umowy z Teheranem, ale również wzrost prognoz zapotrzebowania na czarne złoto. Tutaj zawdzięczamy to skuteczności programów szczepień przeciwko covid oraz zmniejszonej liczbie przypadków śmiertelnych na ważnych rynkach w tym w szczególności w Indiach. Rosnące ceny ropy mogą zwiększyć presję na wzrost cen, a to z kolei wymuszać wzrosty stóp procentowych i umocnienie walut państw, których te wzrosty będą dotyczyć.
Otwarcie rynków i przecena dolara
Dzisiaj na otwarciu rynków w Europie jesteśmy świadkami wyraźnej przeceny dolara amerykańskiego względem euro. W kalendarzu danych makroekonomicznych opublikowano o tej porze dane z Niemiec, ale to najprawdopodobniej nie one są przyczyną. Powodem jest fakt, że dane wypadły delikatnie słabiej od oczekiwań, pokazując spadek PKB w skali roku o 1,8%. Słabsze dane z Unii powinny przeceniać raczej euro niż dolara, a ten jest obecnie najsłabszy względem europejskiej waluty od pierwszych dni tego roku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.