Paczka pozytywnych danych makro napływających kolejno z Azji, Niemiec oraz USA rozbudziły nadzieję inwestorów o „lepsze jutro”. W obliczu tych przekonań, giełdowe indeksy oraz w ślad za nimi euro, złotówka poszybowały w górę.
Największym zaskoczeniem dnia był odczyt indeksu ZEW, mierzący oczekiwania inwestorów i analityków, co do koniunktury w Niemczech. Okazało się, że w perspektywie sześciu miesięcy, wzrósł on w styczniu o 32,2 pkt, do najwyższego od lipca ub.r. poziomu -21,6 pkt. To rekordowy skok w 20-letniej historii tego wskaźnika. Ekonomiści spodziewali się odczytu na poziomie średnio -49,4 pkt. Do tak wyraźnej poprawy nastrojów niemieckich analityków przyczyniły się m.in. napływające od kilku tygodni dobre dane makroekonomiczne z USA oraz dynamiczny wzrost gospodarki Niemiec w ub.r. (PKB urósł się o 3 proc.). Przede wszystkim jednak na nastroje nad Renem korzystnie wpływają działania Europejskiego Banku Centralnego, który wyraźnie zwiększył płynność w sektorze bankowym. Niewykluczone, że wkrótce EBC zrobi jeszcze więcej, aby pobudzić gospodarkę eurolandu. Wczorajsze dane Eurostatu potwierdziły bowiem, że inflacja w tym regionie hamuje.
Za nami kolejna sesja umocnienia euro względem dolara amerykańskiego. Inwestorzy nie przestraszyli się negatywnej oceny agencji S&P, która zdecydowała się na seryjną obniżkę ratingów poszczególnych krajów euro. W ciągu wtorkowej sesji stery mocno trzymały byki. Pod koniec dnia pojawiła się niewielka korekta spadkowa, ale w nocy straty zostały już odrobione. Dziś mamy ciekawą sytuację, bowiem znajdujemy się blisko oporu 1,28. Jeśli byki przełamią ten poziom, co wydaje się prawdopodobnym scenariuszem, to możemy oczekiwać kontynuacji zwyżki notowań do 1,29.
Podobny układ prezentuje się w przypadku pary GBP/USD. Odreagowanie zbliżyło nas do strategicznego punktu, jakim jest opór 1,54. Strona popytowa będzie z pewnością chciała „rozliczyć się” z tym psychologicznym poziomem, dlatego test tego oporu jest realny. Pod znakiem zapytania stoi kwestia przełamania tego poziomu. Myślę jednak, że popyt stać na taki czyn, dlatego jeśli taka sytuacja ulegnie materializacji to możemy oczekiwać kontynuacji wzrostu kursu do 1,55.
Kolejna fala spadkowa „przetoczyła się” przez rynek USD/CHF. Niedźwiedzie za wszelką cenę nie chcą oddawać pola bykom. W rezultacie „przepychanka” między popytem, a podażą trwa w najlepsze. Taka dość nierówna konsolidacja trwa już ponad tydzień. Dopóki znajdujemy się pod oporem 0,0,9520, dopóty możemy spodziewać się kontynuacji spadku notowań w rejon 0,94.
Bardzo monotonny obraz techniczny prezentuje się w przypadku pary USD/JPY. Trend boczny realizuje się od blisko dwóch tygodni. Tak wyrównana walka jest niezwykle nudna dla traderów. Niemniej taka sytuacja nie może trwać wieczność. Dziś znajdujemy się blisko wsparcia 76,60. Wcześniej ten poziom aktywizował popyt do działania. Dziś już niekoniecznie tak być musi. Wspomniane wsparcie moim zdaniem straciło już na znaczeniu, dlatego dalszy spadek kursu jest prawdopodobny.
Silną falę umocnienia polskiej waluty obserwujemy na złotówkowych parach walutowych. W przypadku USD/PLN presja aprecjacji PLN była tak duża, że doprowadziła do przełamania ważnych wsparć technicznych w rejonie 3,4150. Zachowanie rynku jest bardzo interesujące i wartym podkreślenia. W związku tym, że determinacja niedźwiedzi jest mocno zakorzeniona, należy przypuszczać, że to nie koniec ery podaży. Zaliczenie nowych minimów jest realne. Takie same wnioski płyną z analizy pary EUR/PLN. Aktywność byków będzie blokować opór 4,38. Dopóki znajdujemy się pod tym poziomem, dopóty karty będą rozdawać niedźwiedzie.
Krzysztof Wańczyk