Tląca się od tygodni wojna handlowa pomiędzy USA a Chinami właśnie się pogłębiła ponieważ Pekin ogłosił wprowadzenie ceł odwetowych na towary importowane z Ameryki. W sumie, nowymi opłatami objęto towary o łącznej wartości $60 mld. Współtwórca i wieloletni prezes Alibaba ostrzega, że wojna handlowa pomiędzy dwoma największymi gospodarkami świata może potrwać nawet 20 lat.
Wprowadzenie przez amerykańską administrację nowych ceł na poziomie 10% na chińskie towary o wartości $200 mld i zapowiedź podwyżki opłat do 25% w styczniu jeśli Chiny nie zgodzą się grać fair spotkało się z wyraźną reakcją Pekinu – pisaliśmy w porannym przeglądzie rynków.
W poniedziałek, Donald Trump zagroził wprowadzeniem kolejnych ceł na poziomie $267 mld, jeśli Chiny zagrożą amerykańskim farmerom oraz przedsiębiorcom. Wprowadzenie tych ostrzeżeń w życie oznaczałoby, że Ameryka ocliłaby produkty o łącznej wartości ponad pół biliona dolarów. W przybliżeniu tyle bowiem wyniósł chiński eksport do Stanów Zjednoczonych.
Cierpliwość Chin się skończyła i Pekin odpowiada nałożeniem 5% ceł na ponad 1600 różnych towarów produkcji amerykańskiej. Łącznie, nowe cła obejmą produkty o wartości $60 mld. Zdaniem komentatorów eskalacja konfliktu na tle handlowym niebezpiecznie zwiększa ryzyko kredytowe Stanów Zjednoczonych, bowiem to własnie Chiny są w posiadaniu największej ilości amerykańskich obligacji. Jednocześnie Departament Skarbu USA poinformował wczoraj, że chińskie zaangażowanie w Treasuries spadło w lipcu do $3,12 bln – najniższego poziomu od sześciu miesięcy.
Wojna handlowa potrwa 20 lat?
Jeden z najszerzej rozpoznawalnych obywateli Chin – Jack Ma, współtwórca giganta e-commerce jakim jest platforma Alibaba ostrzegł przedstawicieli chińskiego biznesu oraz polityków, że wojna handlowa ze Stanami Zjednoczonymi może potrwać dłużej i mieć większy wpływ na światową gospodarkę niż ktokolwiek sądzi.
Przemawiający na konferencji towarzyszącej zgromadzeniu inwestorów Alibaby Ma przyznał, że wojna o tytuł największej gospodarki świata może potrwać kolejne 20 lat. Chiny muszą wzmocnić swoją gospodarkę by poradzić sobie z tym wyzwaniem, a także skupić się bardziej na regionach Azji Południowo-Wschodniej i Afryki zamiast Stanach Zjednoczonych.
Ma obawia się, a raczej pewny jest tego, że wzrost napięć w handlu międzynarodowym przełoży się również na wyniki jego firmy. Dla Alibaby wciąż największym rynkiem pozostają Chiny, choć notowany również na Nasdaq gigant e-commerce ma apetyt na konkurowanie z Amazonem.
Nie powinniśmy skupiać się na obecnym czy przyszłym kwartale. Nie powinniśmy nawet skupiać się na przyszłorocznych wynikach. Stoimy przed ogromną okazją. Jeśli Alibaba nie będzie w stanie utrzymać wzrostu, żadna firma w Chinach tego nie dokona. Jestem tego całkowicie pewny – ostrzegał Ma zebranych w Hangzhou inwestorów.
Przedsiębiorca zapowiedział w minionym tygodniu zmianę na fotelu prezesa i mianował nim Daniela Zhanga. Sam pragnie skupić się na działalności charytatywnej, choć nie pozostawia wątpliwości, że będzie nadal wspierać działania nowego CEO Alibaby oraz swój kraj. Jeśli Ameryka usilnie chce nakładać kolejne cła na chińskie towary wówczas my powinniśmy skupić się na robieniu interesów z resztą świata – przyznał Jack Ma.
Akcje z problemami
Akcjonariusze Alibaby nie mogą jednak uznać tego roku za udany. Od stycznia cena akcji spadła o nieco ponad 25% i obecnie, notowana na amerykańskim Nasdaq BABA wyceniana jest na nieco ponad 156 dolarów.
Mimo to analitycy pozostają optymistycznie nastawieni co do Alibaby. W ostatnim kwartale sprzedaż największej chińskiej firmy e-commerce wzrosła o 61% do poziomu 80,9 miliarda juanów (około 1,8 miliarda dolarów) – zgodnie z średnią szacunków analityków. Haris Anwar z Investing.com w jednej ze swoich ostatnich analiz przyznaje, że Alibaba jest jedną z tych spółek, których akcje mogą być kupowane i trzymane przez inwestorów przy każdej korekcie.