Pomimo generalnie pozytywnego przebiegu poniedziałkowego handlu (z wyłączeniem Turcji), dziś na rynkach widać negatywne napięcie, za co może odpowiadać przerzucenie uwagi na nowe restrykcje covidowe w Europie. Inwestorzy nie zapominają też o śledzeniu rentowności obligacji USA przed wystąpieniem prezesa Fed Powella i sekretarz skarbu Yellen w Kongresie.
Można zaryzykować stwierdzenie, że wstrząsy na lirze i tureckich aktywach pozwoliły wczoraj na chwilę zapomnieć o innych problemach rynków i na tym udało się zbudować umiarkowanie pozytywne nastroje. Ale dziś Turcja jest już czerstwym tematem i dyskusje rynkowe krążą między przedłużeniem lockdownu w Niemczech do 18 kwietnia a sankcjami USA i innych państw wobec chińskich urzędników powiązanych z łamaniem praw człowieka. Nie są to silne tematy (przedłużenie restrykcji w Europie było spodziewane, a restrykcje mają mały ciężar gospodarczy), ale zawsze to pretekst dla poddania ryzykownych aktywów presji.
Nie zapominamy o rynku długu USA, nawet jeśli rentowności 10-letnich obligacji USA spadają do 1,66 proc. Potrzeba by było zejścia co najmniej pod 1,55 proc., by ruch był doczytany jako odwołanie alarmu i impuls do silniejszego apetytu na ryzyko. Inwestorzy pasywnie czekają na kolejne wydarzenia, wśród których dziś wyróżnia się wystąpienie prezesa Fed Powella i sekretarz skarbu Yellen w Kongresie. Politycy mają odpowiadać w związku z ustawą pomocową CARES, a opublikowane już mowy otwierające wskazują na pozytywną ocenę perspektyw gospodarczych oraz powtórzenie deklaracji o podtrzymaniu wspierającej polityki Fed. Nie zanosi się na nic przełomowego, szczególnie zaledwie kilka dni po posiedzeniu FOMC. Stąd reakcja dolara i obligacji powinna być minimalna, o ile nie pojawią się niespodzianki.
EUR/USD jest względnie stabilny blisko 1,19 bez oznak wzmożonej negatywnej presji na euro z tytułu trzeciej fali zachorowań na COVID-19 w Europie. Od kilku dni rynki były przygotowane na zaostrzanie restrykcji w obliczu wzrostu liczby odnotowywanych zakażeń, podczas gdy w ocenie skutków gospodarczych dominuje przeświadczenie, że jakkolwiek w drugim kwartale ożywienie może kuleć, tak druga połowa roku będzie pod znakiem przyspieszenia. Poza tym lockdowny nie zamykają całej gospodarki, co w dalszej części tygodnia potwierdzą wciąż wysokie odczyty indeksów PMI dla przemysłu. O ile perspektywy dla strefy euro nie zmienią się i nie wskażą na wyraźne odstawanie ścieżki ożywienia od trajektorii np. USA czy Wielkiej Brytanii, nie ma powodu, by w wycenie euro ujmować agresywniejsze luzowanie EBC (i kolejnej obniżki stóp procentowych).
Wczorajsza poprawa nastrojów i umiarkowane osłabienie dolara dały walutom rynków wschodzących przestrzeń do częściowego odreagowania ostatniej słabości. EUR/PLN obniżył się do 4,59, ale dziś rano już widać powrót ponad 4,60. Zbliżając się do końca miesiąca (i kwartału) nie można wykluczyć podwyższonej zmienności na korzyść złotego, co jednak nie będzie mówić nic o poprawie postrzegania waluty, a bardziej o potencjalnym domykaniu krótkich pozycji, które były budowane przed wyrokiem Sądu Najwyższego w sprawie kredytów frankowych. Przesunięcie terminu posiedzenia z 25 marca na 13 kwietnia podnosi ryzyko z tytułu utrzymywania pozycji, skłaniając do odkupienia złotego, ale prawdopodobnie z zamiarem odnowienia pozycji po lepszej cenie. Innymi słowy ostrożnie podchodziłbym do spadków EUR/PLN w rejon 4,57-4,59, gdyż może to być chwilowy epizod przed kolejnymi wzrostami kursu.