Dziś przypada ostatnia sesja „gorącego” tygodnia na rynku finansowym, który uwieńczy publikacja odczytów z amerykańskiego rynku pracy. Po wyraźnym przekazie ze strony Rezerwy Federalnej, że nie są planowane agresywne obniżki stóp procentowych, rynki przede wszystkim będą chciały zobaczyć czy dzisiejsze dane potwierdzą utrzymującą się wciąż dość dobrą koniunkturę w tym sektorze. Konsensus rynkowy zakłada, że w lipcu w sektorze pozarolniczym powstało 164 tys. nowych etatów wobec wzrostu o 224 tys. w czerwcu. Oczekiwana jest stabilizacja stopy bezrobocia na poziomie 3,7% w skali roku oraz przyśpieszenie dynamiki godzinowych zarobków do 3,2% z 3,1% w skali roku. Choć agresywne luzowanie polityki pieniężnej nie jest obecnie celem Fed, to dalsze dostosowanie polityki może być konieczne z uwagi na niepokojące odczyty z amerykańskiego sektora przemysłowego (wczorajszy odczyt ISM) czy też utrzymującą się niepewność w handlu światowym. Do tej pory negocjacje na linii USA-Chiny nie przyniosły przełomu, a Donald Trump od 1 września zapowiada kolejne cła na chińskie towary (10% taryfa ma być nałożona na chiński eksport wart 300 mld USD). Groźby amerykańskiego prezydenta popsuły nastroje na rynku w dniu wczorajszym i przyczyniły się do pogłębienia spadków na rynkach akcji.
Bank Anglii (BoE) zgodnie z oczekiwaniami nie zmienił parametrów polityki pieniężnej. Główna stopa procentowa została utrzymana na poziomie 0,75%. Perspektywy dla wzrostu gospodarczego pozostają niepewne. BoE zdecydował się na obniżenie prognoz dynamiki brytyjskiego PKB w obliczu spowolnienia globalnej koniunktury. W 2019 i 2020 roku bank oczekuje tempa wzrostu na poziomie 1,3% wobec odpowiednio 1,5% i 1,6% prognozowanych w maju. Co ciekawe, bank nie wyklucza podwyżki stóp procentowych aby utrzymać inflację na poziomie 2,0% celu. Co więcej, Mark Carney podkreślał, że w przypadku bezumownego Brexitu odpowiedź banku nie będzie natychmiastowa.
Na rynku krajowym utrzymuje się słabszy sentyment do złotego. W wyniku kontynuacji umocnienia dolara w dniu wczorajszym notowania USD/PLN dotarły w okolice 3,9000, czumu towarzyszyły również nienajlepsze nastroje rynkowe. EUR/PLN z kolei powrócił w okolice lokalnego szczytu z V.2019 roku w okolicy 4,3130. Silna deprecjacja złotego w ostatnim czasie sprawiła, że obecne poziomy cenowe mogą ponownie sprzyjać powrotowi popytu na PLN, który dziś głownie będzie pozostawał pod wpływem publikacji z USA.
EUR/PLN
EUR/PLN powrócił dzisiaj w okolice lokalnego szczytu z maja 2019 r., który wyznacza opór w rejonie 4,3130. W tych okolicy widzimy wzrost aktywności ze strony podażowej na tej parze. W sytuacji kontynuowania odreagowania notowania mogą powrócić w okolice linii Tenkan, która z poprzednim maksimum lokalnym wyznacza obecnie najbliższe wsparcie na poziomie 4,2990. Przełamanie okolic 4,3130 na gruncie analizy technicznej da zielone światło do ataku na tegoroczny szczyt.
Wczorajsza sesja zaowocowała dużą zmiennością na parze USD/JPY. W obliczu wzrostu awersji do ryzyka obserwowaliśmy silne spadki na parze USD/JPY. Dziś widoczna jest kontynuacja tego ruchu i notowania kierują się w okolice wsparcia w postaci minimum z 25.VI. na poziomie 106,77 jenów za dolara. W przypadku przełamania tego poziomu para otworzy sobie drogę do powrotu w rejon minimum lokalnego ze I.2019 roku, czemu sprzyja układ średnich kroczących EMA w skali D1 (50-, 100- i 200-okresowej).