Środek tygodnia na rynku walutowym minął w spokojnym stylu. Zakres wahań głównych par walutowych ograniczał się do wąskiego przedziału wahań. Inwestorzy nie mieli wystarczająco dużo sygnałów, aby wchodzić na rynek.
Kalendarz makro był praktycznie pusty. Żadna z figurujących tam pozycji nie miała najmniejszego wpływu na kształt sesji. Inwestorzy „żyli” doniesieniami z Aten, gdzie po raz kolejny odbywało się posiedzenie polityków mających na celu uzgodnienie szczegółów reform, na które naciska tzw. Trojka. Rozmowy przebiegają w wyjątkowo mozolnym tempie.
Ostatecznego komunikatu w tej sprawie nie było i do dzisiaj raport w tej kwestii nie ujrzał światła dziennego. Niemniej nie brakuje domniemań, którymi rynek jest już wyraźnie zmęczony i nie próbuje nawet już reagować na takie wiadomości. Tymczasem wczoraj wieczorem w serwisach internetowych pojawiły się szczegóły przypuszczalnego dokumentu, który przedstawia pakiet reform znajdujący aprobatę wśród państwowych urzędników. Cięcia będą dość bolesne dla społeczeństwa, bowiem zakładają dużą redukcję płacy minimalnej(o 22 proc., do 590 euro miesięcznie) oraz emerytur(o 15 proc.), masowe zwolnienia w sektorze publicznym(o 150 tys. osób do 2015 roku.). Na ile jest to wiarygodny plan, czas pokaże. Jeszcze dziś, szef eurogrupy Jean-Claude Juncker, zwoła prawdopodobnie ministrów, którzy powinni zatwierdzić drugi pakiet pomocy dla władz w Atenach. Jeśli ten plan się zmaterializuje to należy oczekiwać wzrostu apetytu na ryzyko.
W konsekwencji notowania pary EUR/USD mogą zaliczyć nowe maksima.
Potencjał do wzrostu kursu jeszcze istnieje, dlatego byki powinny w dalszym ciągu trzymać stery. Ważnym dla mnie sprawdzianem będzie przejście nad strefę oporu – 1,33. Im dłużej popyt będzie w stanie utrzymać się nad tym poziomem, tym istnieje duże prawdopodobieństwo dalszej kontynuacji trendu wzrostowego. Z drugiej strony, gdy popyt nie będzie wystarczająco silny, aby sforsować tą barierę, takie zachowanie będzie odbierane przez podaż, jako słabość, co może sprowokować je do kontrataku.
Stosunkowo dziwną sytuację obserwujemy na rynku GBP/USD. O ile we wcześniejszych sesjach notowania pary walutowej pokrywały się niemal identycznie z kursem EUR/USD, to tym razem sytuacja uległa odwrotowi.
Pytanie tylko, na ile ten ruch jest wiarygodny i czy wyprzedza on zachowanie graczy na EUR/USD? Jest to póki, co zbyt odważne stwierdzenie, dlatego nie jestem obecnie jego zwolennikiem. Niemniej głębokość korekty jest zastanawiająca. Według mojej tezy rozwija się nam trend boczny w przedziale 1,5720-1,5920. Co to oznacza dla inwestorów? Jeśli moja prognoza jest słuszna, to należy przypuszczać, że fala korekcyjna ulegnie jeszcze wydłużeniu(max. do 1,5720). Dopiero w tej okolicy powinien aktywować się popyt.
Z kolei na rynku USD/CHF kurs mocno przykleił się do okolic wsparcia 0,9060. Wczoraj przez całą sesję kurs szorował dno, jednak bliskość tego poziomu nie wywołała chęci odreagowania ze strony byków. Myślę, że taki stan utrzyma się jeszcze w najbliższym czasie. Póki, co nic nie wskazuje na to, że sytuacja ulegnie zwrotowi.
Wracając na rodzimy rynek warto zauważyć, że złoty nie przestaje się umacniać względem euro oraz dolara. Taka sytuacja ma miejsce na początku roku. Trend aprecjacji krajowej waluty nie ulega przerwaniu. W konsekwencji tego zjawiska, trend spadkowy na obu parach walutowych wciąż obowiązuje. Dotychczasowe korekty nie były w stanie zmienić panującej tendencji. W związku z tym, nadal uważam, że taka sytuacja przeciągnie się jeszcze w czasie.
Krzysztof Wańczyk