W okresie podwyższonej zmienności na rynkach i wzrostu awersji do ryzyka rosnąć powinien popyt na aktywa uważane za bezpieczne przystanie. Widać to przede wszystkim w przypadku walut, gdzie w czasie podwyższonej turbulencji zyskuje japoński jen oraz szwajcarski frank. Złoto jednak niespecjalnie na tym trendzie korzysta. Przyczyną tej teoretycznej anomalii jest utrzymująca się dość duża pewność w globalny, a przede wszystkim amerykański wzrost gospodarczy. Inwestorzy liczą więc na wzrosty stóp procentowych, a te podwyższają oprocentowanie obligacji. Rośnie ono szybciej od odczytów inflacji, czyli w tym samym czasie rosną realne stopy procentowe. Ich wzrost zwiększa koszt utrzymywania złota, więc brakuje na rynku kupujących, a pojawiają się sprzedający. Widać to w danych o zasobach największego funduszu ETF SPDR Gold Trust, które w tym tygodniu zmniejszyły się już o 1,7%, co jest najgorszym wynikiem od końca lipca ubiegłego roku. Tylko w czwartek w funduszu ubyło ponad 826 ton kruszcu. Cena spadła przy tym do wsparcia na poziomie 1308 dolarów, co zniżki zatrzymało. Jednakże dopóki oczekiwania inflacyjne nie będą nadążały za wzrostem rynkowych stóp, dopóty ciężko jest liczyć na większy popyt na kruszec.
Notowania złota – dane dzienne.