Przyczyny, które rządziły niemieckim rynkiem akcji (i nie tylko) podczas trzech pierwszych sesji tego tygodnia, w wyniku których DAX spadł o: –1,35% (wahając się w międzyczasie pomiędzy 11 868,84 a 12 173,53 pkt.) należały do tych, które kolejny raz uzmysławiają nam, że dawne narracje o tzw. post-polityce, czy absurdalnym “końcu historii” mogą wywoływać intelektualną abominację. Problem jest o tyle też złożony i poważny, że przynajmniej nowożytna Ameryka, a w ślad za nią świat, czegoś takiego dotąd nie doświadczyły. Oto wychodzi najważniejsza pod względem realnej władzy osoba na planecie, zabiera publicznie głos i sama do końca nie wie, jak skończy zdanie… Póki, co nie traci na aktualności wspomniany równo przed tygodniem punkt odniesienia kursowego, gdzie eurodolar na poziomie 1,18, lub wyższym niemal z automatu (dosłownie) uruchamia przycisk: “sprzedaj”. Od początku sierpnia do wczoraj – DAX obniżył swoją wartość o –115,78 punktów, tj. o –0,95%, w tym czasie kurs eurodolara wzrósł o +0,66%, zaś średni kurs dla pary eurodolarowej wynosił w kończącym się miesiącu 1,1816. Jeśli więc nie wszystko, to bardzo wiele dla kierunku DAXa rozstrzygnęło się w sierpniu na tej parze walutowej.
Absolutnymi liderami minionego miesiąca (wg stanu na wczoraj) jest oczywiście znane powszechnie “trio”, składające się z tandemu energetycznego oraz narodowego podniebnego przewoźnika. W sierpniu kurs akcji E.ON wzrósł o +13,39%, RWE o +16,61%, a Deutsche Lufthansy o +11,94%. Po dzisiejszej sesji będziemy też wiedzieli, czy ilość spółek z parkietu DAX, które zakończą ten miesiąc na plusie będzie dwucyfrowa.
Im bliżej końca tygodnia tym bardziej uczestnicy parkietu DAX myśleć już będą o kierunku powakacyjnej aktywności. Gdyby nie amerykańsko – północnokoreańska geopolityka, to obecne wyceny sporej ilości spółek zachęcałyby do dużo śmielszych zakupów, a tak gotowych do ponoszenia ryzyka zbyt wielu nie widać. Ostatnie prognozy Charttechnikerów zza Odry, czyli tych, przynajmniej teoretycznie wpływających na tamtejszych inwestorów, wykreślają dla września pasmo wahań: 11 500 – 12 450 punktów. Od wczorajszego zamknięcia (przy 12 002,47 pkt.) oznaczałoby to w ujęciu procentowym zakres wahań: od –4,18% do +3,72%.
Jeśliby tak “wyciszyć” geopolitykę i nie demonizować kursu eurodolara, o czym nie raz na tych stronach pisałem w kontekście globalnej orientacji niemal wszystkich, poza nieruchomościowym operatorem Vonovia Group (po trzech sesjach: +0,62%, a w sierpniu: +3,00%, w sumie ciekawa opcja), to koniunktura Niemiec i ich eurolandowego otoczenia powinny opowiadać się po stronie popytu. Poza tym, warto zauważyć, że w obliczu aktualnej sytuacji (nie tylko tej zewnętrznej) gospodarz Białego Domu ma nieco inne już sprawy na głowie, niż uprawianie protekcjonistycznej retoryki. Tego zatem czy Niemcy i tamtejsza gospodarka żyły dotąd prawie z dnia na dzień, niemal od momentu wygrania wyborów przez Donalda Trumpa. Powracając jeszcze do Korei Północnej to warto też zauważyć, że w tym wszystkim nie podnoszony jest prawie niemal w ogóle wątek makroekonomiczny. Podczas, gdy straszenia opinii światowej od lat miało dla tego reżimu podłoże stricte pekuniarne.
Było i sądzę, że w dalszym ciągu jest – osobliwym substytutem eksportu. Nie tylko ukierunkowanego na drenaż pieniędzy od deklarowanych wrogów, ale także od aliantów, co niewątpliwie również powinno się brać pod uwagę. I tego mi w tym w wszystkim, jak dotąd brakuje. Jeśli zaś tę “zmienną pekuniarną” wprowadzić do naszych projekcji wówczas kierunek “północny” dla DAXa jakby robiłby się bardziej dostępny. Przynajmniej dla mnie.