Poniedziałek paniki, wtorek odwrotu, środa kontynuacji poprawy? Z każdym dniem coraz mniej jest reakcji rynków na napływające informacje dotyczące wirusa. Z jednej strony zakażonych przybywa, ale tempo przyrostu słabnie. Ta druga część pomaga w odreagowaniu rynków, choć wciąż niepewność dotyczy ekonomicznych skutków epidemii. Warto o tym pamiętać przy publikacjach danych makro w kolejnych tygodniach.
Na razie jednak nastroje kształtują się w oparciu o przekonacie, że punkt kulminacyjny epidemii już za nami. W skrócie: gorzej już nie będzie i polowanie na okazje można zaczynać. Jakkolwiek wydaje się to mocno dyskusyjnym argumentem za odwrotem trendu, to jednak wczorajszy rajd indeksów w Europie i USA mówi sam za siebie. Zważywszy na powyższe zmienia się wrażliwość rynków na napływające informacje. Każdy pozytywny sygnał będzie rozpatrywany jako dobry pretekst od napędzania odbicia, a negatywne doniesienia o wirusie wpadną do koszyka z innymi podobnymi (które mniej więcej są już zdyskontowane). Sytuacja wciąż jest jednak krucha, gdyż nietrwałe mogą okazać się wzrostowe trendy, jeśli zaraz dane makro zaczną wskazywać na poważne szkody wywołane przez wirusa związane m.in. z przerwaniem łańcuchów dostaw z Chin. Prawdopodobnie pierwszym sprawdzianem będą odczyty PMI za luty, ale te zaplanowane są dopiero na 21 lutego.
Złoty zdecydowanie skorzystał na poprawie klimatu inwestycyjnego i dziś rano EUR/PLN schodzi pod 4,27, choć jeszcze wczoraj ocierał się o 4,30. Zarówno wcześniejsza przecena złotego, jak i ostatnie odreagowanie, ma wytłumaczenie we wpływie czynników zewnętrznych. Mało prawdopodobne jest, aby dzisiejszy przekaz Rady Polityki Pieniężnej miałby ten układ zmienić. A Rada ma nad czym dyskutować. Inflacja ucieka ponad cel NBP, a wzrost gospodarczy spowolnił na koniec 2019 r. bardziej niż się spodziewano. Chociaż dane oferują argumenty dla wzmocnienia stanowiska zarówno jastrzębi, jak i gołębi, generalne stanowisko Rady raczej nie ulegnie zmianie. Już przed miesiącem prezes Glapiński podkreślał przejściowy charakter wysokiej inflacji, który będzie wygasał po I kwartale. Za to hamowanie gospodarki powinno ugruntować gołębią retorykę RPP, choć kontrowersyjnym byłoby sygnalizować gotowość do obniżek w obliczu rosnącej inflacji. Polityka wait-nad-see pozostaje najlepszym rozwiązaniem zarówno w tym roku, jak i pewnie do końca kadencji obecnej Rady, tj. połowy 2022 r.