Prawdopodobnie obecna sytuacja w Turcji już niedługo będzie przedmiotem wykładów na pierwszym roku kierunków ekonomicznych. Tematem będzie oczywiście jak nie prowadzić polityki monetarnej. Wczorajsze odczyty wskaźnika CPI wyniosły 61,14%, natomiast PPI jest już 3-cyfrowy i kształtuje się na poziomie 114,97%. Według niezależnych analityków oficjalna dynamika CPI nad Bosforem jest znacznie niedoszacowana i podobnie jak PPI przekroczyła już 100%. Bank centralny, który de facto sterowany jest przez Prezydenta Recepta Erdogana, wydaje się być niewzruszony i nie zamierza podnosić stóp procentowych. Istotną zmianą względem ostatnich miesięcy jest fakt, iż przynajmniej ich obniżanie zostało jak na razie wyhamowane. Liczby są jednak nieubłagane. Stopy procentowe na poziomie 14% przy ponad 60% inflacji oznaczają, że realna stopa to ok. -50%, co stawia Turcję w jednym szeregu z krajami Trzeciego Świata-Zimbabwe czy Surinam.
Rysunek 1. Inflacja CPI oraz PPI w Turcji
„Erdoganomika” trwa w najlepsze
„Erdoganomika” to pojęcie, które obecnie opisuje osobliwe decyzje z zakresu polityki monetarnej, które wpędziły Turcję de facto w kryzys walutowy. Przypomnijmy, że urzędujący Prezydent bez wahania dymisjonował nieprzychylnych mu szefów Banku Centralnego, a w ich miejsce wstawia tych, którzy już doskonale wiedzą, jakie decyzje mają podejmować. Trwa również nagonka na dziennikarzy oraz komentatorów ekonomicznych, którzy wytykają rządowi błędy w obecnej polityce monetarnej, oraz sugerują lokowanie swoich środków w dolarze lub złocie. Według ministra finansów Nureddin Nebati jest to jawne wprowadzanie w błąd i zaleca obywatelom składanie pozwów wobec autorów takich tekstów czy analiz.
Tymczasem w przeciągu ostatnich 10 lat turecka lira straciła już ok. 87%, z czego połowę z tej wartości w samym 2021 roku. Analizując komunikaty, które płyną ze strony rządu trudno oczekiwać, aby polityka monetarna miałaby ulec gwałtownej zmianie względem obecnego kursu.
Turcja uzależniona od importu z Rosji i Ukrainy
Turcja w ostatnim czasie stara się odgrywać rolę mediatora w ramach negocjacji pokojowych toczonych na linii Kijów-Moskwa. Świadczą o tym liczne wypowiedzi Prezydenta Erdogana oraz organizowane spotkania obu delegacji na terenie Turcji. Duże zaangażowanie strony tureckiej może być umotywowane sprawami gospodarczymi, gdyż Turcja importuje z Rosji oraz Ukrainy pszenicę, oraz surowce energetyczne. Wybuch wojny oraz idący za nią wzrost cen uderza zatem w turecką gospodarkę, jednocześnie podbijając wywindowaną już inflację. Szczególnie spore uzależnienie ma miejsce jeżeli chodzi o pszenicę. Aktualnie Turcja ok. 3/4 tego surowca importuje z Rosji oraz Ukrainy ze zdecydowaną przewagą tego pierwszego państwa.
Rysunek 2. Udział poszczególnych krajów w imporcie surowców rolnych z Rosji oraz Ukrainy, źródło: www.obserwatorfinansowy.pl
Tymczasem w połowie marca cena pszenicy osiągnęła historyczne maksima m.in. na giełdzie w Londynie, gdzie wyceniana była w granicach 305 funtów za tonę. Pomimo ostatniej korekty presja wzrostowa jest wyraźnie utrzymana. Kluczową rolę w perspektywie wyceny w kolejnych miesiącach będzie odgrywać skuteczność wiosennych zasiewów na Ukrainie, która z dużą pewnością będzie poniżej średniej z ostatnich lat. Pytanie brzmi, jak duża będzie to skala.
15 lir za dolara jak na razie bronione
Na rynku walutowym strona popytowa odrobiła już mniej więcej połowę grudniowej przeceny na parze USDTRY i aktualnie konsoliduje nieco poniżej poziomu 15 lir za dolara. Obecnie ten poziomu oporu jest kluczowy w krótkiej perspektywie, gdyż byki mają wyraźny problem z przełamaniem tego obszaru.
Rysunek 3. Analiza techniczna USDTRY.
Kupujący mają jednak kluczowe argumenty dla kontynuowania ruchu w kierunku północnym po swojej stronie w postaci utrzymywania absurdalnej polityki monetarnej i wysokiej presji inflacyjnej. W przypadku wybicia wspomnianego poziomu 15 lir, co wydaje się bardzo prawdopodobne, strona popytowa utrzyma trend wzrostowy, docelowo w pobliże ostatnich maksimów zlokalizowanych nieco powyżej 18 lir za dolara.