Czwartkowa sesja aż do godzin popołudniowych, nie była udana dla naszego pieniądza. Złoty od rana wyraźnie tracił na wartości przerywając dwutygodniowy trend wzrostowy. W tym czasie euro potaniało o prawie 20 groszy spadając poniżej 4,4 zł. Podobnie potaniały inne waluty.
W czwartek od rana inwestorzy woleli jednak zamykać pozycje na złotym. Przyczynił się do tego m.in. środowy komunikat Europejskiego Banku Centralnego, który ujawnił, że w ostatnim okresie pożyczył bankom komercyjnym aż 214 mld euro. Całkowita wartość zadłużenia banków w EBC zbliżyła się zatem do 880 mld euro. Wiadomość miała fatalne skutki dla notowań euro. Jego kurs od środy zaczął gwałtownie zniżkować wobec dolara amerykańskiego. Kurs EUR/USD w czwartek przed południem spadł poniżej 1,29. W ślad za euro na wartości zaczął też tracić złoty, którego notowania są skorelowane ze wspólną walutą. O godz. 16. sytuacja na naszym rynku walutowym zmieniła się jednak jak za dotknięciem różdżki. Do gry włączył się Narodowy Bank Polski. Podaż obcych walut z jego strony skutkowała gwałtownym umocnieniem się złotego.
Ciekawa sytuacja prezentuje się na rynku EUR/USD. Po silnej deprecjacji notowań pary walutowej nastąpiło w końcu odreagowanie. Popyt za wszelką cenę wyciągnął kurs na wyższe poziomy. Obecnie znajdujemy się w strategicznym miejscu, bowiem dalszą ekspansję byków na północ ogranicza opór 1,2970. Ten poziom będzie prowokować niedźwiedzie do ataku, dlatego emocji w dzisiejszej sesji z pewnością nie zabraknie. Przełamanie tego poziomu otworzy bykom drogę w rejon 1,3040. W przeciwnym wypadku możliwy jest powrót notowań w okolice czwartkowego minimum - 1,2850.
Bardziej klarownie przedstawia się obraz techniczny pary GBP/USD. Obecnie znajdujemy się pod oporem 1,5430, dlatego przewagę mają niedźwiedzie. W konsekwencji możemy spodziewać się kolejnego ataku z ich strony. Niemniej, nie oczekiwałbym silnego „natarcia”, ale zaliczenie wczorajszego dołka na poziomie 1,5360 jest prawdopodobne.
Po silnej serii wzrostu kursu na rynku USD/CHF, przyszła pora na ochłodzenie nastrojów. Wysokie poziomy skłoniły część giełdowych graczy do realizacji zysków. W konsekwencji pojawiła się niewielkiego rozmiaru korekta spadkowa. Wydłużenie fali spadkowej może przybrać bardziej zdecydowaną reakcję ze strony podaży. Celem jest wsparcie 0,9370, które jest potwierdzone linią trendu wzrostowego. W tym rejonie spodziewam się stabilizacji notowań.
Niezbyt optymistycznie przedstawia się obraz techniczny pary USD/JPY. Wczoraj na rynku zdecydowaną przewagę miała podaż, która pociągnęła kurs na tygodniowe minimum – 77,55. Obecnie testujemy ten poziom, dlatego „trwa przepychanka” na parkiecie. Myślę, że ten poziom nie będzie wystarczająco silną barierą dla podaży. Presja sprzedających jest jeszcze duża, dlatego zaliczenie nowych minimów nie będzie zaskoczeniem. Przejście pod poziom 77,55, teoretycznie otwiera niedźwiedziom drogę w rejon 77,30.
Na parach złotówkowych, w związku z interwencjami NBP występują duże turbulencje. Uważam, że „straszak” stosowany przez polski rząd będzie prowokował część spekulantów do grania przeciwko zamierzeniom polityków. Z technicznego punktu widzenia dla pary USD/PLN znajdujemy się blisko wsparcia 3,39. Ten poziom będzie skłaniał do zakupu. W wyniku tej operacji znów możemy podejść w rejon 3,4570. W przeciwnym wypadku, gdy znajdziemy się pod wsparciem – 3,39, możemy oczekiwać powrotu notowań do 3,35. Bardziej jednak skłaniałbym się do realizacji wariantu wzrostowego. Z kolei na rynku EUR/PLN znów możemy testować wsparcie 4,3780. Przełamanie tego poziomu, może wywołać silniejszy ruch w dół do 4,3450.
Krzysztof Wańczyk