Na rynku niepodzielnie rządzi optymizm. Zarówno w kwestii brexitu, jak i wojen handlowych. W rezultacie funt zaliczył potężny wystrzał ( ponad 2 proc.), podniosły się globalne indeksy giełdowe, zyskują ryzykowne waluty a tracą bezpieczne przystanie jak jen czy funt. Zwycięża typowa skłonność do postrzegania rzeczywistości przez różowe okulary.
W kwestii brexitu pojawiło się światełko w tunelu. Spotkanie premierów Irlandii i Wielkiej Brytanii zostało zwieńczone wspólnym stanowiskiem, w którym podkreślane jest, że jeszcze w październiku możliwe jest osiągnięcie porozumienia w sprawie irlandzkiego bezpiecznika . Nie znamy jednak żadnych szczegółów. Można przypuszczać jedynie, że strony zmierzają w kierunku jakiejś formy umowy o wolnym handlu. Do wystrzału funta podchodzimy jednak z dużą dozą ostrożności. Czas ucieka a Boris Johnson dysponuję bardzo kruchą większością w brytyjskim parlamencie. Stanowisko Irlandii - choć ważne - to nie może być ekstrapolowane na podejście całej Unii Europejskiej. Kilkadziesiąt godzin wcześniej Johnson został ostro zrugany przez kanclerz Merkel. Sporo możemy dowiedzieć się po dzisiejszym spotkaniu negocjatorów. Przypomnijmy, że pierwotnie miało być ono ostatecznym terminem na ustalenie warunków umowy brexitowej a ta miała być zatwierdzona na przyszłotygodniowym szczycie…
W przypadku wojen handlowych do wywołania optymizmu wystarcza że nadal Trump pierwszy dzień rozmów określił jako owocny. Być może inwestorom wystarcza, że żadna ze stron nie wstała od stołu… Dziś spotkanie na szczycie. Trump będzie negocjował bezpośrednio z wicepremierem Chin. Uważamy, że bardzo prawdopodobne jest fasadowe, częściowe porozumienie. Na tapecie znajdzie się przede wszystkim kwestia polityki kursowej Chin. Inne ważne obszary, w których stanowisko obu stron jest bardzo odległe, pozostaną prawdopodobnie nierozwiązane. Ot, kolejne zamiecenie problemu pod dywan. Jak bardzo szczątkowym porozumienie by nie było, to w krótkim terminie zostanie odebrane pozytywnie. Noe dopuści ono do podniesienia ceł, do którego miało dojść w przyszłym tygodniu i generalnie eskalacji konfliktu handlowego w kolejnych tygodniach. Warto jednak pamiętać, że globalna gospodarka już teraz mocno hamuje i takie częściowe porozumienie niewiele w tej kwestii odmieni…
Na koniec pochylny się nad niedzielnymi wyborami parlamentarnymi w Polsce. W mniemaniu inwestorów najbardziej prawdopodobnym rozstrzygnięciem są samodzielne rządy Prawa i Sprawiedliwości. Będą one gwarantować utrzymanie bieżącej linii polityki i między innymi jedynie kosmetyczne zmiany w projekcie budżetu na 2020 rok. Oczywiście w szerszym horyzoncie planowane zintensyfikowanie transferów socjalnych i podniesienie obciążeń fiskalnych na przedsiębiorstwa (podnoszenie płacy minimalnej) mogą skutkować pogorszeniem się kondycji finansów publicznych i obniżeniem konkurencyjności polskiej gospodarki. Tyle tylko, że kroki te są od dawna wycenione a po błędach z początków kadencji PiS, agencje ratingowe nie będą reagować z wyprzedzeniem. W najkrótszym terminie zdecydowana przewaga PiS byłaby dla złotego i polskich aktywów neutralna. Możliwość samodzielnego rządzenia byłaby lepsza niż koalicja z mniejszym ugrupowaniem. EUR/PLN na fali poprawy globalnych nastrojów już teraz zbliża się natomiast do 4,30 i nie widzimy z tych poziomów znacznego pola do kontynuacji umocnienia. W naszej ocenie te poziomy korespondują ze średnioterminową wartością godziwą. Z kolei EUR/USD wyszedł nad 1,10 i tak długo jak pozostaje nad tym poziomem, perspektywy tej pary walutowej należy postrzegać lekko pozytywnie. Większe pole do odreagowania pojawi się dopiero po wyjściu nad 1,11. Naszym scenariuszem bazowym są rwane, chimeryczne wzrosty EUR/USD.