Jeden dzień bez dowodów eskalacji konfliktu handlowego USA-Chiny pomaga załagodzić napięcia na rynkach finansowych i dał okazję do odreagowania wcześniejszej nerwowości. Środa jest napakowana wydarzeniami makro, co na chwilę powinno odwrócić uwagę od wojen handlowych. Do najważniejszych zaliczyć należy PKB z Eurolandu i sprzedaż detaliczną z USA. Lokalnie mamy PKB z Polski i decyzję RPP.
Za nami już seria danych z Chin, która jednak nie wypadła dobrze. W kwietniu sprzedaż detaliczna i produkcja przemysłowa wypały dużo słabiej od oczekiwań, jak również osłabła dynamika inwestycji w miastach. Chińska gospodarka jeszcze nie stanęła równo na nogi i dane o aktywności wskazują na nierozwiązane problemy. Te problemy oznaczają, że gospodarka potrzebuje wsparcia w postaci polityki fiskalnej i monetarnej. A skoro chińskie władze zrobią wszytko, by zapobiec ekonomicznemu załamaniu, to z nawet tak rozczarowujących danych idzie pozytywna konkluzja i dlatego po rynkach dziś nie widać negatywnej reakcji.
W strefie euro PKB za I kw. już miało swoją pierwszą odsłonę dwa tygodnie temu wraz z wynikami dla Hiszpanii, Francji i Włoch. Dziś pierwszy raz poznaliśmy szacunek dla Niemiec, który wypadł solidnie, choć z minimalnie słabszym wynikiem w ujęciu rocznym (0,6 proc. zamiast 0,7 proc.). Ogólnie jednak odczyt dla całej strony euro powinien przypomnieć, że wzrost w I kw. pozostał solidny nawet pomimo zawirowań z przełomu roku. Z perspektywy EUR wydaje się, że rynek szuka argumentów za rozwinięciem popytu i każdy raport lepszy od oczekiwań będzie się do tego nadawał. Ale nową przeszkodą jest ryzyko polityczne, tym razem z Włoch. Wczoraj negatywnie na walucie odbiła się informacja, że wicepremier Salvini zadeklarował gotowość rządu do złamania reguł fiskalnych UE. Otwiera to drogę do kolejnego konfliktu budżetowego Rzymu z Brukselą, co dodałoby premię za ryzyko na EUR.
W USA kwietniowa sprzedaż detaliczna ma za punkt odniesienia dużo lepszy od oczekiwań wynik za marzec, który teraz podnosi ryzyko odreagowania. Z drugiej strony silne mierniki nastrojów konsumentów dają nadzieję na podtrzymanie wzrostu sprzedaży. Raport będzie ważnym testem tego, gdzie stoi gospodarka USA na tle odbijającego od dołka globalnego ożywienia i czy kontrast nie będzie teraz przemawiał na niekorzyść USD. Produkcja przemysłowa nieoczekiwanie skurczyła się w marcu i dane kwietniowe będą analizowane pod kątem wpływu niepewności o kierunek polityki handlowej. Ryzyka dla USD zdają się przeważać po negatywnej stronie.
Wielki dzień w Polsce z publikacjami PKB za I kw., finalnym szacunkiem CPI i decyzją RPP. Oczekujemy spowolnienia wzrostu PKB do 4,1 proc. r/r z 4,9 proc. w IV kw., choć ryzyka przeważają po pozytywnej stronie w związku z odpornością polskiego przemysłu na dowody wyhamowanie aktywności gospodarczej w Niemczech. W stanowisku RPP interesujące będzie, jak bank centralny odniesie się do zaskakującego skoku inflacji (2,2 proc. r/r w kwietniu). Wątpimy, aby Rada miała gorączkowo zaostrzać swoje nastawienie i prędzej zaznaczy konieczność uzyskania większej puli danych. Prezes NBP Adam Glapiński tak łatwo nie zrezygnuje ze swoich oczekiwań utrzymania stóp procentowych bez zmian nawet do końca 2020 r. Stąd sceptycznie podchodzimy do szans pojawienia się dziś jastrzębich impulsów dla złotego.