Złoto nie daje za wygraną i trzyma wartość
Cena złota odrabia straty, mimo iż najnowsze komentarze przedstawicieli amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed) oddalają perspektywę pierwszych obniżek stóp procentowych w USA dopiero na późną jesień.
Z perspektywy technicznej tylko od piątku 19 kwietnia kurs złota przecenił się o przeszło 5%, spadając z rejonu dotychczasowego szczytu przy 2420 dol. za uncję, do 2314 dol. obecnie.
Rynek udowodnił jednak swoją siłę, a kupujący wielokrotnie bronili wsparcie 2300 dol., co wywołało spekulacje, czy ostatnie załamanie cen było wystarczająco głębokie, aby napędzić dalszy ruch wzrostowy.
Byki nie składają jeszcze broni, dlatego piątkowe odbicie może przyczynić się do zainicjowania kolejnej fali wzrostowej, która wymaga pokonania testowanej dziś krótkoterminowej linii trendu spadkowego przy 2315 dol. za uncję.
– Sygnałem do dalszych wzrostów powinno być wybicie linii trendu spadkowego. Po jej pokonaniu można oczekiwać ruchu najpierw powyżej 2345 dol. za uncję, a następnie docelowego poziomu 2460 dol. Na ten moment uważam, że warto czekać na to potwierdzenie w postaci wybicia ważnych poziomów, bo w ostatnim czasie rynkowy sentyment wokół złota uległ osłabieniu – stwierdził w najnowszej analizie Marcin Tuszkiewicz, analityk oraz CEO portalu Squaber.
Złoto nagrodzi cierpliwych?
W ostatnich miesiącach rynek złota stał się polem działań wielu spekulantów. Dotychczas złoto było synonimem długoterminowego inwestowania, w którym wahania rzędu 10% w skali miesiąca uznawane były za anomalie.
Ostatnie wydarzenia geopolityczne sprawiły jednak, że złoto znacząco zwiększyło swoją zmienność, a wybicie z wieloletniej konsolidacji jedynie to potwierdziło.
Aktualnie złoto czeka na kolejne pogorszenie się rynkowego sentymentu, aby móc rozpocząć kolejną falę wzrostową, po ostatniej, płytkiej korekcie.
Po ataku Izraela na miasto Rafah w Strefie Gazy stało się jasne, że rozejm jest mało prawdopodobny. To z kolei budzi uzasadnione obawy o rozwój sytuacji w tej części świata oraz reakcji międzynarodowej. Złoto w momentach konfliktów zbrojnych zazwyczaj radzi sobie dobrze, ponieważ przez wielu inwestorów jest traktowane jako tzw. bezpieczna przystań.