Kolejny tydzień na rynku ropy naftowej upływa pod znakiem wzrostu cen. Impulsem dla kupujących są nadal napięcia polityczne wokół kwestii Irańskiej. Zastanawiająca jest jednak dynamika ruchu – do tej pory ważne, psychologiczne poziomy cenowe były pokonywane gwałtownie i kontynuowane po symbolicznych korektach. Teraz natomiast wybicia są negowane, a cena porusza się w szerokich kanałach, odbijając się od bandy do bandy. Czy to znak, że koniec wzrostów cen na ropie jest już bliski?
Iran to kolejne istotnie miejsce na mapie interesów Stanów Zjednoczonych. Zerwanie porozumienia było jednym z kluczowych punktów programu Donalda Trumpa. Sprawa jest wyjątkowa, ponieważ rozwiązanie zaproponowane przez prezydenta USA silnie uderzy w gospodarkę Unii Europejskiej. Pomijając już wspomniane ostatnio inwestycje firm francuskich, niemieckich czy też Polskich w Iranie, najwięcej bo 500 tysięcy baryłek ropy Irańskiej eksportowane jest właśnie na nasz kontynent. Wizja nałożenia amerykańskich sankcji na kraje Wspólnoty jest raczej mało prawdopodobna, stąd myślę, że o ile nie dojdzie do wojskowej eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie, to status quo zostanie utrzymany aż do jesieni, kiedy nastąpi pierwsza ocena rządów D.Trumpa (mija połowa kadencji). Wtedy też w wariancie optymistycznym może zostać zaproponowana nowa umowa z Iranem, lub kraje Unii Europejskiej zostaną z wyłączone z możliwych sankcji.
Do tej pory będziemy świadkami wojny na komunikaty, jak m.in. poniedziałkowe wystąpienie sekretarza stanu Mike-a Pompeo, który przedstawił 12 postulatów USA wobec Iranu. Wskazał w nich głównie uwagi wobec programu nuklearnego, natomiast nie zabrakło również kwestii dot. zbrojeń. M.Pompeo zażądał, aby by Iran wycofał swoje jednostki z Syrii, oraz zaprzestał wspierania rebeliantów Huti w Jemenie i Hezbollahu w Libanie. Jak donosi WSJ, Iran wytoczył równie silny karabin, nakłaniając Unię Europejską do rozliczania się w euro w handlu ropą. Mimo, że takie rozwiązanie pozostaje dalej w strefie zapowiedzi, to ich realizacja byłaby niesamowitym policzkiem dla Stanów Zjednoczonych i prawdopodobnie gwoździem do trumny ewentualnej wspólnej polityki.
Wczoraj poznaliśmy dane odnośnie zapasów amerykańskiej ropy. Agencja EIA podała w swoim cotygodniowym raporcie, iż zapasy ropy zwiększyły się 5,778 mln baryłek mimo, że prognozowano ich zmniejszenie o 1,567 mln baryłek. Wbrew oczekiwaniom, o blisko 2 miliony baryłek wzrosły również zapasy benzyny. To szczególnie zastanawiające, ponieważ rozpoczyna się tzw. Wysoki sezon w USA, w którym zużycie ropy rośnie.
Z perspektywy analizy technicznej nadal trudno dyskutować z trendem wzrostowym. Cena mozolnie porusza się na północ, a ograniczenie kanału widocznego na interwale H4 daje szansę kupującym do powiększania swojej pozycji. Jednak brak istotnej dynamiki po przebiciu poziomu 70 USD budzi mój osobisty niepokój i obecnie jedyną opcją którą rozważam jest otwarcie bardzo asekuracyjnie, pozycji krótkiej. Zrobię to jednak dopiero, jeśli cena istotnie wybije wzrostowy kanał na interwale czterogodzinnym.