Zawsze w trakcie zakończenia kwartału musimy liczyć się z pewnymi nietypowymi ruchami na rynkach. Często dochodzi do rebilansowania, wychodzenia z zyskownych pozycji, dlatego nie powinien nas dziwić nieco słabszy dolar. Oczywiście ta słabość wynika również z samych warunków rynkowych, ale wszystko to może zmienić się wraz z najważniejszą publikacją tygodnia, czyli raportem z amerykańskiego rynku pracy w piątek.
W tym tygodniu obserwujemy potężne osłabienie amerykańskiego dolara. Wynikało ono z wielu czynników: po pierwsze widać było nadzieję na osiągnięcie zawieszenia broni pomiędzy Rosją oraz Ukrainą. Oczywiście szybko zostało to zanegowane, ale pozostały inne czynniki. W tym tygodniu doszło do lekkiego odwrócenia krzywej dochodowości w postaci różnicy między 10 oraz 2 letnimi rentownościami. W wielu przypadkach takie odwrócenie było zapowiedzią kryzysu. Ostatnie dane dotyczące wzrostu PKB w USA pokazały mocny wzrost na poziomie 6,9%, choć w prawie 80% wynikający ze wzrostu zapasów! Ze słabnącym wpływem konsumpcji prywatnej, przewidywania na obecny kwartał wskazują na wzrost na poziomie zaledwie 0,5%, a przy dalej rosnącej inflacji może być jeszcze gorzej. Z drugiej strony czekają na nas dane z amerykańskiego rynku pracy, który wciąż wydaje się być bardzo zdrowy i jest trzonem do kontynuacji silnego ożywienia w gospodarce. Jeśli dane wypadną w pobliżu oczekiwań przy 490 tys., można oczekiwać powrotu do normalności, czyli mocniejszego dolara i wyższych rentowności. Co więcej, zwykle w trakcie końca kwartału obserwujemy pewne rebilansowanie, dlatego słabość na dolarze może być przesadzona. Niestety prawdopodobnie dojdzie do dalszej eskalacji konfliktu w Ukrainie, tym razem z naciskiem na wschód, co ponownie może przywrócić chęć napływu kapitału do bezpieczniejszych aktywów, czyli do amerykańskiego dolara, dla którego oprocentowanie będzie dalej solidnie rosło. Teraz coraz więcej banków oczekuje, że dojdzie do dwóch podwyżek o 50 punktów bazowych, co dam nam główną stopę procentową na poziomie 1,5% do połowy tego roku.
Złoty korzysta na słabszym dolarze i para USDPLN znajduje się już w okolicach listopadowych czy styczniowych szczytów. EURPLN pozostaje wywyższony, ale praktycznie cały wzrost wynikający z wojny został zneutralizowany. Biorąc pod uwagę wciąż wysoką inflację w Polsce można oczekiwać, że NBP utrzyma swoje tempo podwyżek na poziomie 50 punktów bazowych na posiedzeniu.
Po godzinie 09:00 EURUSD notowany był w okolicach poziomu 1,1166, za euro płacimy 4,6440 zł, za dolara 4,1591 zł, za franka 4,5058 zł, za funta 5,4674 zł.