Tydzień w Europie, w tym na rynku złotego, rozpoczął się od fali strachu, jaką wywołały wyniki włoskiego referendum w sprawie zmian w Konstytucji. To głosowanie pośrednio miało zadecydować o tym, czy Matteo Renzi, premier Włoch, poda się do dymisji. Negatywny wynik sprawia, że na czele Włoch dojdzie do zmiany, co potęguje polityczną niepewność w Europie. Pewnym pocieszeniem jest fakt, że w Austrii w wyniku powtórnego głosowania większości nie zyskał kandydat populistyczno-prawicowy, choć już sam fakt, że różnica była tak mała (choć większa niż przy pierwotnym głosowaniu) powinien dać do myślenia. Faktem jest, że w godzinach nocnych nastroje były kiepskie – dzień rozpoczął się awersją do ryzyka. Wprawdzie szybko doszło do odrabiania strat, ale te wydarzenia podkreślają trudny czas na notowań złotego, który uchodzi za walutę o podwyższonym ryzyku.
W ubiegłym tygodniu oczekiwano na rewizję ratingu dla Polski wydanego przez agencję S&P. Obawiano się obniżenia oceny polskiego długu, a tymczasem ku zaskoczeniu większości analityków agencja nie tylko podtrzymała aktualną ocenę, ale także zmieniała perspektywę z negatywnej na neutralną. Uzasadnieniem takiego ruchu był wniosek, że w Polsce niezależności banku centralnego nie jest zagrożona, a właśnie to m.in. stało za podjętą niemal rok temu decyzją o obniżce ratingu i perspektywy. W sumie pozytywna zmiana zaskakuje również w kontekście oczekiwań agencji dotyczących polskiego wzrostu gospodarczego. Założenie, że inwestycje w tym roku wzrosną jest nierealne. Można się zastanawiać, czy przypadkiem do modelu nie wkradł się jakiś błąd. Tak czy inaczej, rynek złotego na te rewelacje nie zareagował. Podobnie, jak ze spokojem przyjął najnowsze wieści z amerykańskiego rynku pracy.
W tym tygodniu wydarzeń tej miary będzie mniej. Dziś poznaliśmy oficjalnie wartości wskaźników PMI dla usług największych gospodarek świata (dla USA po południu pojawi się także ważniejszy wskaźnik ISM). Wielu już, że sprzedaż detaliczna w strefie euro wzrosła bardziej niż oczekiwano. Jutro spotkają się ministrowie finansów strefy euro oraz opublikowane zostaną dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle, tempie wzrostu gospodarczego w strefie euro (dane zrewidowane), wydajności pracy i wyniku wymiany handlowej z zagranicą w USA. W środę posiedzenie końca RPP, ale nie wydaje się, by bankierzy centralni skłonni byli teraz na jakiś ruch. Dane były słabsze, ale nie już złoty zrobił swoje osłabieniem, a zatem nie ma sensu mocniej luzować polityki pieniężnej. Tego dnia również pojawią się dane o produkcji przemysłowej Niemiec i Wielkiej Brytanii. W czwartek posiedzenie zakończy Rada Prezesów ECB. Niektórzy liczą na to, że podjęta zostanie decyzja o przedłużeniu programu skupu obligacji. W piątek zainteresować mogą jedynie dane o wyniku Niemiec w handlu zagranicznym.
W ostatnich dniach tempo osłabienia złotego osłabło, ale sama tendencja się utrzymywała. Szczególnie wyraźnie było to widoczne wobec GBP, na co wpływ miał wyraźny wzrost brytyjskiej waluty. Także w piątek, gdy już PLN zyskiwał wobec EUR, CHF i USD.
Wykres indeksu PLN nie zmienił się znacząco od poprzedniego tygodnia. Spadek się pogłębił, ale nieznacznie. Nadal trwa faza rozstrzygnięcia między dwiema odmiennymi koncepcjami aktualnej sytuacji. Mamy dwa kanały i jest szansa, że wkrótce się przekonamy, który okaże się silniejszy. Ostatni spadek sprowadził nad do dolnego ograniczenia kanału wzrostowego. Dla innych może to być również dolne ograniczenie formacji trójkąta (dolne ograniczenie kanału wzrostowego i górne spadkowego). Brak zatrzymania o dalszy spadek wyraźnie skomplikuje sytuację złotego, gdyż wtedy możliwość większego wzrostu będzie utrudniona.
Podaż na parze USD/PLN nie wykorzystała w ubiegłym tygodniu swojej szansy wygenerowania sygnału sprzedaży wynikającego z utworzonej już formacji podwójnego szczytu. Obrona linii szyi i podejście ponownie do maksimów przesunęło interpretację tego układu technicznego w stronę prostokąta, który dziś rano opuszczamy górą. Minimalny zasięg wynikający z takiego wybicia to wysokość prostokąta (4,28), co w zasadzie ma już niemalże miejsce. Trend wzrostowy (osłabienia złotego) zostaje tu zatem ponownie potwierdzony, natomiast warto mieć na uwadze, że dzięki takiemu wybiciu wyżej przesuwa się wsparcie i teraz jego rolę pełni górne ograniczenie zeszłotygodniowej konsolidacji, czyli obszar 4,21.
Złoty w drugiej połowie minionego tygodnia zaliczył wyraźne osłabienie w relacji do euro. Na prze EUR/PLN podaż także może mówić o zmarnowanej szansie, jaka pojawiła się za sprawą utworzonej wcześniej formacji RGR. Linia szyi nie została jednak przekroczona, zatem nie można mówić zarówno o sygnale sprzedaży, jak i o jego pułapce. Przekroczenie około 2-tygodniowej linii trendu spadkowego zaowocowało za to rozbudowaniem ruchu w górę, wyprowadzającego kurs tej pary na nowe maksima i testującego w końcówce tygodnia okolice prawie 4,50. Trudno zatem o inną interpretację aktualnej sytuacji, aniżeli pro-wzrostowy układ sił.
O zmarnowanych szansach podaży można także mówić w przypadku pary GBP/PLN, gdzie rynek zaczął tracić dynamikę wzrostu, rozrysowując wzrostowy kanał. Wybicie z niego dołem nie miało jednak miejsca, zatem z punktu widzenia techniki nie padły też żadne konkretne sygnały sprzedaży (jedynie była na nie szansa). Obecnie kurs wybił się z kanału góra, co powinno przynajmniej teoretycznie skutkować ponownym wzrostem dynamiki trendu wzrostowego. Najbliższe wsparcie wyznaczyć można w rejonie 5,30 i cofnięcie rynku poniżej niego traktować należałoby jako pierwszy sygnał potencjalnego ostrzeżenia przed wyczerpywaniem się trendu wzrostowego.