Zasadą carpe diem! przywitały pierwsze dni nowego roku światowe rynki finansowe. Kolejny tydzień nad kreską kończyły notowania ropy naftowej (Brent +0,1%, WTI 1,4%, OPEC Basket 1,3%). Większa skala wzrostów lekkiej, słodkiej ropy amerykańskiej to najprawdopodobniej rezultat podwyższonego ryzyka związanego z nieprzewidywalnością sceny politycznej w Wenezueli, jaka ma miejsce w wyniku doniesień o pogarszającym się poważnie stanie zdrowia prezydenta Hugo Chaveza. Z kolei konkretyzujący się wspólny trójstronny front społeczno-polityczny: sunnitów, szyitów i kurdów, wymierzony przeciw rządowi w Bagdadzie, może spetryfikować wysokie kursy powiązanych ze sobą gatunków ropy OPEC Basket oraz Brent.
Akcenty geopolityczne mogą pokrzepić notowania złota. W minionym tygodniu odnotowały one spadek, wynoszący w zależności od miejsca odczytu od –0,5 (fixing) do –1,2% (handel elektroniczny). Obsunięcie się cen kruszcu do 1648 USD/oz (fixing) oraz 1655 USD/oz (obrót sieciowy), czyli poniżej 200-sesyjnej średniej kroczącej, wykreślonej na poziomie 1667,40 USD/oz, jest przez długoterminowe byki przyjmowane z zadowoleniem. Chociaż jeszcze nie na tyle, aby przystępowali do zwiększonych zakupów.
Na taką strategię wyczulony jest również rynek srebra, przy czym fakt, iż jest on płytszy od złota sprawia, że jest też bardziej podatny na manipulacje. W minionym tygodniu srebro straciło w obrocie sieciowym –0,4%, a w ramach fixingu –2,1%. Gdyby jednak ceny większości metali przemysłowych kontynuowały jeszcze przez jakiś czas wzrosty, przynajmniej w takim tempie jak w od początku nowego roku, tj.: aluminium (+1,2%), cyna (+3,4%), cynk (–0,8%), miedź (+1,9%), nikiel (+1,3%), ołów (+1,0%), to srebro nawet przy obniżającym się jeszcze kursie złota, mogłoby wejść w jakiś krótkotrwały trend rosnący. W obliczu niespotykanej o tej porze roku „deflacji” skwantyfikowanych prognoz miedzi, większego ruchu na metalach kolorowych można się będzie spodziewać chyba dopiero gdy w drugiej połowie stycznia, kiedy Chiny opublikują dane makroekonomiczne. Nie tyle chodzi o konkretne cyfry, bo te z niemałym prawdopodobieństwem można odgadnąć, ale o oficjalne „podkładki” na różne komitety inwestycyjne. Ci, którzy tego typu ograniczeń nie mają, powinni się więc zastanowić czy z mniejszego obecnie tłoku nie skorzystać.
Wiele okazji, choć nie pozbawionych też naprawdę sporego ryzyka - wykreuje w trakcie kolejnych kwartałów 2013 r. segment towarów rolno-spożywczych. Oprócz skorelowanych ze sobą parkietów zbożowo/paszowo-mięsnych, które w minionym tygodniu po stronie roślinnej, poza szorstkim ryżem (+2,8%), odnotowały wyraźny regres: kukurydza (–2,6%), soja (ziarno –3,1%, śruta –5,1%), pszenica (zwykła –3,8%, Kansas –3,1%), a od strony zwierzęcej zróżnicowaną progresję: chuda wieprzowina (+0,5%), wołowina (buhaje +1,2%, krowi żywiec +0,5%), warto rozpatrzyć kilka innych kategorii towarowych. Zwłaszcza tych, które od roku lub jeszcze dłużej tkwią w zdecydowanym odwrocie.
Zasygnalizowana w noworocznym komentarzu możliwość efektu wahadła wpisuje się bowiem w kanony kontrariańskiej filozofii, która poniżej podpisanemu jest zazwyczaj bliska. Ceny cukru trzcinowego, opatrzonego nomenklaturą cotton #11 od połowy 2011 r. znajdują się w trendzie spadkowym. W minionym roku skala spadków wyniosła ok. 18% (do których już i ten rok dołożył kolejne –3,4%), a od początku rzeczonej tendencji - regres cen słodzika wyniósł ok. 1/3. Spowodowane to było z jednej strony silną nadpodażą, wynikającą z kolejnego urodzajnego sezonu (zwłaszcza w Brazylii) oraz znacznych dostawach z Meksyku, które z kolei złagodziły też mniejsze dostawy cukru buraczanego z Rosji czy Ukrainy. Po drugiej stronie mieliśmy osłabienie dynamiki azjatyckiego popytu, głównej lokomotywy cenowej ostatnich lat. Światowa nadwyżka cukru po sezonie uprawnym 2011/2012 szacowana jest pomiędzy 5,1 a 7,8 mln ton. Fakt ten powoduje, że gros wiodących instytucji kupieckich i finansowych nastawiona jest na ten rok niedźwiedzio. Taki konsens musi jednak skłonić do przemyśleń, czy i tym razem nie warto iść pod prąd. Najbliższymi temu myśleniu, i to nie tylko na cukrze, są eksperci Commerzbanku. Zwracają uwagę na największy od 5 lat „dołek” długich pozycji netto oraz artykułują możliwość istotnego wsparcia cen w wyniku popytu etanolowego (o czym było przed tygodniem). Wykluczają wprawdzie jakieś wielkie wahania kursowe, lecz ich prognoza na IV kwartał br. to 22 USc/lb, czyli o ok. 15% wyżej niż obecnie. Dla rynku cukru trzcinowego pierwszą pogodową cezurą w tym roku będzie kwiecień, gdy na podstawie aury oszacować będzie można wchodzące w sezon upraw brazylijskie plantacje. Poza tym, nie brakuje opinii, że brazylijski rząd zdecyduje się podnieść ceny detaliczne benzyny, co mogłoby zwiększyć marże etanolu, a tym samym być impulsem wzrostu cen cukru.
Z podobnym nastawieniem warto również obserwować rynek kawy (w zeszłym tygodniu Arabica +1,9%, Robusta +1,3%). Dotyczy to w szczególności Arabiki, która od połowy 2011 r. straciła ponad połowę wartości i jest w opinii np. analityków Société Générale notowana poniżej „fundamentów”. Zasadniczych czynników wzrostu notowań upatruje się w przemienności praw natury, czyli zmienności urodzajów w Brazylii i Kolumbii. Według prognoz Barclays Capital dynamika zbiorów w obu tych krajach powinna być w tym roku przynajmniej o kilka procent niższa. Przy jednoczesnym upłynnianiu się nadmiernych jeszcze zapasów. Poza tym, oczekiwane w drugiej połowie roku przełamanie negatywnych tendencji makroekonomicznych powinno sprzyjać większemu zainteresowaniu szlachetniejszą Arabiką, kosztem pośledniejszej gatunkowo Robusty. Za racjonalne uznać powinno się także choćby częściową zmianę nastawienia ze strony funduszy hedgingowych, które jeszcze na koniec 2012 r. zajmowały na tej używce rekordową ilość krótkich pozycji netto.
Przysłowiowy brak fajerwerków towarzyszyć ma w ciągu kilku kolejnych kwartałów rynkowi bawełny (od nowego roku spadek o 0,3%). Zatrzymanie się na przełomie wiosny i lata 2012 r. tendencji spadkowej i kontynuowany od tego czasu trend boczny, zdaje się konweniować z kilkuprocentową amplitudę prognoz, wyznaczoną przez przedział od 77 USc/b (średniorocznie - wg Commerzbanku) do 80 USc/lb (Morgan Stanley dla sezonu 2012/2013). Komfort spodziewanej stabilności burzą jedynie gorsze nieco oczekiwania ekspertów Rabobanku. Specjaliści z holenderskiego banku prognozują średnie ceny w I półroczu br. na ok. 65 USc/lb, a w kolejnych sześciu miesiącach na poziomie 70 USc/lb. Głównymi bolączkami rynku bawełny są nadmierne jej zapasy oraz psujący notowania chiński interwencjonizm, oferujący rodzimym wytwórcom ceny znacznie powyżej rynku. Z drugiej jednak strony, taka polityka ma dwa końce. Wiele chińskich firm eksportowych z branży tekstylnej w wyniku niższych cen surowca ma ograniczone możliwości realizowania satysfakcjonujących marż i przychodów. Tym bardziej, że coraz bardziej na rynkach światowych zaczyna im doskwierać konkurencja, zwłaszcza ta z Pakistanu, Wietnamu, Bangladeszu czy Tajlandii.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX DOM MAKLERSKI S.A.