O +1,04% wzrósł tym tygodniu (a zarazem w lipcu) do wczoraj, główny wskaźnik niemieckiego rynku akcji. Wprawdzie w posesyjnych komentarzach odnajdujemy wyraźne narzekania, że nie zdołał pokonać poziomu 12,5 tys. punktów (w środę sesja zamknęła się przy 12 453,68 pkt.), ale pamiętając nastroje choćby jeszcze z weekendu od których notabene zalecaliśmy pewne “dystansowanie się” – generalnie wcale nie jest źle. Poza tym, należy brać pod uwagę fakt, że Ameryka w międzyczasie miała swoje Święto Niepodległości i na rynkach w tych dnach nie była praktycznie obecna. Można zatem powiedzieć, że DAX zajął pozycję wyjściową, z której u progu europejskiej wizyty Donalda Trumpa kontratak wydawać się może znacznie bardziej prawdopodobny, niż sygnał do odwrotu. W ogóle podtrzymuję przekonanie, że pobyt prezydenta USA wleje w dotychczasowe relacje Stany Zjednoczone – Unia Europejska znacznie więcej optymizmu niż się to jeszcze, zwłaszcza w Niemczech wydaje. W tym, i nie tylko w tym kontekście, warto będzie uważniej posłuchać już dzisiejszego przemówienia na Placu Krasińskich, które powinno dać już jakąś wskazówkę, co do kierunku w jakim w najbliższych dniach podąży DAX. Swoją drogą doczekaliśmy się ciekawych czasów, gdzie przymiotnika “ciekawych” wcale nie należy kojarzyć z pejoratywnym znaczeniem znanego przysłowia…
Wśród liderów ostatnich dni wskazać należy przede wszystkim na akcje Thyssen/Krupp, o których nieco później, oraz Deutsche Banku i Adidasa. Notowaniom największej grupy bankowej w Niemczech służy widoczna poprawa klimatu, której od co najmniej dwóch tygodni oczekiwaliśmy. W trakcie trzech ostatnich sesji kurs Deutsche Banku urósł o +5,41%. Zbiegło się to z wywiadem prasowym Johna Cryana, CEO tej instytucji, który na łamach “Die Zeit” zapowiada dodatni wynik finansowy w tym roku, co wcale nie dla wszystkich musi było czy w dalszym ciągu jest takie oczywiste.
Inny bardzo silny w omawianym okresie papier, jakim były walory Adidasa, pomiędzy piątkowym a wczorajszym zamknięciem zyskał w sumie o +5,27%. Stało się to niejako w bezpośrednim następstwie weekendowego podwójnego triumfu niemieckich futbolistów. Najpierw w ramach Młodzieżowych Mistrzostwach Europy rozgrywanych w naszym kraju, a następnie Pucharu Konfederacji, który jak wiadomo odbył się w Rosji. Trudno zaprzeczyć temu, że obie te imprezy odczytywać można jako okna reklamowe koncernu Herzogenaurach, gdzie segmentu akcesoriów z wiązanych z piłką nożną nie sposób chyba przecenić. Poza tym, niemal nazajutrz ukazały się uaktualnione rekomendacje analityków HSBC, podwyższające cenę docelową z 165 do 210 euro, z jednoczesną zmianą zalecanej optyki inwestycyjnej z “trzymaj” na “kupuj”. W środę kurs akcji Adidasa zamknął się na poziomie 176,60 euro. Do rekomendowanej ceny docelowej zostało mu więc jeszcze prawie 20%.
Nie zwalnia ciągle tempa kurs akcji Deutsche Lufthansy, w trakcie trzech minionych dni zyskały +1,25%. Wsparcia udzieliły informacje o zapowiadanym też na naszych stronach porozumieniu z operatorem Frankfurckiego lotniska Fraportem. Przyczynić się to powinno do wyraźne obniżenia kosztów przy jednoczesnym wzroście przychodów całej grupy kapitałowej podniebnego przewoźnika.
Powracając do zyskujących na przestrzeni trzech minionych dni akcji ThyssenKrupp (o +5,58 %), można powiedzieć, że w ten sposób rynek stara się antycypować inwestycyjno – zbrojeniowy akord wizyty amerykańskiego prezydenta w Europie. Innymi słowy oczekuje powtórki z poprzedniej, wiosennej wizyty, gdzie imperatyw dozbrojenia przełożył się na dynamiczną zwyżkę kursu. O ile jednak jeszcze przed tamtą wizytą dobitnie sygnalizowaliśmy taką możliwość zachowania akcji, to teraz bylibyśmy bardziej ostrożni. Między innymi z tego względu, że widoczny w tych dniach ogromny apetyt na akcje stalowego koncernu zupełnie zdaje się nie dostrzegać innych znacznie bardziej istotnych kwestii, dotyczących rysujących się poważnych problemów w zakresie joint venture z hinduskim Tata Steel. Projekt zmierzający w ten sposób do redukcji kosztów na gruncie działalności w Europie, napotykać zaczyna na zdecydowany opór środowisk pracowniczych, o czym poinformował w poniedziałek szef rady zakładowej stalowego koncernu. Ponoć ostateczne stanowisko ma zostać wypracowane do końca września, ale można mieć w tym względzie spore wątpliwości. Ewentualny spór z pracownikami, z kampanią wyborczą w tle, mógłby stanowić poważnym problemem dla władz Thyssen/Krupp (i akcjonariuszy) w obliczu napływających wartkim strumieniem zamówień z sektora obronnego, nie tylko zresztą tych krajowych.