22 czerwca do Wiednia zjadą przedstawiciele kartelu OPEC aby zadecydować o przyszłości rynku ropy. Na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie zdarzało się, że spotkania grupy były formalnością mającą potwierdzić jednomyślność i stabilność w kartelu. Tym razem będzie inaczej – przed OPEC szereg wyzwań zarówno politycznych jak i rynkowych, które będą nieść za sobą brzemienne skutki: pozycja kartelu na światowym rynku, o kształtującej się cenie ropy nie wspominając.
Gra słów
Z punktu widzenia osoby która inwestuje na rynku ropy naftowej, więcej okazji do skutecznego tradingu widzę w okresie kilkunastu dni przed spotkaniem, niż w próbie „obstawienia” reakcji po decyzji kartelu. Te z resztą jak pokazuje historia są często nieporównywalnie mniejsze niż zakres ruchu na dwa lub trzy tygodnie przed. Jest to efekt przemyślanych zagrań PR-owych, które pozwalają realizować zamierzone cele OPEC bez podejmowania drastycznych kroków. Przykładów nie musimy szukać daleko – obecny spadek cen ropy WTI o niemal 8 USD (ponad 10%) jest był spowodowany m.in. komunikatem, jakoby Rosja i Arabia Saudyjska rozważały zwiększenie produkcji ropy.
Rys.1 Wykres dzienny cen ropy WTI
Kilkanaście dni temu spotkali się ministrowie energii Arabii Saudyjskiej i Rosji aby rozmawiać o obecnej sytuacji na rynku. Porozumienie które obecnie obowiązuje między producentami spełnia swoje zadanie, a wbrew obawom żaden z członków nie wyłamał się z przyjętych postanowień. Co więcej, są one obecnie realizowane w 150%, co jest efektem kryzysu w Wenezueli i tym samym zmniejszenia wydobycia. Kluczowym okazało się zdanie o możliwym zwiększeniu produkcji o milion baryłek dziennie. Rosyjski minister dodał również, że zbyt wysokie ceny nie są dobre dla producentów m.in. dlatego, iż kraje kartelu boją się, że będzie to stymulować inwestycje w wydobycie ropy łupkowej w USA, co może doprowadzić ponownie do kolejnej nadwyżki produkcji w Stanach Zjednoczonych i wyprzedaży na światowych rynkach ropy. Jeśli faktycznie doszłoby do takiej decyzji, byłaby to nie lada niespodzianka. Jeszcze w kwietniu saudyjski minister Khalid Al Falih twierdził, że porozumienie o ograniczeniu produkcji powinno być kontynuowane. Teraz więc przekonanie innych członków kartelu będzie bardzo trudnym zadaniem. Przedstawiciel Rijadu może być szczególnie zaniepokojony, jeśli przypomni sobie spotkanie z roku 2011 które jego poprzednik określił – „najgorszym w historii”. Wtedy pomysł Arabii Saudyjskiej o zwiększeniu produkcji został odrzucony przez 6 z 12 członków kartelu, m.in. Wenezuelę i Iran. Ich decyzja była spowodowana brakiem możliwości podniesienia limitów z powodu słabych mocy przerobowych lub nałożonych sankcji. Obecnie sytuacja wydaje się być analogiczna. Iran już liczy potencjalne straty, które wywołają nowe sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone (na razie mówi się o utracie 1,1-1,2 miliona baryłek dziennie). Wenezuela również powinna zagłosować przeciwko, ponieważ jak zobaczysz w akapicie poniżej, produkcja w tym kraju spada z powodu ogromnej inflacji i zaawansowanego kryzysu. Co więcej istnieją zwolennicy teorii, że nagła zmiana narracji przedstawicieli Arabii Saudyjskiej jest reakcją na komunikat Donalda Trumpa, który uważa, że ceny ropy były już za wysokie. Znamienne jest, że to zarówno z Wenezuelą jak i z Iranem obecny prezydent USA ma na pieńku.
Więcej niż upadek.
Wywołując do tablicy Wenezuelę, nie sposób nie wspomnieć o sytuacji która panuje w tym kraju. Sprawy światopoglądowe i polityczne zdecydowanie nie powinny być przedmiotem tego rodzaju tekstów – jednak na skutek prowadzonej przez lata polityki prezydenta Maduro, kraj który posiada największe złoża ropy na świecie (297 mln baryłek), tonie w nędzy. Najbardziej wymowne jest zdanie: Wenezuela to miejsce gdzie benzyna jest w zasadzie za darmo, ale mało kto może sobie pozwolić na jazdę samochodem, ponieważ litr oleju kosztuje tyle, co miesięczna pensja. Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Inflacja sięga już niemal 18.000%, co powoduje, że gospodarka znalazła się totalnej zapaści. Sklepy świecą pustkami podobnie jak w Polsce w latach najgłębszej komuny, a Wenezuelczycy nie mogą zaspokajać najbardziej podstawowych potrzeb.
Rys. 2 Wielkość produkcji ropy w Wenezueli. Źrodło: tradingeconomics.com
Spadek wydobycia w Wenezueli jest konsekwencją problemów krajowego koncernu naftowego Petroleos de Venezuela SA – najważniejszej spółki w Wenezueli. Z pracy w PdVSA zrezygnowało 25 tysięcy pracowników, brakuje płynności finansowej, a w nadal działających rafineriach dochodzi do wypadków, które zagrażają życiu. Zagraniczni inżynierowie są często aresztowani pod byle pretekstem. Z racji na wspomniane represje istnieje obawa, że zagraniczne firmy Chevron czy Exxon zdecydują się na zatrzymanie inwestycji i opuszczenie kraju. To może oznaczać cios śmiertelny dla Wenezueli, ponieważ bez współpracy z USA kraj ten nie może eksportować swojego surowca. Ropa w Wenezueli jest ekstremalnie ciężka i kwaśna – występuje niemal w stanie stałym, który jest nieprzydatny dla zagranicznych odbiorców. Dlatego aby ją rozcieńczyć, importowana jest bardzo lekka ropa amerykańska, a to umożliwia dalszy transport – chociażby z powrotem do USA (Stany Zjednoczone importują 15-20% ropy produkowanej w Wenezueli). Z powodu silnych interesów które łączą oba kraje, nałożone sankcje przez USA na Caracas mają zupełnie inną formę, niż te nałożone na Iran i nie obejmują sektora naftowego. Jednak mimo to, w Waszyngtonie narasta silna presja na obalenie dyktatora Maduro, szczególnie pod pretekstem ostatnich „pseudo-wyborów” które odbyły się w Wenezueli i utrzymały obecną władzę. Działania muszą być podejmowanie bardzo skrupulatnie, ponieważ izolacja władz w Caracas przez Stany Zjednoczone, wepchnie ten kraj w objęcia Rosji i Chin. Szczególnie drugi z wymienionych krajów jest bardzo otwarty na wenezuelskie zasoby węglowodorów.
Niezależnie od głosu Wenezueli i innych członków kartelu, Arabia Saudyjska zawsze może obrać własną ścieżkę. Sprzeciw krajów OPEC w 2011 roku nie powstrzymał finalnie Saudów przez zwiększeniem produkcji o blisko 1,6 miliona baryłek na przestrzeni 8 miesięcy. Dlatego też obserwujmy przede wszystkim zbliżające się komunikaty ministra al Faliha , bo to od niego będzie głównie zależeć cena ropy w najbliższych tygodniach.