Dolar dalej oddaje wcześniejsze wzrosty, które ostatecznie nie znalazły potwierdzenia w raporcie z rynku pracy. Dyskusja o tym, co i kiedy zrobi Fed, została odłożona na chwile na bok, ale temat zacieśniania monetarnego nie jest na wyłączność banku centralnego USA. Jastrzębie sygnały docierają z Antypodów, co napędza rajd walut ryzykownych.
Dolar amerykański jest dziś najsłabszą walutą w G10, za to na drugim końcu rankingu brylują dolar nowozelandzki i dolar australijski. W pierwszym przypadku przypomniane zostało, jak poważnie traktowane są opinie lokalnych banków centralnych odnośnie przyszłej polityki pieniężnej. Ostatnie badanie nowozelandzkiego Instytutu Badań Ekonomicznych wykazało, że przedsiębiorstwa są bardziej pewne perspektyw gospodarczych. Zdaniem lokalnego banku wskaźniki inflacji i popytu w ankiecie są tak silne, że RBNZ nie może sobie pozwolić na dłuższe czekanie z wygaszaniem bodźców stymulacyjnych. Ponieważ zagrożenie pandemią systematycznie maleje, rozkręca się spekulacja w temacie pierwszej podwyżki stóp procentowych RBNZ. Już teraz rynek daje 80 proc. na ruch o 25 pb w listopadzie. Miesiąc temu szanse były szacowane na poniżej 15 proc. To tylko potwierdza nasze wcześniejsze wnioski, że czerwcowy jastrzębi zwrot Fed otworzył nowy rozdział dla trendów na rynku walutowym. Teraz oprócz dotychczasowego risk-on opartego o rozwój strategii reflacyjnej dodatkowym czynnikiem różnicującym waluty będzie przyszłość polityki monetarnej. W G10 daje to dodatkowe paliwo do umocnienia NZD oraz NOK, gdzie Norges Bank może w tym roku dokonać nawet dwóch podwyżek, pierwszej już we wrześniu.
Dolar australijski jest dziś drugą najsilniejszą walutą G10, choć wpływ lokalnych wydarzeń jest tutaj bardziej skomplikowany. RBA zgodnie z oczekiwaniami utrzymał stopę kasową na 0,1 proc., ale dokonał zmian w programie skupu aktywów. Przed posiedzeniem spekulowano, czy bank utrzyma dotychczasowy cel dla rentowności oparty o obligacje zapadające w kwietniu 2024 r. czy zroluje je na serię zapadającą w listopadzie 2024 r., co technicznie oznaczałoby deklarację utrzymania niskich stóp procentowych na dłużej. Bank utrzymał dotychczasowy cel, a dodatkowo zmniejszył o jedną piątą do 4 bln AUD tygodniowy limit zakupów obligacji. Z jednej strony bank daje sygnał, że nie zamierza podnosić stóp procentowych do 2024 r., ale postępujące ożywienie gospodarcze uzasadnia odchodzenie od luzowania ilościowego. Razem można uznać, że dzisiejsza decyzja RBA nie zmienia wiele w układzie sił dla AUD (termin podwyżki jest wciąż odległy), a wzrost waluty bierze się z raczej z wzmocnienia hasła „redukcja tempa skupu aktywów” z szumem informacyjnym wokół NZD. Stąd przestrzegałbym przed nieostrożnym gonieniem wzrostów AUD/USD, gdyż paliwo może się szybko wyczerpać.