Tryb apetytu na ryzyko został wyłączony na rynkach finansowych wraz z ogłoszeniem nowej salwy w wojnie handlowej USA z Chinami. Wraca presja na waluty surowcowe i rynków wschodzących, przewagę odzyskuje USD, ale też JPY i CHF. Poza dyskusjami o sporach handlowych dziś pod obserwacją będą decyzje RPP i Banku Kanady.
Spokój w temacie wojen handlowych nie trwał długo, gdyż w nocy administracja USA poinformowała, że jego gotowa z listą wartych ok. 200 mld USD towarów importowanych z Chin, które będą analizowane pod kątem nałożenia na nie cła w wysokości 10 proc. Jest to kolejny krok w walce z deficytem handlowym po wdrożonych w ubiegłym tygodniu cłach w wysokości 25 proc. na towary warte 34 mld USD i kolejnych 16 mld USD czekających na uruchomienie (prawdopodobnie na początku sierpnia). Decyzja Białego Domu nie jest całkowitym zaskoczeniem – prezydent Trump przestrzegał wcześniej, że jeśli Chiny odpowiedzą na jego cła (a w piątek odpowiedziały), będą szykowane dalsze sankcje. Z rynków finansowych wyparował apetyt na ryzyko z największymi szkodami dla akcji, surowców i walut ryzykownych, ale nie widać szerszej paniki. Pekin jak na razie wstrzymuje się z bezpośrednią odpowiedzią i apeluje o współprace. Z drugiej strony juan traci dziś 0,5 proc. i tolerowanie takiego stanu rzeczy przez chińskie władze będzie w pewnym sensie działaniem odwetowym. Ogólnie jednak wracamy do handlu na podwyższonej nerwowości z preferencją bezpiecznych przystani. Sprzedaż AUD/USD i NZD/USD będą preferowanymi kanałami w ramach walut G10; USD/JPY będzie musiał przyhamować z zapędami na 112 (przez dołujący rynek akcji); nie są to też warunki, by EUR/USD piął się do 1,18, a EUR/PLN zbliżał do 4,30. Będzie za to łatwiej, by awersja do ryzyka zaiskrzyła pod pretekstem każdej małej informacji.
W tle wojen handlowych mamy decyzje dwóch banków centralnych. W Polsce przed nami kolejne mało wnoszące posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej bez zmian w poziomie stóp procentowych. Od ostatniego posiedzenia po stronie gospodarki realnej niewiele uległo zmianie. CPI odbija w oparciu o wyższe ceny ropy naftowej, ale poza tym nie widać nasilania presji inflacyjnej. Z kolei po stronie produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej widać mocne odczyty. Na konferencji prezes Glapiński może być zapytany o ostanie osłabienie złotego i czy NBP ma zamiar z tym cokolwiek robić, ale wątpimy, aby bank centralny miał zamiar ingerować w mechanizmy rynkowe.
Ciekawiej może być w Kanadzie, gdzie podwyżka stopy overnight o 25 pb do 1,50 proc. jest szeroko oczekiwana, ale też niemal w całości zdyskontowana. W przemówieniu w ubiegłym tygodniu prezes BoC Poloz brzmiał optymistycznie, wyrażając zadowolenie z ogólnego stanu gospodarki, jednocześnie bagatelizując jednorazowe „wyskoki” w danych miesięcznych. W tym ostatnim zdawał się odnosić się do rozczarowującego odczytu majowej sprzedaży detalicznej, podczas gdy dobrą kondycję gospodarki potwierdził wyższy od oczekiwań odczyt PKB za kwiecień. Ponadto kwartalna ankieta banku centralnego wśród przedsiębiorstw wskazała na wzrost ogólnego wskaźnika nastrojów do najwyższego poziomu od 2011 r. W badaniu widać było też wzrost oczekiwań inflacyjnych i napięć na rynku pracy z powodu niedoboru pracowników. Co może pójść źle? Ankiety wśród przedsiębiorstw były przeprowadzone zanim USA ogłosiły cła na import stali i aluminium. Stąd podwyżka może być okraszona ostrożnym komunikatem z podkreśleniem obaw o skutki globalnych konfliktów handlowych. Przy aktualnym klimacie inwestycyjnym jest realne, że większe ryzyko leży w „sprzedaży faktów” i realizacji zysków z ostatniej fali aprecjacji CAD.