Optymistyczne oczekiwania panują przed dzisiejszą publikacją raportu z rynku pracy USA i ich potwierdzenie prawdopodobnie dołoży argumentów za ostatnią siłą USD. Ale umocnienie dolara to nie tylko dyskonto lepszych danych, a bardziej materializacja frustracji, że gdzie indziej sprawy nie idą tak, jak wcześniej oczekiwano.
Można po równo rozdzielić powody spadku EUR/USD poniżej 1,20 na te przemawiające za słabością euro i te tłumaczące siłę dolara. Co można stwierdzić, to w ciągu ostatniego miesiąca rozkład ryzyk przechylił się na korzyść dolara i jak jeszcze w pierwszych tygodniach inwestorzy bronili idei dotychczasowego trendu reflacyjnego i pozytywnej korelacji EUR/USD z apetytem na ryzyko, tak teraz ich cierpliwość się kończy. Aktualnie poszukiwane są inne punkty zaczepienia. W takim klimacie każdy atut się liczy, a tym w ostatnich dniach niewątpliwie są dane z USA. Styczniowy raport NFP ponownie zyskuje na ostrożności, jeśli potwierdzi przyspieszenie odbudowy rynku pracy po fatalnych danych za grudzień. A oczekiwania ustawiają się wysoko po pozytywnym zaskoczeniu w danych ADP (ponad dwukrotnie wyższy od prognoz przyrost zatrudnienia), optymistycznych sygnałach z ankiet ISM (zatrudnienie w usługach rozwijało się w najszybszym tempie do 11 miesięcy), a wczoraj dobrze wypadły dane o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Przyszedł moment, kiedy inwestorzy grają w oparciu o fakty, a kwestionowane są dotychczasowe założenia dotyczące przyszłości. Dyskonto pro-ryzykownej przyszłości, gdzie USD jest słaby, wróci, ale na razie nie ma powodu samotnie stawać do walki na przeciw inwestorów uciekających z krótkich pozycji w USD.
Wczoraj BoE nie dał żadnych argumentów, by odwrócić ostatni trend umocnienia się funta. Bank zlecił bankom przygotowanie się na ujemne stopy procentowe „w każdym momencie po upływie sześciu miesięcy”, tym samym dając do zrozumienia, że obniżka poniżej zera nie nastąpi przez najbliższe pół roku. BoE dał też do zrozumienia, że „nie zamierza wysyłać sygnału, że ujemne stopy nadchodzą”. To sugeruje generalną niechęć banku dla takiego narzędzia. Biorąc pod uwagę, że motywem przewodnim pozostaje szybsze tempo wyszczepienia w Wielkiej Brytanii niż w strefie euro, EUR/GBP pozostaje pod presją sprzedających. W dłuższym horyzoncie pozostajemy sceptycznie nastawieni do siły GBP. Pozytywny efekt szybszego tempa dystrybucji szczepionek jest przejściowy i zaniknie, jak tylko Europa rozwiąże problemy dostaw. Restrykcje covidowe i zakłócenia w wymianie handlowej po wdrożeniu warunków brexitu będą osłabiać aktywność gospodarczą i osłabiać skalę odbicia. Będzie to stanowić ryzyko do rewizji w dół prognoz gospodarczych Banku Anglii i potencjalnej zmiany nastawienia na bardziej gołębie.
EUR/PLN odbił do 4,50, gdyż trudno budować pozytywne nastroje do walut rynków wschodzących, kiedy optymizm mąci powrót siły dolara. Raport z rynku pracy USA tworzy mieszany efekt dla walut emerging markets. Lepsze dane z jednej strony budują zaufanie do siły globalnego ożywienia i wspierają apetyt na ryzyko; z drugiej – to pozytywny sygnał dla USD. Biorąc pod uwagę silną zależność walut regionu Europy Środkowo-Wschodniej z zachowaniem EUR/USD, w dobrych danych z USA widziałbym większe ryzyko osłabienia złotego w kierunku 4,52 za euro.