Stanowisko szefowej Fed-u odnoszące się do sytuacji gospodarczej w USA i na świecie w zasadzie potwierdziło moje obawy, że grudniowa decyzja o podwyżce stóp procentowych była podjęta za późno i w zasadzie bez sensu, a teraz pojawiająca się dywergencja między kluczowymi gospodarkami powoduje, że będzie ona tylko powiększać problem. Fed nie pomógł dolarowi, a brak konkretnego planu działania i "przyglądanie się" tylko pogłębi ten problem.
Zwracając uwagę na to, co najistotniejsze w oświadczeniu prezes Yellen, chcę zwrócić uwagę na podkreślane wielokrotnie spowolnienie tempa rozwoju amerykańskiej gospodarki pod koniec zeszłego roku, głównie w wyniku spadku udziału eksportu netto, inwestycji i spadku cen ropy naftowej. Przy takich założeniach bank centralny nie powinien podwyższać stóp procentowych. Ale celem Fed-u nie było reagowanie na dynamikę PKB, czy inwestycji. Kluczowym miał być sektor pracy. A w tym obszarze jest bardzo dobrze. Stopa bezrobocia poniżej 5% i poziom praktycznie absolutnego zatrudnienia. Czemu zatem przy pełnym zatrudnieniu i stosunkowo niskich kosztach płacy (brak zasługującej na uwagę dynamiki wzrostu) gospodarka nie pędzi? I to jest właśnie efekt znacznie gorszej sytuacji, w jakiej są partnerzy handlowi USA i coraz większego powiązania gospodarek. Zapaść w Europie, UK i Azji, szczególnie duże cięcia w Chinach, po prostu "zjadają" to, co wytwarza USA. Do tego Stany Zjednoczone nie mogą podwyższać płac, bo stracą konkurencyjność w porównaniu z gospodarkami, które mogą teraz znacznie szybciej ciąć swoje koszty. Patrząc na ten rozjazd w świecie niestety należy szykować się na poważny problem, o którym ostrzegałem w mojej rocznej analizie makroekonomicznej. Nawarstwianie się tego problemu będzie trwało przynajmniej jeszcze kilka miesięcy, więc nie należy panikować, a dokładnie się do tego przygotować, żeby zająć odpowiednią pozycję na rynku. W kolejnych komentarzach będę określać szczegółowy i zakres potencjalnych ruchów.
To, na co zwróciła uwagę szefowa Fed-u, a może mieć znaczenia na najbliższe dni i tygodnie to fakt, że Fed widzi nietypowe zachowania na rynku kapitałowym, szczególnie nadmierną zmienność w sektorze bankowym, a także problemy Chin. Do tego padło stwierdzenie, że ostatnie wydarzenia mogą wywrzeć efekt na kierunku prowadzonej polityki. Tym samaym Fed nie będzie w marcu decydować się na kolejną podwyżkę stóp procentowych. I chyba już się nie zdecyduje.
Jeśli grudniowa podwyżka miałaby być jedyną w cyklu, to tak na prawdę dolar będzie stopniowo wyprzedawany, gdyż nie będzie się opłacało zwiększać zaangażowania w tą walutę. Fundusze zrealizują zyski z nadwyżek inwestycyjnych w aktywa dolarowe i będą czekać. Nie ma zbytniej alternatywy, gdyż tak jak wspomniałem na wstępie pozostałe kluczowe gospodarki nie mają się najlepiej. Taki układ sprawiać będzie, że rynek poddawany będzie nagłym i szybkim zwrotom, w zależności od nastrojów, np w ujęciu kwartalnym. Nie będzie można mówić o trendach, gdzie kupno waluty będzie mogło być przetrzymane np przez rok czasu, jak miało to miejsce w 2015 roku właśnie w przypadku USD.
Dziś rano notowania EURUSD oscylują na wsparciu w układzie godzinowym, czyli w rejonie 1,1260-1,1290, gdzie może pojawić się nowy popyt i próbować wybić EURUSD w kierunku już figury 1,1400. W ciągu ostatnich 14 sesji przez 12 dolar tracił na wartości. Według moich założeń układ ten powinien się utrzymać do poziomu minimum 1,1474, gdzie jest pierwszy główny opór i podaż może chcieć wprowadzić trochę zamieszania odnawiając krótkie pozycje w ujęciu kilkusesyjnym. Do tego czasu nie zakładam umacniania się USD w sposób zagrażający scenariuszowi wzrostowemu EURUSD.