Wyniki spotkania Angeli Merkel i Antonisa Samarasa nie były żadnym zaskoczeniem. Niemiecka kanclerz w dyplomatyczny sposób powtórzyła to, co powiedziała już w środę, a także podczas wczorajszego spotkania z francuskim prezydentem. Innymi słowy temat spadł na październik, chociaż każda ze stron zapewniała o swojej woli do osiągnięcia kompromisu. Swoją drogą dość ciekawy wątek pojawił się dzisiaj w gazecie The Independent, która sugeruje, jakoby europejscy politycy mieli być naciskani przez lobbystów prezydenta Obamy, aby nie otwierali greckiej puszki Pandory przed 6 listopada, gdyż mogłoby to zaszkodzić reelekcji urzędującego prezydenta. Ciekawe, czy tylko w tej kwestii… Szerzej piszę o tym w tygodniowym raporcie. Zresztą prasowych publikacji jest ostatnio zbyt wiele. Agencja MNI podała chociażby, iż jednym z wariantów rozważanych przez stronę niemiecką miałoby być zmuszenie Grecji do czasowego opuszczenia strefy euro, do czasu naprawy własnych finansów. Taka decyzja nie zapadłaby jednak w tym roku, chociaż mogłaby zostać połączona z warunkami zgody na dodatkowe ustępstwa względem Greków, co miałoby uciszyć opinię publiczną w Niemczech, oraz innych sceptycznych państwach. Ten fakt można ładnie zestawić z wspominaną już dzisiaj publikacją Financial Times Deutschland, jakoby specjalny zespół w resorcie Wolfganga Schaublego miał przygotowywać dokładny raport dotyczący kosztów i skutków potencjalnego Grexitu. Kolejne rewelacje to wątek zaprezentowany przez agencję Bloomberg, która powołując się na swoje źródła, twierdzi, iż ECB może wstrzymać się z publikacją szczegółowych planów działań na rynkach długu, do czasu ogłoszenia werdyktu niemieckiego TK ws. ESM, co ma mieć miejsce 12 września. To oczywiście oznaczałoby, iż najbliższymi kluczowymi wydarzeniami, tj. wystąpieniem Mario Draghiego w Jackson Hole 1 września, a także posiedzeniem ECB w dniu 6 września, nie należy się nadmiernie się ekscytować… Jednak to, że różnych spekulacjach jest tylko część prawdy pokazuje chociażby kwestia hiszpańska. Wczorajsze rewelacje nt. negocjacji ws. międzynarodowej pomocy zostały dzisiaj zdementowane przez zastępcę premiera Mariano Rajoya.
Danych makro nie było dzisiaj wiele. Odczyt zamówień na dobra trwałego użytku z USA, jak zwykle okazał się trudny do jednoznacznej, rynkowej interpretacji. Odczyt za lipiec wyniósł aż 4,2 proc. m/m (oczekiwano 2,4 proc. m/m), ale już po wyłączeniu środków transportu mamy nieoczekiwany spadek o 0,4 proc. m/m, a wyłączeniem samolotów aż o 3,4 proc. m/m. To pokazuje, iż lepsze dane zostały wywołane jednorazowym, trudnym do powtórzenia czynnikiem. Rynek pomału pozycjonuje się już na poniedziałkowy odczyt indeksu IFO z Niemiec, który będzie ważny też dla notowań złotego – dane poznamy o godz. 10:00. Spodziewany jest spadek do 102,6 pkt. w sierpniu ze 103,3 pkt. w lipcu. Figura ta będzie zestawiana z ostatnim nieco lepszym odczytem PMI dla przemysłu. IFO lepsze od szacunków może pomóc złotemu, ale i też wspólnej walucie, chociaż nie na długo.
Analiza techniczna EUR/USD nadal wskazuje na możliwość rozwinięcia się korekty, która może potrwać do połowy przyszłego tygodnia. Nie będzie ona jednak głęboka (1,2400), co tym samym może utrudniać interpretację rynku inwestorom opierającym się o strategie intra-day. Nie ma jednak wątpliwości, iż dość mocnym oporem są już okolice 1,2540.
Wykres dzienny EUR/USD
Kluczowe opory: 1,2540; 1,2590; 1,2625; 1,2685
Kluczowe wsparcia: 1,2505; 1,2490; 1,2465; 1,2440; 1,2400; 1,2388; 1,2355
Opracował:
Marek Rogalski – Główny analityk walutowy DM BOŚ