Na rynkach obserwujemy generalnie słabszy klimat inwestycyjny spowodowany wznowieniem obaw o sytuację Deutsche Banku. To nie jest nowy temat, gdyż o kłopotach tego banku i ich negatywnym wpływie na cały sektora bankowy mówiło się już w zeszłym roku. W dużych karach finansowych nałożonych na tę instytucję za stosowanie nieuczciwych praktyk, a także w niskich stopach procentowych istotnie obniżających rentowność banku, należy doszukiwać się głównych przyczyn problemów tej największej niemieckiej instytucji, która zdaniem MFW stanowi jedno z największych ryzyk systemowych dla sektora finansowego. Zbyt późno rozpoczęta restrukturyzacja, a także decyzja o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej tylko pogłębiła obawy o kondycję banku. Oliwy do ognia dolał natomiast amerykański Departament Sprawiedliwości nakładając na Deutsche Bank 14 mld USD kary oraz informacje, że niemiecki rząd nie ma w planach ratowania tej instytucji. Ze względu na problemy finansowe banku część uczestników rynku obawia się realizacji czarnego scenariusza, tak jak w przypadku Lehman Brothers, co istotnie psuje nastroje rynkowe na ostatniej sesji we wrześniu. Na rynku walutowym przekłada się to na umocnienie walut uznawanych za bezpieczne przystanie w czasach wzrostu awersji do ryzyka. Na wartości zyskuje dolar, jen japoński i frank szwajcarski.
Wczorajsze przemówienie kolejnych przedstawicieli Fed nie okazały się przełomowe dla dolara. Zdaniem Harker’a grudzień jest odpowiednim terminem do podwyżek stóp procentowych przez Fed. Nieco bardziej zachowawczy w tej kwestii pozostał Lockhart stwierdzając, że chciałby poczekać na oznaki poprawy sytuacji w gospodarce przed kolejną podwyżką stóp procentowych, choć Fed widzi możliwość wzrostu kosztu pieniądza w najbliższym czasie. Z kolei Kashkari z Fed sugerował, że niska inflacja wskazuje na brak potrzeby rychłych podwyżek stóp procentowych. Spadek apetytu na ryzyka wczoraj i dziś pozytywnie przekłada się na notowania USD.INDEX. Indeks dolarowy podczas piątkowej sesji testuje 200-okresową średnia EMA w skali dziennej, która do tej pory stanowiła istotną barierę dla dalszych wzrostów. Dzisiaj z USA poznamy dane dotyczące dochodów i wydatków Amerykanów, a także odczyty indeksu Chicago PMI i wskaźnika Uniwersytetu Michigan.
Pogorszenie klimatu inwestycyjnego wpływa negatywnie na notowania walut rynków wschodzących, w tym złotego. Dzisiaj zarówno eurozłoty, jak i dolarzłoty ustanowiły nowe maksima lokalne. Złoty pozostaje wyraźnie słabszy, jednak dzisiaj ratunkiem dla krajowej waluty mogą okazać się wstępne dane odnośnie inflacji CPI w Polsce. Konsensus rynkowy zakłada, że we wrześniu inflacja istotnie odbiła do -0,4% z -0,8% w skali roku.
Przełamanie linii trendu biegnącej po ostatnich maksimach lokalnych na EURPLN stało się impulsem do pogłębienia wzrostów na tej parze. Aktualnie notowania dodarły w okolice 50-okresowej średniej EMA w skali dziennej, która wraz z 38,2% zniesienia Fibo całości fali spadkowej z poziomu 4,3922 wyznacza istotny opór w rejonie 4,31880. Aktualnie na wykresie w skali H1 w tym rejonie widoczna jest formacja inside bara. Wybicie z formacji może nadać kierunek ruchu na eurozłotym w dalszej części dnia. Potwierdzeniem wyhamowania wzrostów będzie ponowne zejście poniżej poziomu 4,3100. W sytuacji przełamania oporu para otworzy sobie drogę do powrotu w okolice 4,33.
Na eurodolarze została dziś podjęta próba przełamania wsparcia w postaci 200-okresowej średniej EMA w skali D1. Notowania naruszyły 61,8% zniesienia Fibo całości impulsu wzrostowego z poziomu 1,1122. Na wykresie H4 można zaobserwować długie górne cienie przy świecach wyrysowanych w rejonie 1,1260/80, co świadczy o aktywności strony podażowej w tym rejonie. Aktualnie pogorszenie nastrojów może sprzyjać próbie powrotu w okolice istotnej strefy wsparcia w rejonie 1,1120/30.