Kluczowe informacje z rynków:
Chiny: Ludowy Bank Chin ustalił średni kurs USD/CNY na poziomie 6,5202 wobec 6,5128 wczoraj. Chiński regulator podjął działania mające na celu ograniczenie rosnącego balona długów wprowadzając dodatkowe ograniczenia przy emisji obligacji korporacyjnych. Opublikowano też dane nt. rachunku C/A za I kwartał – nadwyżka w I kwartale spadła do 48,1 mld USD z 91,9 mld USD, co jest najniższym poziomem od 2 lat.
Australia: RBA obniżył prognozy inflacji CPI – na koniec tego roku do 1-2 proc. z 2-3 proc., a przyszłego do 1,5-2,5 proc. Perspektywy na 2018 r. to 1,5-2,5 proc. wobec wcześniejszych 2-3 proc., co tym samym sugeruje, że bank centralny chce pozostawić sobie preteksty do ewentualnego dalszego luzowania w przyszłości. W temacie potencjalnych ryzyk zwrócono też uwagę na utrzymującą się niepewność, co do sytuacji gospodarczej w Chinach, a także ewentualne ograniczenia, co do ożywienia w sektorze poza-wydobywczym.
USA: Zdaniem Jamesa Bullarda z oddziału FED w St.Louis (z prawem głosu w FOMC w tym roku) nadal istnieje możliwość podwyżki stóp w czerwcu, jeżeli najbliższe dane będą uzasadniać taki ruch. Dodał, że FED nie powinien zwracać większej uwagi na oczekiwania rynku, gdyż je jak nadejdą lepsze odczyty mogą się szybko dostosować. Bullard zwrócił uwagę na ryzyka związane z wzrostem inflacji bazowej. O tym, że FED może podnieść stopy (2-3 razy w tym roku) powiedział też John Williams z San Francisco, choć zaznaczył, ze FED jest jednocześnie przygotowany na wypadek zaistnienia negatywnego scenariusza (łącznie z powrotem do luzowania ilościowego). Z kolei Dennis Lockhart z Atlanty zwrócił uwagę na ogromne ryzyko związane z Brexitem, chociaż jego zdaniem nie zdejmuje to z tematu rozważań podwyżki stóp jeszcze w czerwcu. Podobne podejście dominuje też u Roberta Kaplana z Dallas, choć ten jest najbardziej ostrożny z nich wszystkich.
Naszym zdaniem: Dolar australijski jest największym przegranym tego tygodnia, jeżeli chodzi o grupę G-10. Dzisiaj nad ranem „dobiciem” była mocna rewizja oczekiwań inflacyjnych, która jednocześnie zdaje się legitymizować ewentualne dalsze cięcia stóp przez RBA w kolejnych miesiącach. Pytanie tylko, czy jeszcze za kadencji obecnego prezesa Glenna Stevensa, czy też jego następcy, Philipa Lowe, który oficjalnie przejmie stery we wrześniu.
Układ koszyka handlowego AUD, który publikowany jest przez bank centralny nie daje pozytywnych wskazań. Mamy wyraźne „rozjechanie” kluczowego wsparcia przy 62,9 pkt., co tym samym jest mocnym sygnałem kończącym korektę wzrostową, jaka była budowana od września ub.r. Wsparciem dla AUD nie będą raczej utrzymujące się obawy związane z sytuacją w Chinach, które w połączeniu z umacniającym się USD na rynkach, będą jednocześnie stwarzać pole do korekty na rynku surowców.
Na wykresie AUD/USD widać, że doszło do naruszenia strefy wsparcia 0,7381-0,7438 bazującej na szczytach z sierpnia i października ub.r. To negatywny sygnał na kolejne tygodnie zwiększający prawdopodobieństwo kontynuacji ruchu w dół. W kalendarzu makro w niedzielę mamy dane nt. bilansie handlowym z Chin za kwiecień, które będą zestawiane też z analogicznymi danymi z Australii za marzec, jakie poznaliśmy wczoraj, a te były dobre. Gorzej, jeżeli ich „weryfikacja” będzie negatywna.
Dzisiaj kluczowym wydarzeniem jest publikacja danych Departamentu Pracy USA o godz. 14:30, o której sporo pisaliśmy we wczorajszym wpisie po południu. Krótka konkluzja jest taka, że z racji słabszego ADP rynek może obawiać się nieco gorszego odczytu NFP (spełnienie szacunków na poziomie 202 tys. nowych etatów poza rolnictwem może nie być łatwe), ale dopiero wyraźnie słabsze dane – rzędu 150 tys. – dadzą pretekst do osłabienia dolara. W innym przypadku uwagę będą bardziej koncentrować na sobie dane nt. dynamiki płacy godzinowej, która szacowana jest na poziomie 0,3 proc. m/m. Ostatnie wystąpienia członków FED pokazują, że nadal chętniej uderzają oni w „jastrzębie” tony, chociaż wypowiedzi wydają się być bardziej akademickie – z jednej strony zwraca się uwagę na ryzyko Brexitu, a z drugiej mówi się o tym, że czerwcowa podwyżka stóp jest wciąż na stole, jeżeli zaistnieją ku niej przesłanki makro. To pokazuje też pewną asekurację ze strony FED w sytuacji, kiedy inflacja bazowa rzeczywiście zaczęłaby przyspieszać. Na obecną chwilę te wypowiedzi nie mają większego znaczenia, a pretekstem do dalszego umacniania się dolara w kolejnych tygodniach będzie raczej globalna wspinaczka po ścianie strachu związanego z Brexitem. W krótkiej perspektywie większe jest jednak prawdopodobieństwo wejścia w USD w korektę wzrostów z ostatnich dni. Pisaliśmy o tym jeszcze wczoraj po południu zwracając uwagę na znaczenie rejonu oporu przy 79,35 pkt. na koszyku BOSSA USD. Teraz kluczowe będzie zachowanie się przy wsparciu na 79,00 pkt. Jego naruszenie da pretekst do pogłębienia ruchu w stronę 78,72 pkt. Głębszy ruch jest mało prawdopodobny.
Przekładając to na scenariusz dla EUR/USD – możliwa jest korekta ostatniego ruchu spadkowego, która jednak nie powinna doprowadzić do wyraźnego naruszenia okolic oporu przy 1,1465. W dłuższym terminie rysują się przesłanki do głębszego ruchu w dół, co dobrze widać w układzie tygodniowym.