Ostatni dzień września na rynkach globalnych rozpoczyna się dość spokojnie. Wyjątkiem jest chiński rynek akcji, gdzie kontynuowane są potężne wzrosty z ubiegłego tygodnia. Czy jest to tylko chwilowy fenomen, czy też początkiem szerszego zainteresowania rynkami wschodzącymi, które dodatkowo umocni złotego?
Stymulacja chińskiej gospodarki jest absolutnie tematem numer jeden na rynkach w chwili obecnej. Przez ostatni tydzień seria komunikatów ze strony zarówno banku centralnego, jak i rządu dała jasno do zrozumienia, że mamy do czynienia z największą stymulacją gospodarki od globalnego kryzysu finansowego z roku 2009. Co robi Pekin? Mowa o serii cięć stóp procentowych, luzowaniu polityki pieniężnej innymi kanałami (jak stopa rezerw obowiązkowych, która uwalnia większą ilość pieniądza w systemie bankowym), a także regulacje, które pozwalają krajowym podmiotom korzystać z pożyczek na zakup… akcji na chińskim rynku. Dlaczego akurat teraz? Oficjalnie aby wypełnić rządowe założenia wzrostu gospodarczego. Nieoficjalnie powody mogą być dwa, absolutnie się nie wykluczające. Po pierwsze, narrację zmienił Fed, tnąc stopy procentowe i zapowiadając kolejne obniżki. To zdejmuje presję z juana i daje „okno” do większego luzowania pieniężnego, które wcześniej było zamknięte właśnie poprzez obawy o przecenę chińskiej waluty. Po drugie, chińska gospodarka ma problemy i nie do końca wiadomo jaka jest ich skala, bo dane od dawna nie cieszą się wiarygodnością. Dość jednak powiedzieć, że aktywność w „budowlance mieszkaniowej” jest najniższa od kilkunastu lat, a ceny nieruchomości od 2 lat spadają.
Na chwilę obecną spektakularne odbicie na chińskiej giełdzie jest wynikiem połączenia dwóch fenomenów – zakupów akcji przez chińskich brokerów, którzy dostali na ten cel pieniądze od państwa oraz wycofywaniem się pod ich presją funduszy globalnych, zajmujących na chińskiej giełdzie pozycje krótkie. Natomiast dalszy stan rzeczy jest już pewną niewiadomą. Okno do luzowania otwarte przez Fed będzie pobudzać pewnie przez jakiś czas jeszcze apetyt na ryzyko, ale problemy chińskiej gospodarki wydają się bardzo głęboko zakorzenione.
Potencjalnie poprawa sentymentu w Chinach mogłaby pomóc złotemu, bo jest to największy gracz w indeksie rynków wschodzących. Aby tak jednak się stało napływ kapitału musi przejść z fazy spekulacyjnej w portfelową. Innymi słowy musi istnieć przekonanie, że chińska gospodarka staje na nogi i warto pod to grać.
Przed nami tydzień pełen danych makroekonomicznych, szczególnie USA. Od jutra zaczyna się koncert publikacji danych z rynku pracy, poznamy także dane o aktywności mierzone indeksami ISM. W poniedziałek o 9:05 euro kosztuje 4,27 złotego, dolar 3,83 złotego, frank 4,55 złotego, zaś funt 5,12 złotego.