Są szanse, że na początku wiosny inflacja spadnie do 4,0-5,0%, ze względu na ceny paliw na polskim rynku. Sprzyjają temu niskie światowe ceny ropy i słabnący dolar.
Minimalna cena ropy naftowej z 52 tygodni to 70,17 USD za baryłkę, gdy maksymalna wynosiła 95,81 USD. Ropa taniała od połowy października, a w połowie grudnia była o prawie 20 USD tańsza od maksimum z takiego okresu (cena na poziomie 76 USD).
- Ropa jest relatywnie tania, biorąc pod uwagę to, co dzieje się od początku roku – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB (WA:XTB). – Jest to związane z tym, że rynek niedowierza, iż w przyszłym roku dojdzie do większego wzrostu popytu, bardziej ufa w to, że będziemy mieli do czynienia z nadpodażą.
W 2023 r. rynek ropy naftowej zdołał utrzymać względną stabilność, pomimo dwóch cięć produkcji wdrożonych przez OPEC+. Kluczowe pytanie na 2024 rok brzmi: czy kraje OPEC+, w szczególności Arabia Saudyjska i Rosja, zdecydują się przywrócić część swojej „normalnej” produkcji, co może potencjalnie skutkować bardziej zrównoważonym rynkiem.
Z kolei perspektywy popytu pozostają niepewne. Pomimo tego, że Chiny stały się przodującym importerem ropy naftowej na świecie, inwestorzy nie są pewni, czy zwiększony popyt ze strony Chin oraz innego motoru napędowego w postaci Indii będzie wystarczający, aby wywołać znaczące odbicie cen ropy.
Co więcej, kraje OPEC+, w szczególności Arabia Saudyjska, mogą chcieć utrzymać ceny w przedziale 80-100 USD za baryłkę. W obliczu słabego popytu może to doprowadzić do dalszych cięć produkcji przez głównych producentów ropy. Oprócz dynamiki podaży i popytu, zarówno sytuacja na Bliskim Wschodzie, jak i zbliżające się wybory w USA wprowadzają dodatkowe elementy niepewności. Z jednej strony, nasilenie się regionalnych konfliktów może zmniejszyć dostępną podaż na rynku. Z drugiej strony, prezydent USA Joe Biden może dążyć do obniżenia lub przynajmniej ustabilizowania cen paliw przed wyborami i może zachęcać swoich arabskich sojuszników do zwiększenia produkcji, aby osiągnąć ten cel. Historycznie ceny ropy stabilizowały się przed wyborami prezydenckimi w USA, ale zwykle zyskiwały zaraz po ich wynikach.
- OPEC złagodził właśnie swoje oczekiwania cenowe, które zaczynają się od 70 USD, a najnowsze decyzje o dobrowolnym ograniczaniu produkcji dotyczą tylko I kw. 2024 r. – wyjaśnia ekspert XTB. – Możliwe więc, że wtedy dojdzie do lekkiego odbicia cen. Natomiast ryzyko 100 USD za baryłkę jest już za nami.
Dla polskiego rynku paliw istotny jest kurs dolara, który pozostaje pod wpływem oczekiwań inwestorów na obniżki stóp procentowych w wykonaniu Fed. Fed utrzymał w grudniu stopy procentowe bez zmian (podobnie zrobił EBC), co było zgodne z rynkowymi oczekiwaniami. Stopa 5,5% jest utrzymywana od lipca tego roku, co oznacza, że będzie narastać presja na obniżki stóp procentowych. W poprzednim cyklu obniżki pojawiły się mniej więcej po 7 miesiącach, a standardowo stopy bez zmian przed pierwszą obniżką były utrzymywane mniej więcej 12 miesięcy. To oznacza, że „okienko” na obniżki może otworzyć się już w marcu, a z pewnością obniżki powinny pojawić się przed połową przyszłego roku. Reakcja rynku była jednoznaczna. Dolar się osłabił, rentowności kontynuowały spadek i znajdują się już poniżej 4%. Chociaż przyszły rok powinien być rynkiem obligacji, to w przypadku pary EURUSD kierunek nie jest już taki pewny.
Światowa cena ropy naftowej wraz z kursem złotego wobec dolara powinny sprzyjać zwalczaniu inflacji w Polsce. Zważywszy na tzw. efekt bazy, to obecne ceny są o kilka groszy niższe niż przed rokiem. W okresie styczeń-marzec 2023 r. mieliśmy powolny wzrost cen paliw (do 6,60-6,80 zł).
- Są szanse, że na początku wiosny będziemy obserwować w Polsce inflację 4,0-5,0% - przewiduje M.Stajniak z XTB.