Ten tydzień nie pozwolił się nam nudzić. Wyjątkowo atrakcyjną zmienność zaoferowała nam para EURUSD, ale najciekawsze wydarzenie to zakończenie zawieszenia prac rządu USA.
Ale jak to w ogóle się zaczęło?
22. grudnia 2018 spór prezydenta z demokratami o fundusze na mur graniczny doprowadził do tzw. zamknięcia rządu, czyli odcięcia finansowania dla części administracji federalnej w USA. Negocjacje prowadzone w piątek późnym wieczorem przez Biały Dom z przywódcami Partii Demokratycznej nie przyniosły rezultatów. Demokraci nie chcieli się zgodzić na to, by w prowizorium budżetowym przeznaczyć 5,7 mld dolarów na budowę muru na granicy z Meksykiem. Mur ten był jedną z głównych obietnic wyborczych prezydenta Trumpa. Jak doszło do tego impasu? W środę 19 grudnia 2018 r. Senat przyjął ustawę o prowizorium budżetowym. W czwartek przeszła ona w Izbie Reprezentantów (w której do końca roku republikanie wciąż mają większość) z ważną poprawką zapewniającą fundusze na budowę muru granicznego. W piątek wieczorem, w głosowaniu proceduralnym okazało się jednak, że nie da się zapewnić w Senacie wymaganych 60 głosów, by prowizorium budżetowe przeszło wraz z tą poprawką. Trump zapowiadał zaś, że nie podpisze prowizorium budżetowego jeśli nie będzie w nim zapewnionych funduszów na mur. Ponieważ prowizorium nie przeszło, doszło do tzw. zamknięcia rządu, czyli automatycznego odcięcia finansowania dla części administracji federalnej. Nie pracowało od 22 grudnia 9 z 15 rządowych departamentów i szereg agencji. Ich pracownicy byli na bezpłatnych urlopach, ale Kongres miał przyjąć uchwałę zapewniającą im wypłatę pensji za te dni. Poczta federalna (U.S. Postal Service) nadal działała, podobnie jak FBI, straż graniczna, straż przybrzeżna, ochrona na lotniskach i Pentagon. Prezydent zapowiadał, że jest przygotowany na bardzo długie zamknięcie rządu.
10 stycznia: Jest ustawa kończąca "zamknięcie rządu". Ale kryzys trwa
Izba Reprezentantów, w której większość mają Demokraci, przyjęła ustawę, która - gdyby została uchwalona - zakończyłaby częściowe "zamknięcie rządu", jakie trwa w USA już od trzech tygodni - informował Reuters. W ustawie nie przekazano jednak administracji ponad 5 mld dolarów, jakich Donald Trump domaga się na zbudowanie muru na granicy USA z Meksykiem.
W dalszym ciągu część urzędników federalnych zostało zmuszonych do udania się na bezpłatne urlopy lub pracuje za darmo, w związku z tzw. zamknięciem rządu - czyli sytuacją, w której Kongres nie przyjmuje w terminie ustaw przekazujących środki na działanie agencjom federalnym i innym jednostkom administracji.
9 stycznia Trump w orędziu mówił o narastającym kryzysie humanitarnym na południowej granicy USA i podkreślał konieczność zbudowania muru, który zahamuje nielegalną imigrację do Stanów Zjednoczonych, oskarżając Demokratów o to, że to ich upór sprawia, iż urzędnicy federalni zostali zmuszeni do bezpłatnych urlopów. Demokraci przekonują z kolei, że mur nie rozwiąże problemu z nielegalną imigracją, a inwestycja w niego jest marnowaniem środków budżetowych.
Zbudowanie muru na granicy USA z Meksykiem było jedną z obietnic wyborczych Trumpa. Początkowo Trump przekonywał, że za mur zapłaci Meksyk, ale władze tego kraju zdecydowanie odrzucają taką możliwość.
Mimo przyjęcia przez Izbę Reprezentantów ustawy kończącej zamknięcie rządu, kryzys się nie skończył, ponieważ republikański przewodniczący senackiej większości, Mitch McConnell, nie przejawił woli do skierowania ustawy pod głosowanie.
O co chodziło w tym zamieszaniu?
Wizja Trumpa, co ma powstać, ciągle się zmienia. W sporze o mur na południowej granicy, na którym opierał się trwający 32 dni częściowy paraliż rządu amerykańskiego, tak naprawdę nie chodziło o betonowy mur, jakby się mogło wydawać, słuchając wystąpień Trumpa.
Mówił o tym w ubiegłym miesiącu John Kelly, zanim opuścił stanowisko szefa sztabu Białego Domu. „Prawdę mówiąc, to nie będzie mur" – mówił w wywiadzie dla „Los Angeles Times", dodając, że administracja Trumpa już dawno zarzuciła pomysł budowy jednolitej betonowej zapory, kiedy na początku 2017 r. skonsultowała się z agentami ochrony granicy. „Powiedziano nam, że potrzeba fizycznej bariery w niektórych miejscach, nowych technologii na całej granicy i więcej ludzi do ochrony terenu".
Wizja tego, na co ma zostać przeznaczone 5,7 miliarda dolarów, które Donald Trump obecnie chce uzyskać z funduszy rządowych, zmienia się od początku jego walki o uszczelnienie południowej granicy. W ubiegłotygodniowej odezwie do narodu prezydent stwierdził, że „będzie to raczej stalowa bariera, a nie betonowy mur". Wcześniej „mur" Trumpa przybierał przeróżne formy architektoniczne, wersje graficzne i strukturalne, wymiary i właściwości.
W sierpniu 2015 r., a więc jeszcze na początku swojej kampanii prezydenckiej, mówił o betonowych panelach, a rok później o „cyfrowym" murze, by potem zmienić tę wizję na przeźroczystą zbrojoną strukturę. Zmienia się też planowana długość, lokalizacja, koszt oraz pomysł na to, kto ma zapłacić za uszczelnienie południowej granicy: Meksyk czy amerykańscy podatnicy?
„To musi być coś specjalnego, co spełni swoją funkcję" – stwierdził niedawno na Twitterze prezydent Trump, tłumacząc, że zmienia wizję, żeby zdobyć poparcie dla budowy muru od sceptycznie do tego nastawionych ustawodawców. Jednak pozostając wiernym swojemu hasłu „Ameryka na pierwszym miejscu", prezydent zapewnia, że „ogrodzenie będzie wykonane przez firmy amerykańskie".
Administracja Trumpa w 2017 r. ogłosiła konkurs na projekt granicznego muru, zaznaczając, aby miał co najmniej 5,5 metra wysokości, był w przyjemnym kolorze od strony amerykańskiej i zawierał zabezpieczenia uniemożliwiające wdrapanie się na niego i kopanie tunelu pod nim. Powstało osiem prototypów: cztery z betonu, cztery zawierające inne materiały, w tym stal. Mimo zainwestowanych 20 milionów dolarów, raport rządowej agencji U.S. Government Accountability Office, opublikowany w lipcu 2018 r. szacuje, że każdy z tych projektów zawiera znaczne wady konstrukcyjno-inżynieryjne.
„Prawda jest taka, że każde ogrodzenie można pokonać mając czas i odpowiednie narzędzia" – stwierdził Thad Bingel, który zajmował się ochroną granic w administracji George"a W. Busha.
Portal Politico podaje, że z informacji, do których dotarł, wynika, że administracja Trumpa rozważa teraz „ogrodzenie w stylu słupkowym", tak żeby można było przez nie zobaczyć co się dzieje po drugiej stronie. Tego rodzaju ogrodzenie sięgające 6 metrów już strzeże granicy na wielu jej odcinkach, w tym m.in. w rejonie San Ysidro Port, najbardziej obleganego przejścia granicznego, gdzie spełnia swoje zadanie.
Fizyczna południowa granica zaczęła się pojawiać dopiero nieco ponad 100 lat temu. Wcześniej istniała umowna, bliżej niesprecyzowana linia, która zmieniała swoje położenie wraz z kształtującymi się granicami politycznymi w tamtym rejonie. Mieszkańcy przygranicznych terenów przez lata swobodnie się przemieszczali.
W 1909 r. postawiono pierwszy płot w rejonie Baja, żeby uchronić amerykańskie bydło przed tzw. teksańską gorączką, chorobą przenoszoną przez kleszcze i siejącą spustoszenie po stronie meksykańskiej. Od końca XIX wprowadzano pierwsze prawa ograniczające przekraczanie granicy.
„W 1875 r. amerykański Kongres zabronił wpuszczania na teren amerykański prostytutek i przestępców. W 1910 r. nowa ustawa zakazała wstępu do USA chińskim imigrantom, chorym psychicznie, poligamistom, anarchistom czy osobom, chcącym wykorzystać usługi socjalne. Ta ustawa jako pierwsza nadała wolnemu przemieszczaniu się niewinnych ludzi miano nielegalnej imigracji" – pisze Rachel St. John, historyczka z University of California.
Dziś ponad połowę z 1954 kilometrów granicy z Meksykiem stanowi jakaś forma ogrodzenia szczególnie w miejscach, w których odnotowano dużo nielegalnych przejść. Z raportu U.S. Government Accountability Office wynika, że znaczna część granicy nadal jest dziurawa, z czego korzystają nielegalni imigranci czy przemytnicy ludzi i narkotyków. Z jednej strony dlatego, że istniejące ogrodzenie jest nieszczelne, z drugiej, bo w niektórych rejonach np. górskich nie istnieje żadna zbudowana przez człowieka zapora. To na nich właśnie skupia się obsesyjnie Trump w walce z nielegalną imigracją.
Alternatywne rozwiązania
A czy ktoś tu pomyślał o głębokiej współpracy w zakresie przede wszystkim rozwoju Meksyku, który posiada bardzo małą powierzchnię w porównaniu do USA (tylko 1/5), mniej niż 50% mniejszą populację, bo tylko 129 mln, wobec ponad 300 w USA? A gdyby zainwestować te 5,7 mld dolarów zamiast w mur, w rozwój ekonomiczny Meksyku? Czy ktoś to rozważał? Z muru nie wyciągną pieniędzy, będzie on potrzebował coraz silniejszej ochrony i zabezpieczeń, pewno będzie kosztował co roku kolejne 2 mld dolarów. A inwestycja w rozwój może się zwrócić USA corocznym dochodem, spokojem i wizerunkiem dobrego sąsiada.
Nie wątpię, że ludzie, jakby mieli pracę i dobrą płacę, to przestali by zajmować się przestępczością: bandytyzmem, prostytucją, narkotykami, kradzieżami z rurociągów, na taką skalę, że rodzi się kryzys paliwowy w Meksyku.
Ludzka natura nie zna barier. Kiedy „mur” zostanie uszczelniony, to Meksykańczycy będą emigrowali przez stratosferę, by dostać się do raju, jakim jest dla nich USA. A dlaczego emigrują? Bo u nich jest bieda, brak perspektyw i brak bezpieczeństwa.
Senat przełamuje impas
W piątek 25 stycznia o g. 19 czasu wschodnioamerykańskiego Izba jednogłośnie wydała decyzję o ponownym otwarciu migawek agencji rządowych na trzy tygodnie, wysyłając projekt ustawy do prezydenta Donalda Trumpa w celu podpisania.
Trump miał ją podpisać jeszcze w piątek, kończąc pięciotygodniowe częściowe zamknięcie rządu. Senat przeszedł ten środek głosami głosowymi w piątek po tym, jak Trump zgodził się na umowę o ponownym otwarciu rządu do 15 lutego, podczas gdy prawodawcy negocjowali w sprawie bezpieczeństwa na granicy i muru.
Ustawa pozwala wrócić do pracy ponad 800 000 pracownikom federalnym i zapewnia im wypłatę dwóch nieodebranych wypłat.
Trump mówi, że ogłosi narodową sytuację kryzysową, aby zbudować mur, jeśli do końca lutego nie dojdzie do porozumienia z Kongresem.
I w związku z tym, co pojawi się na wykresach?
Spodziewam się pokaźnej luki cenowej w związku z umocnieniem dolara po wyłączeniu shutdownu. EURUSD zmierzać ponownie będzie do 1,13, AUDUSD do 0,705, a index dolara powinien wrócić w okolice 97. Czyli rynek w przyszłym tygodniu zapowiada się bardzo ciekawie.