Dziś mijają dokładnie dwa tygodnie od czasu ostatniego głosowania w brytyjskim Parlamencie. Okazuje się jednak, że pomimo starań i prób wznowienia negocjacji w sprawie porozumienia dot. Brexitu, Theresa May nie poczyniła wystarczających postępów, aby uspokoić podzieloną Partię Konserwatywną przed ponownym spotkaniem z Parlamentem.
Theresa May gra na czas
Jej głównym zadaniem jest teraz zmiana tak zwanej irlandzkiej części porozumienia, która od samego początku jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych części umowy. Mimo, iż po ostatnim głosowaniu sama przyznała, że jeżeli nie uda jej się niczego osiągnąć, to po dwóch tygodnia znów podda porozumienie pod głosowanie. W praktyce spodziewać możemy się jednak, że Premier Zjednoczonego Królestwa zwróci się dziś do prawodawców w Izbie Gmin z prośbą o więcej czasu na renegocjację swojej umowy Brexit’owej z Unią Europejską.
Theresa May przedstawi prawdopodobnie Parlamentowi aktualne informacje na temat postępów w rozmowach z Unią Europejską i nakreśli wniosek, który już w najbliższy czwartek zostanie poddany pod głosowanie.
Wielka Brytania dryfuje w kierunku przepaści
Na nieco ponad sześć tygodni przed planowanym na 29 marca br. ostatecznym dniem rozwodu Wielkiej Brytanii i UE, działania Theresy May mają na celu uspokojenie członków Izby Gmin, którzy obawiają się, że gra ona na czas, przez co zwiększa ryzyko na brak porozumienia i tzw. no deal Brexit.
“Nie możemy podążać ścieżką prowadzącą do braku porozumienia, nie możemy pozwolić na dalsze dryfowanie w kierunku klifu, bo jeśli kraj wpadnie w otchłań, konsekwencje będą katastrofalne” – komentuje Jack Dromey, poseł Partii Pracy.
By nie dopuścić do najgorszego z możliwych scenariuszy, brytyjski sekretarz ds. Brexitu, Stephen Barclay udał się wczoraj do Brukseli, gdzie spotkał się z głównym negocjatorem UE, Michelem Barnierem. Obaj panowie rozmawiali na temat możliwych sposobów wyjścia z impasu. Komisja Europejska przyznała, że jednomyślnie zdają oni sobie sprawę z “pilnej” konieczność znalezienia rozwiązania, które zadowoli pozostałe 27 państw członkowskich UE i mogłoby zdobyć większość w brytyjskim Parlamencie.
Funt coraz tańszy
Spoglądając na notowaniach pary walutowej GBPUSD zauważymy, że w skutek trwających od ponad dwóch tygodni spadków, kurs funta osunął się do najniższych poziomów od drugiej połowy stycznia br. Analizują obecną sytuację z punktu widzenia analizy technicznej, dostrzec można także, iż w dniu wczorajszym rynek pokonał dość istotne wsparcie. Jeżeli zatem w najbliższym czasie nie pojawi się silna reakcja popytowa mogąca zanegować to wybicie, dojść mogłoby nawet do dalszej deprecjacji funta szterlinga.