Już w środę poznamy pierwszą w tym roku decyzję Rady Polityki Pieniężnej. Najprawdopodobniej nie przyniesie ona jakichkolwiek zmian w wysokości stóp procentowych, co jest przypieczętowaniem nieoficjalnego zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych NBP. Szczególnie, że członkowie RPP w mediach coraz częściej wspominają o tym kiedy można spodziewać się… obniżek stóp procentowych.
Na skróty:
- w środę poznamy decyzje Rady Polityki Pieniężnej po pierwszym w tym roku posiedzeniu
- zgodnie z wcześniejszymi wypowiedziami prezesa NBP i prognozami analityków, na styczniowym posiedzeniu nie dojdzie do zmiany wysokości stóp procentowych
- to oznacza, że stopa referencyjna pozostanie na poziomie 6,75%, obowiązującym od września zeszłego roku
Koniec cyklu podwyżek stóp procentowych?
We wtorek rozpoczęło się pierwsze w tym roku i jednocześnie pierwsze od czasów pandemii dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Decyzję w sprawie stóp procentowych poznamy natomiast w środę, a dzień później odbędzie się konferencja prezesa Adama Glapińskiego. Nie da się jednak ukryć, że czasy, w których w napięciu czekaliśmy na komunikaty po posiedzeniu Rady już minęły, choć stało się to swego rodzaju zeszłoroczną tradycją. Na podobne emocje towarzyszące decyzjom RPP trzeba będzie poczekać co najmniej kilka kwartałów, gdy na horyzoncie polityki pieniężnej NBP pojawią się pierwsze obniżki stóp procentowych. Nie ma bowiem złudzeń w kwestii tego, że Rada Polityki Pieniężnej zmieni obecną wysokość stóp procentowych, co oznacza że stopa referencyjna pozostanie na poziomie 6,75%, obowiązującym od września zeszłego roku.Nieoficjalny koniec cyklu podwyżek stóp procentowych w Polsce przypieczętował również listopadowy odczyt inflacji konsumenckiej, wedle którego dynamika wzrostu cen w ujęciu rocznym po raz pierwszy od dziewięciu miesięcy przestała rosnąć. Wskaźnik CPI w listopadzie zeszłego roku wyniósł 17,5% r/r i 0,7% w ujęciu miesięcznym, podczas gdy w szczytowym październiku inflacja rosła w tempie 17,9% w skali roku. Wprawdzie szybki odczyt inflacji za grudzień poznamy dopiero w czwartek, czyli dzień po decyzji RPP, jednak prognozy zakładają, że ostatni miesiąc minionego roku będzie kolejnym, w którym roczna dynamika wzrostu cen nieznacznie odpuści. Konsensus rynkowy spodziewa się bowiem grudniowego odczytu CPI na poziomie 17,3% r/r. Dziś poznaliśmy też szacunkowe dane na temat grudniowej inflacji w Niemczech, które okazały się niższe od oczekiwań - zarówno inflacja konsumencka (CPI), jak i zharmonizowana (HICP) były zauważalnie niższe niż prognozowano. Wskaźnik CPI wyniósł bowiem 8,6% r/r, wobec oczekiwanych 9,1% r/r, natomiast HICP pokazał dynamikę 9,6% w skali roku, wobec prognozowanych 10,7% r/r.
W grudniu inflacja spadła nawet w Turcji (do 64,3% r/r z 84,4% r/r w listopadzie) i okazała się niższa od oczekiwanych 66,5% r/r.
Oczywiście, nawet gdyby grudniowa inflacja w ujęciu rocznym okazała się wyższa od oczekiwań (a nawet od październikowego szczytu), to trudno liczyć na to, że RPP na kolejnym posiedzeniu w lutym powróci do podwyżek stóp procentowych. Większość analityków spodziewa się, że szczyt inflacji przypadnie na początek tego roku i całkiem możliwe jest przekroczenie psychologicznej bariery 20% dynamiki wzrostu cen w perspektywie roku. Szczyt inflacji może nastąpić w lutym 2023 roku, za czym przemawia relatywnie niska baza statystyczna (tempo wzrostu cen spadło w lutym tego roku do 8,5% r/r z 9,4% r/r zanotowanych w styczniu), wynikająca z wprowadzenia rządowej Tarczy Antyinflacyjnej. Nawet sam Narodowy Bank Polski zakłada, że wzrosty inflacji jeszcze się nie zakończyły, zakładając szczyt dynamiki wzrostu cen na pierwszy kwartał tego roku
Powrót do dwudniowych posiedzeń RPP
Być może mało kto już pamięta - szczególnie, że przed 2020 rokiem spotkania Rady Polityki Pieniężnej mało kogo interesowały - ale przed wybuchem pandemii decyzyjne posiedzenia RPP trwały nie jeden, a dwa dni. Prezes NBP Adam Glapiński pod koniec października zeszłego roku zapowiedział, że harmonogram posiedzeń RPP od 2023 roku powróci do dwudniowych spotkań członków Rady. Jest to odpowiedź na pismo trzech członków RPP - Ludwika Koteckiego, Przemysława Litwiniuka i Joanny Tyrowicz, którzy domagali się zwołania dodatkowego posiedzenia w listopadzie zeszłego roku, aby omówić regulamin RPP i opinię ws. budżetu państwa na 2023 rok.Ostatnie dwudniowe posiedzenie RPP odbyło się w marcu 2022 roku - wszystkie kolejne, ze względu na obostrzenia pandemiczne, trwały jeden dzień.
Warto dodać, że trójka wymienionych członków RPP została nominowana przez Senat, w którym koalicja Zjednoczonej Prawicy nie ma większości. Pozostali członkowie RPP (wraz z Adamem Glapińskim) to nominaci Prezydenta i Sejmu mocniej związani z koalicją rządzącą. W październiku zeszłego roku głośno było o jawnym podziale RPP na dwa obozy - w pierwszym z nich (prezydencko-sejmowym), obejmującym siedmiu członków, razem z prezesem NBP, dominował pogląd, że dalsze podwyżki stóp procentowych będą niewskazane, natomiast „obóz senacki”, składający się z trzech pozostałych członków RPP, otwarcie krytykował zakończenie cyklu podwyżek i zarzucał pozostałym członkom Rady działanie na niekorzyść polskiej waluty i walkę z inflacją „na pół gwizdka”. W październiku na oficjalnej stronie NBP pojawiło się dość kuriozalne oświadczenie pięciu członków Rady Polityki Pieniężnej, napisane „w trosce o zachowanie najwyższych standardów działalności Rady jako konstytucyjnego organu państwa oraz o jej wizerunek w opinii publicznej”. Mimo, że oświadczenie było skierowane do niewymienionych z nazwiska „innych członków RPP”, którzy mogli dopuścić się przestępstwa, nietrudno było domyślić się, że chodziło o wspomnianych już wcześniej Ludwika Koteckiego, Przemysława Litwiniuka i Joannę Tyrowicz.
Każdy z tych członków Rady Polityki Pieniężnej w przeszłości podpadł Adamowi Glapińskiemu swoimi wypowiedziami medialnymi, szczególnie biorąc pod uwagę to jak osobliwy pogląd na swobodę wyrażania poglądów przez członków Rady ma jej przewodniczący.