Investing.com - Rosja po raz pierwszy od stulecia nie spłaciła swojego długu państwowego w walucie obcej, kiedy to pod koniec ubiegłej niedzieli upłynął okres karencji na spłatę odsetek w wysokości około 100 mln dolarów, które miały być zapłacone 27 maja. Jednocześnie Rosja nie ogłosiła oficjalnie niewypłacalności.
Niewypłacalność jest w dużej mierze symboliczna i niewiele znaczy dla Rosjan borykających się z inflacją i recesją gospodarczą.
Jednak Rosja nie przyznała się do niewypłacalności: kraj ma środki na pokrycie wszelkich długów, ale został zmuszony do ich niespłacenia. W zeszłym tygodniu urzędnicy ogłosili, że Rosja będzie obsługiwać w rublach swój niespłacony dług państwowy w wysokości 40 mld USD, co stanowiło sytuację siły wyższej, sztucznie stworzoną przez Zachód.
Oficjalne oświadczenie o niewywiązywaniu się z płatności jest zazwyczaj wydawane przez firmy ratingowe, ale sankcje europejskie zmusiły je do wycofania swoich ratingów dla podmiotów rosyjskich. Zgodnie z dokumentami dotyczącymi obligacji, których okres karencji upłynął w niedzielę, posiadacze obligacji mogą sami nie wywiązać się ze zobowiązań, jeśli posiadacze 25% obligacji pozostających w obrocie zgodzą się, że to właśnie oni nie wywiązali się ze zobowiązań.
Po upływie terminu inwestorzy skupiają się na tym, co powinni zrobić w następnej kolejności. Pojawiają się jednak również opinie, że powinni po prostu obserwować rozwój sytuacji, mając nadzieję, że sankcje zostaną w końcu złagodzone. Czas może być po ich stronie: zgodnie z dokumentami obligacji, roszczenia z tytułu zadłużenia tracą ważność dopiero po 3 latach od daty płatności.
"Większość posiadaczy obligacji przyjmie taktykę wyczekiwania" - powiedział Takahide Kiuchi, ekonomista z Nomura Research Institute w Tokio.
Należy zauważyć, że Rosja tylko raz nie spłacała swoich zagranicznych wierzycieli, i to ponad sto lat temu, kiedy bolszewicy pod przywództwem Włodzimierza Lenina odmówili spłaty długów z czasów carskich w 1918 roku.
Podczas kryzysu finansowego w Rosji i załamania kursu rubla w 1998 r. rząd ówczesnego prezydenta Borysa Jelcyna nie spłacił 40 mld USD lokalnego zadłużenia.
Rosja twierdzi że to farsa
Według czwartkowego oświadczenia rosyjskiego ministra finansów Antona Siluanowa, cała sytuacja jest niczym więcej niż "farsą", ponieważ do kasy państwa wpływają miliardy dolarów tygodniowo z eksportu energii, a Rosja ma środki i chęci, aby spłacić swoje długi.
Jak wiadomo, 30-dniowy okres karencji zakończył się w ubiegłą niedzielę, 26 czerwca. Został on uruchomiony po tym, jak 27 maja inwestorzy nie otrzymali kuponów od obligacji denominowanych w dolarach i euro. Nastąpiło to po tym, jak amerykańskie Ministerstwo Finansów zniosło wyjątek, który pozwalał posiadaczom obligacji tego kraju na otrzymywanie płatności od rosyjskiego suwerena. Tydzień później rosyjski agent płatniczy, Krajowy Depozyt Rozliczeniowy, został objęty sankcjami UE.
W odpowiedzi prezydent Władimir Putin wprowadził nowe zasady, zgodnie z którymi zobowiązania Rosji z tytułu obligacji walutowych są wypełniane poprzez przekazanie odpowiedniej kwoty w rublach do lokalnego agenta płatności.
W czwartek i piątek rosyjskie Ministerstwo Finansów dokonało ostatnich wypłat odsetek w wysokości około 400 mln dolarów zgodnie z tymi zasadami. Według Siluanowa, nie ma sensu, aby wierzyciele dążyli do niewykonania zobowiązań na drodze sądowej, ponieważ Rosja nie zrzekła się immunitetu państwowego i żaden zagraniczny sąd nie ma jurysdykcji.
"Jeśli dojdziemy do punktu, w którym będziemy domagać się aktywów dyplomatycznych, będzie to równoznaczne z zerwaniem stosunków dyplomatycznych i wejściem w bezpośredni konflikt" - powiedział. - A to postawiłoby nas w zupełnie innych okolicznościach. W takim przypadku musielibyśmy zareagować w inny sposób - i to nie poprzez kanały prawne".