Ann Saphir
SAN FRANCISCO, 6 grudnia (Reuters) - Próg dla obniżki stóp procentowych przez Fed może się nieco obniżyć w przyszłym roku, gdyż w ramach dorocznej wymiany wśród członków Komitetu Otwartego rynku Fed prawo głosu zyskają nowi decydenci.
Czterej prezesi regionalnych oddziałów Fed, którzy otrzymają prawo głosu w styczniu, są nieco mniej jastrzębi niż cztery osoby, które zastąpią, wynika z analizy ich publicznych wypowiedzi i wyników głosowań.
Prezes Fed Jerome Powell sygnalizował, że po trzech obniżkach stóp w 2019 roku jedynie "znacząca" zmiana perspektyw gospodarki mogłaby skłonić Fed do dalszego łagodzenia polityki monetarnej.
Analitycy oczekują, że na swym posiedzeniu w przyszłym tygodniu Fed utrzyma główną stopę na poziomie od 1,5% do 1,75%.
W przyszłym roku sytuacja może być jednak całkiem inna, powiedział Gregory Daco z Oxford Economics, który spodziewa się, że wyhamowanie wzrostu, inflacja poniżej 2% i napięcia wokół handlu wymuszą rewizję prognoz Fed na początku roku.
Prawdopodobieństwo obniżki stóp zwiększa także w jego ocenie fakt, iż od stycznia decydenci w Fed będą "nieco bardziej gołębią grupą, która może opowiedzieć się za dalszym luzowaniem polityki w razie pogorszenia perspektyw".
Daco i inni analitycy podkreślają jednak, że wyniki głosowań nie są przesądzone.
Wszyscy z 17 członków Fed uczestniczą w dwudniowych posiedzeniach banku, ale nad decyzją w sprawie stóp głosuje jedynie 10. Przebieg dyskusji przed głosowaniem może jednak wyraźnie wpływać na jego wynik.
Ponieważ to, kto z decydentów ma prawo głosu, zmienia się co roku w styczniu, więc często starają się oni wypracować konsensus.
JASTRZĘBIE I GOŁĘBIE
Nawet wśród głosujących członków Fed różnice są subtelne.
Dwójka członków Fed, która wyłamała się z głosowania za trzema tegorocznymi obniżkami stóp - prezes oddziału Fed w Bostonie Eric Rosengren i prezes oddziału w Kansas Esther George - w przyszłym roku utracą prawo głosu.
Utracą je także prezes oddziału w Chicago Charles Evans, który poparł obniżki, a także szef oddziału w St. Louis James Bullard, który wykorzystał swoje prawo głosu, by zasygnalizować, że byłby za jeszcze większymi obniżkami stóp, niż przegłosowane przez Fed.
Do grupy głosujący dołączą natomiast prezes Fed w Cleveland Loretta Mester, która była przeciw wszystkim trzem obniżkom, oraz prezes Fed w Filadelfii Patrick Harker, który był za pierwszą obniżką, ale przeciw dwóm kolejnym.
Dołączy do nich także szef oddziału w Dallas Robert Kaplan, który popierał tegoroczne obniżki, choć w październiku zastrzegł, że jego poparcie jest uwarunkowane deklaracją Fed, że nie dokona dalszych cięć, o ile sytuacja gospodarcza się nie pogorszy.
Czwartym nowym członkiem z prawem głosu w Komitecie Otwartego Rynku Fed będzie prezes Fed w Minneapolis Neel Kashkari, często uważany za najbardziej gołębiego wśród amerykańskich decydentów.
Podobnie jak Bullard, popierał on w 2019 roku obniżki stóp na jeszcze większą skalę, niż dokonał ich Fed. Proponował też, by bank zobowiązał się, iż nie podwyższy stóp procentowych, nim inflacja nie osiągnie trwale poziomu 2%.
"W sumie Komitet stanie się nieco mniej jastrzębi" - powiedział główny ekonomista Visa na USA, Michael Brown.
Dodał jednak, że "nie jest przekonany, czy to ma znaczenie", skoro decyzje Fed będą w głównej mierze uwarunkowane napływającymi danymi makroekonomicznymi.
Amerykańską gospodarkę wspierają wydatki konsumentów rosnące dzięki dobrej sytuacji na rynku pracy, co przeważa nad wyhamowaniem wydatków przedsiębiorstw i malejącą produkcją przemysłu.
Gdyby ten filar wzrostu zaczął się chwiać, powiedział Brown, członkowie Fed z prawem głosu nie będą jedynymi, którzy będą chcieli obniżać koszt kredytu.
"Sądzę, że byłby szeroki konsensus co do tego, że potrzebne są obniżki stóp" - dodał. (Tłumaczyła: Anna Włodarczak-Semczuk)