Wraz z wybuchem wojny na Ukrainie europejski model architektury energetycznej uległ gwałtownemu przemodelowaniu. Dotychczas głównym partnerem na rynku surowcowym dla Europy była Rosja, która dostarczała w granicach 30-40% gazu ziemnego, który importowany jest przez UE. Zdecydowanym liderem są na tym polu Niemcy, które zużywają 20% całego zapotrzebowania na gaz ziemny do produkcji energii elektrycznej w UE. Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy import gazu z kierunku rosyjskiego spadł o mniej więcej połowę, a jeżeli dostawy przez Nord Stream 1 zostaną wstrzymane permanentnie, poziom ten zejdzie jeszcze niżej. W przypadku całkowitego wstrzymania dostaw ze wschodu, zastąpienie ich w 100% będzie praktycznie niemożliwe, jednak już teraz tę lukę starają się wypełniać Stany Zjednoczone, które w coraz większym stopniu wchodzą na rynek europejski. Głównym symptomem zwiastującym zmiany strukturalne jest fakt, iż w czerwcu pierwszy raz w historii dostawy gazu z USA przewyższyły import gazociągami z Rosji.
Rysunek 1. Dostawy gazu z USA oraz gazociągami z Rosji, źródło: twitter.com/fbirol
USA zastąpią Rosję na rynku europejskim w dostawach gazu ziemnego?
Aktualnie w ramach przyspieszonej dywersyfikacji dostaw Europa zwiększa dostawy z USA, bliskiego wschodu oraz częściowo z Afryki Północnej. Stany Zjednoczone po tzw. rewolucji łupkowej na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat stały się niezależne energetycznie oraz mają możliwości sprzedaży nadwyżek. Ze strategicznego oraz geopolitycznego punktu widzenia zwiększenie dostaw z kierunku amerykańskiego obarczone jest niższym ryzykiem niż import z Rosji, która używa szantażu energetycznego jako element nacisku na zachód w ramach wojny na Ukrainie.
Gwałtowana zmiana kierunku nie jest jednak możliwa w kilka miesięcy. Infrastruktura gazociągowa łącząca Europę z Rosją rozbudowywana jest przez ostatnie ok.60 lat i mocno powiązała Europę z Rosją na polu handlu surowcami. Do zwiększania dostaw gazu z innych kierunków potrzebne są przede wszystkim terminale odbioru LNG. Dużym zaskoczeniem jest fakt, iż największa europejska gospodarka Niemcy nie posiadają ani jednego terminalu zdolnego do obioru dostaw skroplonego gazu ziemnego. Jest to pokłosie polityki ukierunkowanej przede wszystkim na Rosję oraz kolejne inwestycje w infrastrukturę przesyłową w postaci m.in. Nord Stream II. Wraz ze agresją rosyjską na Ukrainę dalsza współpraca w dotychczasowym kształcie wydaje się już być niemożliwa.
Europa wyprzedza Azję w imporcie amerykańskiej ropy
Stany Zjednoczone zwiększają swoją aktywność w Europie również jeżeli chodzi o eksport ropy naftowej. W tym przypadku symptomatyczny jest fakt, iż pierwszy raz od 2016 roku Europa wyprzedziła Azję i stała się głównym rynkiem zbytu dla amerykańskiej ropy typu WTI.
Rysunek 2. Struktura eksportu ropy naftowej z USA do Azji oraz Europy, źródło: Bloomberg
W dalszym ciągu jest to jednak zbyt mało, aby całkowicie zastąpić dostawy z Rosji, jednak USA mają możliwość zwiększania mocy przerobowych, tak aby sukcesywnie zwiększać dostawy w kolejnych latach, zbliżając się do poziomu 250 mln baryłek rocznie z obecnego 213 mln.
W tym samym czasie Rosja zwiększa eksport surowca na pozostałych kierunkach, które nie są objęte sankcjami, czyli przede wszystkim Indie oraz Chiny. W związku z tym, że ropa typu Urals sprzedawana jest z dużymi upustami, chętnych do jej zakupu nie brakuje. Co ciekawe jest ona na tyle tania, że nawet Arabia Saudyjska zdecydowała się na zwiększenie importu.
To, co jest problemem dla Europy, jest jednocześnie jeszcze większym problemem dla Rosji. Kierunku europejskiego nie da się w 100% zastąpić, co już widać po obecnych poziomach produkcyjnych w wysokości 9,8 mln baryłek dziennie, które są dużo poniżej limitu OPEC, ustanowionego na 11,2 mln baryłek.
Notowania Chevron (NYSE:CVX) zbliża się do kluczowego wsparcia
Europa jest w dalszym ciągu atrakcyjnym rynkiem zbytu, dlatego też amerykańskie firmy zwiększające eksport powinny być beneficjentami energetycznego zwrotu w Europie. Na ten moment utrzymuje się duża dysproporcja na rynku gazowym jeżeli chodzi o cenę w Europie oraz w USA. Za oceanem cena surowca w przeciągu ostatniego kwartału wzrosła o 67% podczas gdy w Stanach Zjednoczonych było to jedynie 4%. Różnica wynika z faktu zablokowania terminalu Freeland w Texasie, który jest istotnym elementem systemu dostaw do Europy.
Zatrzymanie gazu w USA zwiększyło jego podaż i zmniejszyło ceny, jednak w momencie gdy terminal zostanie odblokowany, co może mieć miejsce w kolejnych 2 miesiącach, dywergencja pomiędzy Europą a USA powinna się zmniejszyć.
Wraz z potencjalnym wzrostem cen w USA w kolejnych miesiącach i zwiększaniem eksportu do Europy, zyskać mogą amerykańskie spółki paliwowe. W ciekawym miejscu znajduje się jedna z największych amerykańskich spółek z tego sektora – Chevron, która zbliża się w okolice kluczowego poziomu wsparcia zlokalizowanego w rejonie cenowym 128 dolarów, gdzie dodatkowo wypada linia trendu wzrostowego.
Rysunek 3. Analiza techniczna Chevron
Warto obserwować ten obszar i w przypadku ewentualnej silnej reakcji popytowej, może to być interesująca okazja do szukania pozycji długich.